Pora leśnych podsumowań

Dziś kolejny wolny od pracy dzień i na grubym, ściennym kalendarzu widnieje czerwona cyferka- 6 styczeń 2016 roku. W świąteczny dzień mamy zwykle więcej czasu dla siebie i na różne przemyślenia. Za oknem dziś zrobiło się bardzo biało i część moich przemyśleń powstała w czasie szuflowania i odmiatania śniegu, który sypie cały dzień. No ale w końcu to zima, a zatem nic dziwnego, że pada śnieg i jest minus 10 kresek na termometrze. No i jest zimowo, dostojnie, pięknie:
06.01.2016

Dziś kolejny wolny od pracy dzień i na grubym, ściennym kalendarzu widnieje czerwona cyferka- 6 styczeń 2016 roku. W świąteczny dzień mamy zwykle więcej czasu dla siebie i na różne przemyślenia. Za oknem dziś zrobiło się bardzo biało i część moich przemyśleń powstała w czasie szuflowania i odmiatania śniegu, który sypie cały dzień. No ale w końcu to zima, a zatem nic dziwnego, że pada śnieg i jest minus 10 kresek na termometrze. No i jest zimowo, dostojnie, pięknie:

12224.jpg

 

Przy fajnej muzyce i w zimowej scenerii widocznej za oknem:

12225.jpg

 

warto powspominać to, co wydarzyło się w 2015 roku.

 To mój pierwszy blogowy wpis w tym roku, a zatem nie można w zasadzie zatytułować go inaczej jak „Pora podsumowań”. Pewnie warto też pokusić się o podtytuł, bo ta „pora podsumowań” brzmi mało oryginalnie... Zatem niech będzie „Pora podsumowań, czyli medytacje wiejskiego leśniczego”:

 Pamiętacie Skaldów i ich chyba największy przebój skomponowany przez Andrzeja Zielińskiego do tekstu Leszka Aleksandra Moczulskiego w grudniu 1968 roku?:

Ludzie listy piszą nawet w małej wiosce

Listy szare, białe, kolorowe…

Skoro medytacje wiejskiego listonosza tak zapadły w pamięć ludziom, to może i medytacje leśniczego wzbudzą zainteresowanie?

Przez cały rok pisałem do Was na blogu leśniczego listy szare, białe, kolorowe, a najczęściej zielone, bo o życiu i pracy leśniczego, lasu, zwierząt. Sporo w tych listach było też o ludziach, bo przecież jak każdy leśniczy, tak wielu spotykam ich w każdym dniu swojej pracy. I właśnie ludzie to główny temat medytacji leśniczego na początku kolejnego roku.

 Po tylu latach spędzonych w lesie „przyszło przywyknąć” do codziennych obowiązków leśniczego i z ich realizacją raczej nie mam problemów. Choć wcale nie popadłem w rutynę, bo w tej branży nie ma takiej możliwości. No i moje bardzo intensywne leśnictwo na to nie pozwala. Blisko 2200 ha lasów państwowych w 83 oddziałach leśnych i ponad 200 ha lasów prywatnych nie pozwala na nudę w żaden dzień roku. „Moje” nadleśnictwo Trzciel wykonało praktycznie wszystkie zaplanowane na 2015 rok zadania, a w wyniku ich realizacji pozyskało ponad 90 tys. m3 drewna. Z tego najwięcej, bo 12 tys. m3 pochodzi z mojego leśnictwa. Wystawiłem w minionym roku około 400 kwitów wywozowych, niezbędnych do wywiezienia drewna i 300 asygnat na drewno zakupione detalicznie w leśniczówce. Poznałem w ten sposób wielu przewoźników drewna, „gałęziarzy” i nabywców drewna opałowego.

Przez cały rok wiele wydarzyło się w pszczewskim lesie. Kilka hektarów starego lasu zamieniło się w mygły i stosy drewna, ale też w młode uprawy, które pięknie zielenią się. Ponad 70 hektarów najmłodszych fragmentów lasu w minionym roku było pielęgnowanych i usuwaliśmy tam chwasty i zbędna naloty. Sporo ponad 40 hektarów młodników zostało wypielęgnowanych poprzez czyszczenia wczesne i późne. Z kolei w starszych drzewostanach wykonywaliśmy trzebieże pielęgnujące las i łącznie było ich ponad 130 ha. Wymaga to wielu godzin spędzonych w lesie i każdy leśniczy, pomimo pomocy i wysiłków 1 czy 2 podleśniczych musi osobiście wszędzie zajrzeć. Przedeptałem zatem wiele kilometrów leśnymi bezdrożami, co jest znacznie przyjemniejsze i ciekawsze niż ślęczenie nad dokumentami czy stukaniem w klawiaturę komputera.  Przejechałem wiele kilometrów leśnymi drogami, gdzie ustawiamy stosy drewna:

