Puchacze i kolejny atak zimy

Trzeci dzień pada śnieg. Na zmianę zawieja albo zawieja. Na szczęście w miarę ciepło, więc wiadomo, że nawet jeżeli wygląda to jak śnieżyca to sprawa jest chwilowa. Zastanawiałem się gdzie podziały się żurawie, skowronki, szpaki i cała ta wiosenna hałastra która już przyleciała – sam widziałem i słyszałem. Żona coś wspominała o zmianie opon na letnie. Dobrze że nie dałem się namówić!
19.03.2009

Trzeci dzień pada śnieg. Na zmianę zawieja albo zawieja. Na szczęście w miarę ciepło, więc wiadomo, że nawet jeżeli wygląda to jak śnieżyca to sprawa jest chwilowa. Zastanawiałem się gdzie podziały się żurawie, skowronki, szpaki i cała ta wiosenna hałastra która już przyleciała – sam widziałem i słyszałem. Żona coś wspominała o zmianie opon na letnie. Dobrze że nie dałem się namówić!

W przyszłym tygodniu wszyscy pracownicy nadleśnictwa, także „biuro”, wezmą udział w szkoleniu a potem w inwentaryzacji sów na naszym terenie. Wszystko to będzie odbywało się w ramach akcji „Bubobory”. Jest to już siódma edycja tego programu – ale po raz pierwszy będzie w niej brało udział nasze nadleśnictwo. Do prawie każdego z nadleśnictw w których wykazano w trakcie przeprowadzanej w 2006 roku inwentaryzacji obecność puchacza (łac. Bubo bubo) przyjadą specjaliści ornitolodzy. U nas warsztaty szkoleniowe i nasłuchy będą prowadzone przez cały przyszły tydzień.

Celem „Buboborów” ma być nie tylko inwentaryzacja stanowisk puchacza, który jest najrzadszą sową występującą w Polsce ale również edukacja leśników w zakresie sowich zwyczajów, sposobów lokalizacji stanowisk oraz czynnej ochrony tego gatunku. Oczywiście niejako przy okazji uzyskuje się dane dotyczące innych gatunków sów gniazdujących w okolicy (w naszym kraju występuje jeszcze między innymi sóweczka, włochatka, puszczyk i uszatka).

Ja bez specjalnych nasłuchów wiem, że tuż koło leśniczówki, prawdopodobnie w starym opuszczonym kościele, mieszka puszczyk. Zaczął się odzywać w lutym, kiedy noce stawały się cieplejsze ale o wiośnie nikt jeszcze poważnie nie myślał. Słychać go było przez kilka dni, potem przyszły mrozy i zamilkł, teraz słychać go znowu. Lubię się z nim przekomarzać i drażnię go gwizdaniem przypominającym jego głos – można nawiązać całkiem długą „rozmowę”. Gadamy tak już któryś rok.

Puchacza nigdy nie słyszałem, ale może uda mi się to w tym roku w trakcie „Buboborów”.