Siódme nie kradnij

Kiedy w trakcie ostatniego weekendu jechałem przez las – dodam że nie mój – moją uwagę przyciągnął stos drewna. Nie jednak swoim kształtem czy zasobnością, ale ... dekoracją.
26.01.2009

Kiedy w trakcie ostatniego weekendu jechałem przez las – dodam że nie mój – moją uwagę przyciągnął stos drewna. Nie jednak swoim kształtem czy zasobnością, ale ... dekoracją.

Otóż widniał na nim umieszczony sprayem od strony drogi napis „VII – nie kradnij”. Pomyślałem sobie, że jest to dosyć oryginalny sposób na odstraszanie złodziei, ale być może chociaż częściowo skuteczny. Czasami bowiem zdesperowany leśniczy może jedynie odwołać się do boskiego autorytetu.

Kradzieże drewna zdarzają się o każdej porze roku, aczkolwiek jesienią i zimą przybierają na sile. Większość tych przypadków generują jak ich nazywamy „złodzieje opałowi”. Tutaj uszczkną trochę gałęzi, tam z jednego stosu zginą trzy wałki, z drugiego jeden. Najwyraźniej uważają że wyrabianie latem gałęzi – co robi wielu okolicznych mieszkańców, pozyskując tym samym opał legalnie i minimalnym kosztem - jest poniżej ich godności.  Ale ciepło w domu chcą mieć, najlepiej oczywiście za darmo.

Dobrze, że tartacznicy nie mają podobnego podejścia do tematu...

Oprócz leśniczego surowca pilnuje straż leśna. Jest powołana do zwalczania szkodnictwa leśnego. Mimo często dużego zaangażowania i długich godzin spędzonych na „zasadzkach” opałowi złodzieje często bywają nieuchwytni. Mimo tego, że „wieść gminna” często pozwala zidentyfikować ich tożsamość pozostają czasem bezkarni i zawsze potrafią wyskubać kilka piórek z koguciego ogona.

W moim leśnictwie jak pamiętam zdarzyła się tylko jedna poważna kradzież. Było to niecałe dziesięć lat temu. Przykra to była interwencja, ponieważ sprawcą okazał się gość który dorywczo pracował przy sadzeniu lasu. Skradzione drewno spieniężył i przeznaczył na alkohol. Ale sadzonki na zrębie sadził dobrze.

Aby do wiosny....