Pogadaj z drzewami, bo zdrowie i piękno leżą u stóp lasu

Deszcz dziś leje od rana i praktycznie nie ustaje. Za nic ma sobie stare ludowe porzekadło: ”Poranny deszcz trwa tyle, co starej baby taniec”… Nie wiem ile trwa taki taniec, ale deszcz leje już wiele godzin.
05.08.2016

Deszcz dziś leje od rana i praktycznie nie ustaje. Za nic ma sobie stare ludowe porzekadło: ”Poranny deszcz trwa tyle, co starej baby taniec”… Nie wiem ile trwa taki taniec, ale deszcz leje już wiele godzin.

Ale taki mokry dzień wcale nie oznacza, że mamy „święto lasu”. Często słyszę, że jak pada deszcz to ludzie pracujący w lesie mają „wolne i mogą spokojnie siedzieć w domu”. Nic bardziej mylnego! Piły zulowców warczały grubo przed 6 rano, a wtórowały im silniki forwarderów i harwestera poszerzającego pas drogi. Przecież wszyscy pracują po to, aby zarobić, a gdy nie ma „kubików” czyli metrów sześciennych drewna, hektarów wykonanych prac przy zagospodarowaniu lasu i przepracowanych godzin- nie pojawia się nic na koncie. Dla mnie i podleśniczego Irka deszcz także nie przyniósł wytchnienia. Podleśniczy mierzył średnice zwożonych forwarderami sosnowych  kłód i mierzył stosy „papierówek”. A ja zająłem się pozostałymi sprawami, głównie wywozem drewna, bo pojawił się samochód po kłody długości 2,50, a potem także dwukrotnie po „papierówkę z wyboru”. Wybierałem także uprawy leśne do wykonania pielęgnacji w najbliższym czasie, bo lejący deszcz i ciepło oznacza dynamiczny przyrost wszelkiego zielska. Dlatego sporo godzin przeglądałem uprawy i przypatrywałem się bacznie młodym drzewkom i wszelkiemu zielsku spod kaptura nieprzemakalnej kurtki.

 

Firma budująca nową drogę leśną także nie zważała na lejący deszcz, a koparki i ciężarówki uwijały się jak w ukropie.

12712.jpg

 

Postęp prac na blisko 3, 5 kilometrowym odcinku drogi jest widoczny

12713.jpg

 

Spotkałem się z geodetą, który wyznaczał zjazdy w boczne drogi i wbijał paliki na drodze oraz z inspektorem budowlanym nadzorującym szybko postępujące prace. Niebawem będzie tam układana geowłóknina i wielkie ciężarówki zaczną wozić kamienny grys na nawierzchnię. Dlatego zulowcy poszerzający pas pod budowę drogi i wywożący z niego gałęzie tak bardzo śpieszą się z pracami. Jednak około południa musieli skapitulować, bo przemokli do nitki pomimo właściwych ubrań i sprzętu ochrony osobistej. Maszyny także zjechały z lasu

12714.jpg

 

Gdy wystawiałem kwity wywozowe i drukowałem je na małej, przenośnej drukarce miałem małe kłopoty techniczne. Musiałem szybko przesłać dane do systemu informatycznego nadleśnictwa. Jednak transfer danych „nie chciał przejść” w terenie i musiałem pilnie wracać ponad 10 km do leśniczówki. Tam udało się usunąć kłopoty techniczne i za  chwilę znowu wracałem do wielkiego samochodu załadowanego wałkami drewna. Gdy pojechał, na chwilę oparłem się o szary pień brzozy, aby zaczerpnąć z niej dobrej energii. Potem pojechałem do dalszych zadań, ale wkrótce zatrzymałem się w moim ulubionym zakątku lasu pośród starych dębów, lip i klonów. Szary, pozbawiony słońca dzień odbiera nam energię, a szumiący deszcz działa nużąco i depresyjnie. Dlatego warto pobyć choć chwilę sam na sam ze starymi drzewami.

Warto nauczyć się nawiązywać bliski, głęboki kontakt z drzewami, czerpać z nich siłę i dobrą energię. Mam czasem taką potrzebę, szczególnie w takie dni jak dzisiejszy, choć przecież nieustannie przebywam pośród drzew.

