Rude grzyby i czerwone nosy
Wczoraj w Tatrach spadł już pierwszy śnieg, a u nas dobiega kresu złota jesień. Poranki są coraz bardziej ciemne i mgliste, nasze jezioro za oknem jest mocno pomarszczone jesiennym wiatrem a woda stała się burociemna... Wszystkie śródleśne jeziora są pokryte kożuchem kolorowych liści.
Bobry ostro gromadzą zapasy pędów i gałęzi w swoich żeremiach. Ściętą olchę już wyniosły do pobliskiego podtopionego olsu:
Przy wydeptanej przez nie podczas transportu olchy ścieżce leżą pokrojone bobrowymi strugami (czyli zębami) kawałki osikowych gałęzi:
Sprawdzałem wczoraj drogi przy jeziorach, bo co jakiś czas tarasują je drzewa ścięte przez te gryzonie. Niedawno pracownicy mojego ZUL- a usuwali zwaloną topolę, a już leży kolejna osika. Droga jest jednak przejezdna i nie będę jej usuwał dopóki jest świeża i ma korę. Bobry będą z niej korzystać po swojemu- objadając korę na miejscu i wynosząc kawałki świeżego drewna do nor i żeremi. Dopiero potem ją zagospodaruję, bo inaczej sprowokuję je do ścinania kolejnego drzewa.
W lesie jeszcze spory ruch, bo wszyscy korzystają z ostatnich grzybów. Spotykam jeszcze piękne borowiki, podgrzybki i kurki, ale to już w zasadzie koniec sezonu:
Pojawił się już drugi wysyp rudych grzybów, czyli rydzów. Nazbierałem ich któregoś dnia całkiem sporo i to dużych okazów. Całe „stado" rosło pod jednym z paśników, a gdy już miałem ich kilkanaście to dozbierałem do kosza tyle, aby warto było grzać patelnię. Rydze rosną na skrajach lasu, na granicy pola lub łąki:
Szczególnie lubią nasłonecznione skarpy. Czasami zbieram je wprost na łące, rosną też na poboczach leśnych dróg, a kiedyś cały zastęp rydzów rósł nawet na ściernisku po skoszonym zbożu. To najsmaczniejsze grzyby! Najlepiej smakują smażone na klarowanym maśle i patelni położonej na kaflowej kuchni opalanej drewnem. Poezja smaku! Niestety wiele okazów rydzów, które nazbierałem było „ z lokatorami", czyli okazały się robaczywe. Mimo wstępnej selekcji dokonanej już w lesie, sporo rudych grzybów mimo pozornie zdrowych trzonów miało zasiedlone kapelusze.
Podobnie piękne borowiki. W punkcie skupu grzybów widziałem informację, że skupują asortyment „borowik- robak" po „zetce" za kilogram. To dla Was, biedni ludzie z miasta... To są te genialne, nie wymagające żadnego nakładu pracy obiady, „lunchy" i drugie śniadania zawarte w kostkach, torebkach, bulionetkach, zupkach „jak u mamy" itp. podobno pysznościach. Ich uroki sławią całą dobę reklamy .To pewnie tam trafiają te borowiki. Człowiek składa się z tego co je. Jak ma być zdrowy jak rydz, jak nawet rydze i borowiki mają robaki?
Moje starannie przejrzałem ( w okularach, które na potrzeby kuchenne nabyła moja żona w aptece), ale pomimo tego spokojnie starczyło tych "nie zasiedlonych" na pyszny obiad. Były mniamusie... Borowiki schną przy kuchennej płycie, bo wieczorami trzeba już palić w piecu i kominku. Nocami ciągną tabuny dzikich gęsi, które okrzykami pozdrawiają mieszkańców leśniczówki. W dzień odpoczywają na pobliskim wielkim polu kukurydzy za jeziorem lub na świeżo zielonych polach z ozimymi zbożami:
Wędrują też ptaki drapieżne. W minionym tygodniu widziałem błotniaki, parę kobuzów, pustułki i piękny okaz rzadkiego już rybołowa. To duży, brązowy ptak o białym spodzie i charakterystycznej sylwetce podobnej do sylwetki mewy. W Polsce zostało już tylko kilkadziesiąt par. Wędruje pojedynczo i jest bardzo płochliwy. Nie bez powodu boi się człowieka... W lesie przez cały tydzień miałem wielki ruch z wywozami drewna.
We wrześniu pozyskałem1500 metrów drewna, głównie papierówek. Razem z poprzednim zapasem to daje wiele samochodów do wywiezienia. Trzeba zdążyć przed słotami, które czasem uniemożliwiają wręcz wjazd w niektóre partie lasu. Codziennie przyjeżdża kilka samochodów i trzeba być przy załadunku każdego:
Trwają też prace hodowlane i z ochrony lasu- zabezpieczenie upraw przed zwierzyną oraz czyszczenie budek lęgowych. W przyszłym tygodniu rozpoczynam jesienne sadzenie dęba i orki na zrębach, które będą odnawiane wiosną. Trzeba szybko działać, bo zima stoi za progiem. Świadczą o tym czerwone nosy.
Popatrzcie na ludzi, którzy rano stoja na przystanku, pędzą do pracy, szkoły i innych zajęć. Szczególnie widać to u pań, które przedkładają elegancję nad zdrowie i „praktyczność". Cóż, faceci zwykle nie protestują na widok eleganckiej kobiety w krótkiej spódniczce, ale paniom jesienny chłód wychodzi nosem. Czerwone nosy rankiem świadczą zatem zdecydowanie, że to już naprawdę pełnia jesieni. Jednak u facetów czerwone nosy są najczęściej symptomem zdecydowanych działań profilaktycznych zabezpieczających przed jesiennym chłodem. I absolutnie nie ma tu związku z ubieraniem, modą i elegancją. Chyba wręcz przeciwnie... Lepiej pozostańmy jednak przy przyrodniczych symptomach jesieni, jak przystało na leśne opowieści.
Sobota i niedziela sprzyja leśnym spacerom. Korzystajmy z jesiennego słońca, o ile będzie, no i ostatnich grzybów, szczególnie tych rudych, najpyszniejszych. To już także pora na opieńki miodowe, które pojawiają się wokół pniaków późną jesienią . Też są pyszne, szczególnie marynowane. Ale o opieńkach to już innym razem...
Leśniczy Jarek- lesniczy@erys.pl