Przerwa w planowaniu czyli spotkanie z dzięciołem co gra w zielone z mrówkami

Ostatnie dni godzinami ślęczę przy komputerze. Tak jak zdecydowana większość leśniczych o tej porze roku zajmuję się planowaniem zadań gospodarczych na kolejny rok. Brzmi to może dość enigmatycznie i dziwnie, bo często ludzie mnie pytają: Co może planować leśniczy? Ilość liści na drzewie czy szyszek na sośnie? Pewnie wielu z Was byłoby bardzo zdziwionych, zaglądając do notatek leśniczego stojącego na pagórku w starym borze. Bo tam gdzie w tej chwili rośnie jeszcze stary las i stoją grube sosny wiosną będzie już sadzona nowa uprawa, którą trzeba zaplanować: koszty, materiały, czynności, pracochłonności…
27.06.2014

Ostatnie dni godzinami ślęczę przy komputerze. Tak jak zdecydowana większość leśniczych o tej porze roku zajmuję się planowaniem zadań gospodarczych na kolejny rok. Brzmi to może dość enigmatycznie i dziwnie, bo często ludzie mnie pytają: Co może planować leśniczy? Ilość liści na drzewie czy szyszek na sośnie? Pewnie wielu z Was byłoby bardzo zdziwionych, zaglądając do notatek leśniczego stojącego na pagórku w starym borze. Bo tam gdzie w tej chwili rośnie jeszcze stary las i stoją grube sosny wiosną będzie już sadzona nowa uprawa, którą trzeba zaplanować: koszty, materiały, czynności, pracochłonności…

Wymaga to sporej wyobraźni i doświadczenia, bo skoro czegoś nie zaplanuję, to nie znajdzie się to w planie kosztów, czyli nie będzie za co wykonać tam ważnego zadania. Gdy zaplanuję za dużo- nie wykonam w pełni zadań i to także nie jest dobrze.

 Stojąc np. na pagórku w starym lesie muszę teraz zaplanować ile kilometrów pasów, na których będą niebawem rosły młode sosny i dęby wyorze ciągnik. Muszę także precyzyjnie zaplanować skład uprawy, uwzględniając wymagania siedliskowe drzew oraz z drugiej strony potencjalne możliwości siedliska, dbając przy tym o maksymalną bioróżnorodność. Trzeba sporej wyobraźni, bo po wycięciu starodrzewia i zaoraniu, las wygląda zupełnie inaczej. Wymaga to także precyzyjnego wyliczenia ile i jakich sadzonek będę potrzebował wiosną, oraz zaplanowania wszelkich czynności: dowozu sadzonek, dołowania, sadzenia, moczenia ich w preparacie żelowym, a czasem także zabezpieczającym przed pędrakami i szeliniakami.

 Trzeba także zaplanować ogrodzenie uprawy: ilość metrów siatki, słupków, kilogramy gwoździ, skobli itd. Do tego należy nanieść to wszystko na szkic w specjalnym programie graficznym. Planowanie obejmuje także wykonanie czyszczeń w uprawach i młodnikach, pielęgnacji, poprawek, dolesień luk i mnóstwa innych prac z hodowli lasu. Do tego jeszcze cała sfera ochrony lasu: naprawa istniejących grodzeń, wieszanie budek lęgowych i pułapek feromonowych, ochrona przyrody, ochrona przeciwpożarowa, zagospodarowanie turystyczne i gospodarka łowiecka. Wystarczy tych wyliczanek, bo stanę się nudny…

Oczywiście całe plany należy wklepać do systemu komputerowego, który czasem złośliwie się „wiesza” i wszystkie czynności, grupy czynności mają określone kody oraz symbole, których nie wolno pomylić. Jednym słowem czacha dymi, a terminy są wciąż gorące. Swoją drogą w lesie trwają normalne prace, których należy doglądać i jadą samochody po drewno. Zbliża się także roczna inwentaryzacja stanów pozyskanego drewna, które jest w magazynie leśnictwa. Siedzę i stukam w klawiaturę, zaglądając do notatek zrobionych w lesie, a tu co chwilę dzwoni telefon i wciąż inna sprawa rozprasza „planistyczne” myśli. Czasem dla poprawy zmęczonego gapieniem się w monitor wzroku wyglądam chwilę za okno, gdzie grasują podloty kwiczołów:

10996.jpg

Gdy wyszedłem na chwilkę przed leśniczówkę zobaczyłem w trawie zielonego gościa:

10997.jpg

Dzięcioł zielony, który szperał w trawie w poszukiwaniu owadów jest bardzo pięknym ptakiem. Grzbiet, barki i skrzydła ma ciemnozielone, na kuprze duża żółtozielona plama, pierś i brzuch szarozielone. Na głowie długa czerwona czapeczka. Ma ją zarówno samica jak i samiec. Charakterystyczna dla tego dzięcioła jest czarna maska wokół oka wraz z czarnym wąsem, biegnącym pod okiem od nasady dzioba. Jeśli wąs jest cały czarny mamy do czynienia z samicą:

