Przyszła jesień leśną drogą

Wczoraj pierwszy przymrozek pobielił poranek i potwierdził to, co widać na ściennym kalendarzu. To już jesień. Wprawdzie jest jeszcze dość ciepło i słońce w dzień przebija się znajomo przez szare chmury to jednak lato mamy już za sobą. Pośród ptaków wielkie poruszenie i na niebie ruch jak w zatłoczonym mieście. W lesie pojawiają się już kolory jesieni, a na pszczewskich jeziorach pływają majestatycznie żółte liście:
25.09.2014

Wczoraj pierwszy przymrozek pobielił poranek i potwierdził to, co widać na ściennym kalendarzu. To już jesień. Wprawdzie jest jeszcze dość ciepło i słońce w dzień przebija się znajomo przez szare chmury to jednak lato mamy już za sobą. Pośród ptaków wielkie poruszenie i na niebie ruch jak w zatłoczonym mieście. W lesie pojawiają się już kolory jesieni, a na pszczewskich jeziorach pływają majestatycznie żółte liście:

11230.jpg

Jesień objawia się też charakterystycznie na leśnych drogach, gdzie pojawiło się już błotko i kałuże:

11232.jpg

 

Choć czasem można też trafić na solidne błocko, o czym przekonał się we wtorek operator harwestera. W moim leśnictwie mam kilkanaście „wysp” lasu położonych pośród pól. Trudno w nich gospodarzyć, bo wiosną na dojazdach do nich jest bardzo mokro, latem są zasiane pola i prace leśne mogłyby spowodować szkody w uprawach. Jedyna możliwość wykonania tam zabiegów to wczesna jesień, gdy rolnicy sprzątną już zboża i ziemniaki. Jednak próba dotarcia do takiej „wyspy” drogą pewnie dawniej wyznaczoną  przez geodetę na mapie skończyła się utopieniem harwestera w błocku:

11231.jpg

 

Droga dojazdowa z daleka wyglądała niewinnie:

11233.jpg

 

Jednak niewielkie zaniżenie skryte w wysokiej trawie „wsysło” wielki harwester i wieki ciągnik z wciągarką kilka godzin targał go na „suchy ląd”. Trzeba było szukać innej możliwości dojazdu, bo przecież zaplanowany zabieg trzebieży musi być wykonany. Udało się i to ostatni moment, bo gdy zaczną się obfite opady, to już nie będzie szans na dotarcie tam i wywiezienie drewna do drogi wywozowej.

Potem ciągnik z przyczepą samozaładowczą wywoził drewno inną drogą, przecinającą pola z wykonana już podorywką:

11234.jpg

 

Stos trzymetrowych kłód szybko rośnie i niebawem wyjedzie do odbiorcy:

11235.jpg

 

Aby nie było kłopotów z wywozem drewna ale też z wypełnianiem innych funkcji leśnych dróg, należy o nie bardzo dbać i systematycznie naprawiać.

Wczoraj pojawiła się u mnie firma, wyłoniona w przetargu, która rozpoczęła  remontowanie 14 kilometrów leśnych dróg. Wielki spychacz na gąsienicach rozpoczął profilowanie dróg, a zachowanie właściwego kąta nachylenia drogi ułatwia mu zamontowany w maszynie laser:

11236.jpg

 

Potem na drogę wjeżdża równiarka i wielki walec:

11237.jpg

 

Dziś przez wiele godzin prowadziłem też w terenie uzgodnienia z projektantem, który rozpoczął zlecone przez nadleśnictwo prace nad budową nowej, utwardzonej kamieniem drogi, spinającej dwie drogi powiatowe. Wokół lasów mojego leśnictwa aż roi się od ograniczeń tonażu dla ciężarówek, jedna droga jest też wyłączona z ruchu prze wiadukt, gdzie mieszczą się tylko samochody do 3,5 metra wysokości. Aby dobrze zagospodarować potrzebne wszystkim drewno trzeba udostępnić las do jego pozyskania.

Taka nowa droga będzie także służyć do celów przeciwpożarowych i turystycznych, stąd przy jej projektowaniu trzeba nieźle nałamać sobie głowę, aby pogodzić wszelkie interesy no i stosować się do bardzo szczegółowych przepisów budowlanych i drogowych. Uzgadnialiśmy dziś poszerzenia, niwelację terenu, przepusty, mijanki, zjazdy. Wskazałem też stanowiska cennych roślin i drzewa o dużych rozmiarach, które nie mogą zostać uszkodzone podczas budowy drogi.

Kiedy projektant pojechał do końca dnia odbierałem zakończone prace leśne: pielęgnacje, zabezpieczenia upraw przed zwierzyną, naprawy ogrodzeń. Niepostrzeżenie kończy się pierwszy jesienny miesiąc…

Kiedy wracałem do leśniczówki drogą przez pola zobaczyłem jakąś kotłowaninę w krzewach czarnego bzu. To jastrząb gołębiarz polował na sójki. Ganiał je uparcie, ale żadnej nie udało się mu schwytać. Udało się go jednak złapać w obiektyw, choć niestety, niewiele widać na fotce:

11238.jpg

 

Zamętowi spokojnie przyglądała się kura bażanta, która wyszła na skraj leśnej drogi z młodzieżą:

11239.jpg

 

Okoliczne, gęste młodniki są dla nich bezpiecznym schronieniem, dlatego często widuję je w tej okolicy. Od kilku lat jednak nie spotykam już kuropatw, a wielka szkoda, bo to takie sympatyczne ptaki.

Leśniczy Jarek- lesniczy@erys.pl