12227.jpg

 

Różnie te drogi wyglądają w zależności od warunków atmosferycznych i pory roku ale są coraz lepsze. W minionym roku równiarka naprawiła kilkanaście kilometrów dróg leśnych, kilka błotnistych odcinków zostało utwardzonych kamieniem, a  sporo czasu zajął mi nadzór nad budową nowej drogi przez moje leśnictwo. W ostatnich dniach roku był odbiór techniczny pierwszego, ponad 3 kilometrowego etapu:

12228.jpg

 

To piękna droga, która przez lata będzie służyć do udostępnienia lasu, zapewni jego bezpieczeństwo i pomoże sprawniej wywozić drewno. Mam nadzieję, że nikt i nic nie pokrzyżuje planów nadleśniczego, który zaprojektował drugi etap budowy drogi na rok 2016.

Spotykałem przez ten miniony rok wielu ciekawych ludzi. Miałem też naturalnie kontakty i czasem trudne rozmowy także z tymi mniej ciekawymi, którzy pojawiają się w leśniczówce, a jeszcze częściej w lesie z problemami, pretensjami czasem nawet pogróżkami. Kontakty z ludźmi to także ważna część pracy leśniczego i choć każdy z nas zwykle woli rozmawiać z drzewami lub leśną ciszą, musi także umieć się porozumieć z różnymi ludźmi, rozładowywać konfliktowe sytuacje i trafnie, szybko podejmować decyzje. Poznałem w tym roku wielu leśniczych z całej Polski i były to bardzo miłe, motywujące spotkania. Miniony rok był rokiem wielkich, ważnych zmian w całym kraju, które także nie ominęły leśników. Zmieniło się wiele przepisów, zarządzeń, instrukcji. Pojawiły się także ważne zmiany kadrowe. Zmienił się minister środowiska, dyrektor generalny, którego niedawno miałem okazję poznać:

12229.jpg

 

w towarzystwie innych leśniczych z całego kraju.

RDLP w Szczecinie, która obejmuje aż 35 nadleśnictw (w tym „moje” nadleśnictwo Trzciel) i lasy od Bałtyku po Wielkopolskę, ma także nowego dyrektora. Jestem przekonany, że te zmiany okażą się dobre i pożyteczne dla polskich lasów i leśników.

To był ciekawy rok, brzemienny w wiele wydarzeń, także osobistych. Wiele i intensywnie działo się w moim życiu wiejskiego leśniczego. W kancelarii leśnictwa Pszczew i w lesie towarzyszyła mi przez tydzień kamera filmowa ekipy „Las Bliżej Nas”. Przez trzy filmowe odcinki pojawiałem się na ekranie w TVP 1 i TV Polonia w towarzystwie wielu, wielu ludzi. Działo się też wiele w sferze mojej aktywności społecznej, regionalnej, dziennikarskiej, rodzinnej. Młodsza córka Iga wyszła za mąż, odbyliśmy z żoną sporo ciekawych podróży po Polsce i wiele godzin spędziliśmy przy upiększaniu naszego ogrodu. No ale ten rok minął mi przede wszystkim w towarzystwie niedużego faceta, z którym się bardzo lubimy i fajnie dogadujemy:

12226.jpg

 

Wnuk Julian, choć na razie mówi niewiele, jest za to znakomitym słuchaczem i wyraźnie zakochał się od pierwszego widzenia w polskiej przyrodzie, a szczególnie w ptakach. Z wielkim zamiłowaniem ogląda je w moim towarzystwie z okna leśniczówki.

Szczególnie lubi sroki i mazurki:

12230.jpg

 

 Chętnie wysłuchuje moich opowieści, które są najczęściej wynikiem medytacji wiejskiego leśniczego. Tylko niektórymi z nich podzieliłem się z Wami dzisiaj. Bo tyle dzieje się przez rok mojego życia i pracy. Wiele tych spraw, ludzi i wydarzeń poznaliście przez 5 lat naszych blogowych spotkań.  Jakże wiele wydarzeń i postaci zostało zapisane w moim zielonym kalendarzu w roku 2015… 

Warto je wspominać, przypominać, zastanawiać się nad nimi, choć często brakuje czasu.  Dlatego warto jest nieraz, tak jak w dzisiejszy zimowy wieczór, zatrzymać się, podsumować jakiś etap i spojrzeć za siebie. Ale nowy, zielony kalendarz już rozpoczęty. Oby w nim, tak jak w kalendarzu każdego z Was, wydrukowano tylko szczęśliwe i dobre kartki.

Najlepszego w Nowym 2016 Roku!

 

Leśniczy Jarek-lesniczy@erys.pl