Social media – szkolenie

Dla mnie z jednej strony media społecznościowe to oczywiście przyszłość komunikacji i wiele możliwości. Szansa na to, żeby na przykład w jeden wieczór zorganizować manifestację leśników w obronie przykładowo żubrów w Białowieży (gdyby coś im groziło) lub ...
26.09.2010

Dla mnie z jednej strony media społecznościowe to oczywiście przyszłość komunikacji i wiele możliwości. Szansa na to, żeby na przykład w jeden wieczór zorganizować manifestację leśników w obronie przykładowo żubrów w Białowieży (gdyby coś im groziło) lub ...

Miałem niedawno przyjemność uczestniczyć w szkoleniu z zakresu nowych (dla mnie) mediów, zwanych mediami społecznymi lub społecznościowymi czyli social mediami. Chodzi o szeroko pojęte społeczności internetowe tworzące się spontanicznie i nie tylko na portalach takich jak Facebook, Twitter, Blip i tym podobnych.

Mówiono o wykorzystaniu tychże środków przekazu w kontekście dużych firm i urzędów państwowych, o sposobie pisania oraz o budowaniu autorytetu w sieci. Cała tego rodzaju komunikacja – niezwykle skuteczna, bo jak wiadomo, dzięki Facebookowi wybory w USA wygrał Barack Obama, opiera się na pograniczu tego co prywatne i tego co znajduje się poza tą sferą. Bo przecież budujemy sieć powiązań dzięki naszym znajomym, a dzięki ich znajomym powiększa się grono ludzi z którymi mamy lub możemy mieć kontakt.

Dla mnie z jednej strony media społecznościowe to oczywiście przyszłość komunikacji i wiele możliwości. Szansa na to, żeby na przykład w jeden wieczór zorganizować manifestację leśników w obronie przykładowo żubrów w Białowieży (gdyby coś im groziło) lub umówić, się, że nie tankujemy na stacjach pewnego koncernu naftowego bo odpowiada on za gigantyczną katastrofę ekologiczną w Zatoce Meksykańskiej (związaną z awarią platformy wiertniczej i trwającym przez ponad miesiąc wyciekiem ropy do oceanu).

Ale z drugiej strony – to zdanie mojej żony, która kwestiami sieci zajmuje się od dawna – dzięki takim narzędziom bardzo wiele osób może wbrew naszej woli zebrać o nas bardzo konkretne informacje. Co lubimy, gdzie bywamy, gdzie pracujemy. To wszystko jest bardzo fajne, jeżeli czytają o tym znajomi, ale mogą to też czytać ludzie mający inne cele. Poza tym niektórzy cenią sobie swoją prywatność i celowo nie chcą tworzyć profili tam, gdzie mają je już wszyscy. Jeżeli weźmiemy pod uwagę rosnącą przestępczość internetową, można kogoś zniszczyć, w sensie prywatnym lub zawodowym, publikując o nim w sieci ogromną ilość fałszywych informacji. Jeżeli nie będzie umiał się przed tym obronić, problem psychiczny z tego wynikający będzie poważny. O tego rodzaju przestępstwach sieciowych można już od czasu do czasu przeczytać w prasie.

Wiem, że żony do założenia profilu nie przekonam. Ja sam się zastanawiam. A wy?