 10998.jpg

 Jeśli zaś wypełniony jest w środku czerwienią to mamy pewność, że obserwujemy samca. To jedyna cecha odróżniająca płeć u dzięciołów zielonych. Przez chwilę obok samicy obserwowałem także samca. Zwykle jest tatą 5-7 piskląt, czasem nawet 10, to ma się przy czym uwijać. Opiekuje się młodymi razem z samicą ponad miesiąc, zanim młodzież stanie się lotna. Pary dzięciołów zielonych najczęściej trzymają się razem  przez całe życie i wyprowadzają jeden lęg w roku.

Tego dzięcioła spotkamy częściej na ziemi niż na drzewie, bo żywi się chrząszczami, świerszczami, gąsienicami i innymi owadami oraz ich larwami. Główny pokarm dzięciołów zielonych to jednak mrówki. Wyspecjalizowały się w rozgrzebywaniu mrowisk i wyjadaniu mrówek oraz ich larw. Język dzięcioła zielonego jest doskonałym przykładem przystosowania do takiego sposobu żerowania: wysuwa się poza dziób aż do 10 cm, zakończony jest rogowym grotem, a pokrywa go rząd haczyków skierowanych do tyłu i lepka wydzielina. Dzięcioły kopią w mrowiskach długie nory, sięgające nawet ponad metr w głąb królestw mrówek.

Zajmują się tym głównie zimą, choć wtedy zdarza się im także włamywać się do uli i wyjadać pszczoły. Na przedwiośniu z kolei, tak jak i inne dzięcioły, obrączkują drzewa. Polega to na wykonaniu nakłuć wokół pnia, najczęściej brzozy lub osiki, w celu utoczenia z nich słodkiego soku. Tym sposobem dzięcioły uzupełniają dietę o cenne cukry i minerały. Co rano odwiedzają zaobrączkowane przez siebie drzewa, a na dodatek zjadają owady zwabione słodkim syropem. Spryciarze!

Samica siedząca na moim trawniku waliła dziobem w ziemię:

10999.jpg

 Wiecie, że dzięcioł zielony uderza swoją głową z prędkością 25km/h? Robi to zwykle w kilku błyskawicznych seriach (10 – 20) oddzielonych od siebie momentem  przerwy. I jak tu zrobić dobre zdjęcie?

Naukowców na całym świecie od lat interesuje konstrukcja czaszki dzięciołów, która zabezpiecza je przed wstrząsem mózgu. Uczeni odkryli, że fala uderzenia rozprzestrzenia się głównie wzdłuż niższej części dzioba, a szok jest ostatecznie absorbowany u jego podstawy. Różnica długości między górną i dolną częścią dzioba jest więc determinującym czynnikiem, do którego dołącza inna właściwość czaszki ptaka: gąbczaste kości, które absorbują wibracje.

Takie kości są w czole i z tyłu puszki mózgowej, a zatem świetnie zabezpieczają mózg ptaka. Naukowcy chcą wykorzystać ten „dzięciołowy patent przyrody” w opracowaniu inteligentnych kasków, które chroniłyby przed urazami czaszki motocyklistów, pracowników leśnych i budowlanych, piłkarzy i  rowerzystów. Chętnie taki wypróbuję w lesie.

Para dzięciołów zaczęła w pewnej chwili głośno chichotać. Ponieważ to najczęściej dość skryty i płochliwy ptak, którego w dodatku trudno wypatrzyć w dnie lasu na tle zielonych liści, jego obecność zdradza najczęściej ten wyjątkowo charakterystyczny głos. Nie jest on taki złośliwy jak w wykonaniu kaczek:

11000.jpg

Jednak warto poznać ten głos, bo wtedy mamy szansę łatwiej wypatrzyć także te piękne dzięcioły. Para chichotała nie bez powodu. Za chwilę na pniu czereśni przysiadł młody samiec:

11002.jpg

Rodzice z pewnością wołali go na drugie śniadanie. Zabawili się w zielone z owadami i zaprosili młodzież na śniadanie na trawie, bo zaraz pojawił się drugi i trzeci młody ptak, z charakterystycznie uperlonym, młodzieńczym upierzeniem.

Mnie jednak wezwał chichot planowania i musiałem zabrać się do dalszej pracy, której jeszcze sporo do wykonania. Życzę Wam miłego weekendu, niekoniecznie tak doskonale zaplanowanego, może w towarzystwie chichoczących dzięciołów zielonych?

 

Leśniczy Jarek- lesniczy@erys.pl