W moim przekonaniu to świetna, indywidualna psychoterapia. Drzewa znakomicie wpływają na nasz stan ducha, ale także wspomagają zdrowie fizyczne. Trzeba tylko wyciszyć się, zrelaksować duchowo, pomyśleć o czymś przyjemnym, o kimś miłym, przywołać dobre myśli i wspomnienia. Należy wtedy wsłuchać się w szum liści drzewa, chłonąć jego zapach, nawet rozmawiać z nim jak z bliskim przyjacielem. Dotyk chropowatej kory, zapach garbników, soków, żywicy czy kwitnących kwiatów, piękno drzewa  i jego potęga dają pozytywną energię. Nie jest ważne jakie to drzewo, intuicja nam podpowie do którego z nich zbliżyć się, dotknąć, z którego czerpać siłę i spokój. Każde drzewo jest przecież prawdziwym magazynem dobrej energii i naturalnego światła słonecznego. Emanuje tą przyjazną energią i uzdrawiającą siłą, którą chętnie nam oddaje w bezpośrednim kontakcie. Wystarczy je dotknąć dłonią, można przyłożyć czoło lub wtulić się całym ciałem w pień i konary. To nic nie kosztuje, a korzyści dla ciała i ducha mogą przejść nasze najśmielsze oczekiwania…

 

Warto zatrzymać się na chwilę pośród drzew, bardzo do tego zachęcam. Bo drzewa i krzewy w całości, ale także ich liście, pączki, kora, korzenie to znakomite i od wieków znane specyfiki wspierające nasze zdrowie i urodę.

Gdy oglądałem dziś uprawy do pielęgnacji zwróciłem uwagę na „zielsko” rosnące u stóp drzew. Bo w dnie lasu zobaczymy jeszcze kwitnący dziurawiec, który bywa nazywany „zielem na wszystko”. Już wcześniej uzbierałem w głębi lasu spory bukiet i powiesiłem w cieniu do wyschnięcia

12715.jpg

 

Na skraju sosnowego boru spotkamy także wilczomlecza sosnkę

12716.jpg

 

Jego mleczny sok od pokoleń jest używany do leczenia brodawek, kurzajek, wywabiania piegów. Stosowany jest także w homeoterapii, ale ostrożnie bo jego nieumiejętne stosowanie może spowodować zatrucia. Możemy jednym tchem wymienić cały szereg skromnych, ale jakże pożytecznych roślin, które spotkamy w lesie lub na poboczu drogi biegnącej przez lasy i pola

12718.jpg

 

Warto się przyjrzeć takim miejscom, bo tamtejsze bogactwo pożytecznych roślin może wydawać się nieprawdopodobne. Będzie to np. babka- nieoceniona jako opatrunek przy drobnych zranieniach, skaleczeniach i leczeniu wrzodów

12719.jpg

 

Podobnie działa też krwawnik

12717.jpg

 

Choć to niepozorne „zielsko” ma wiele innych zastosowań dla naszego zdrowia, ale też urody, bo krwawnik znajduje się w składzie szamponów, maseczek, past do zębów i mieszanek do kąpieli relaksacyjnych. Znakomicie reguluje też trawienie, pomaga w niestrawnościach, braku apetytu i w chorobach wrzodowych. Warto nasuszyć sobie listków krwawnika i dodawać je do sosów i zup. Mają korzenny, lekko gorzkosłony smak. Gdy byłem dzieckiem opiekowałem się małymi indykami, które są bardzo wrażliwe i często chorują. Zbierałem dla nich krwawnik i dodawałem im do jedzenia, a szybko i zdrowo rosły na dorodne indyczki i indory.

 

Obok krwawnika często rośnie sobie szczaw.

12720.jpg

To znakomity odpowiednik szpinaku, doskonały na zdrową zupę. Jest ceniony w kosmetyce, bo dzięki zawartym w szczawiu flawonoidom oraz dużej dawce witaminy C nasza skóra dostaje spory zastrzyk energii. Działa też świetnie na sprężystość skóry i świetnie ją nawilża. Szczaw działa zatem wybitnie przeciwstarzeniowo na nasza cerę i usuwa z niej niechciane przebarwienia (poprzez przykładanie gotowanych liści). Dodatkowo przyspiesza gojenie ran i leczenie złamań kości, znajdziemy go także w składzie syropów na kaszel i katar.

 

Tyle dobra mamy na wyciągnięcie ręki, a w zasadzie na schylenie się. Czerpiąc dobrą energię z drzew, wdychając opary olejków eterycznych zainteresujmy się zatem leśnym „zielskiem”. Może się ono okazać nie tylko konkurencją o światło i wilgoć dla drzewek w uprawach leśnych ale też cennym kosmetykiem i lekiem bez recepty. Wystarczy odrobina wiedzy. Kiedyś przekazywano ją praktycznie z pokolenia na pokolenie podczas wspólnej pracy i wypoczynku. Dziś mamy liczne książki, internet i blogi… To nie to samo, bo łatwiej jak ktoś pokaże, zaprowadzi, da posmakować. Zachowajmy zatem ostrożność przy samodzielnych doświadczeniach w rozpoznawaniu i kosztowaniu „zielska”, ale warto próbować i korzystać z tego, co natura ściele do stóp drzewom. I rozmawiajcie z drzewami, nie tylko w smutne, deszczowe dni, gdzie łatwo o chandrę czy początki depresji. Rozmawiajcie z drzewami także wtedy gdy jest ciepło, radośnie i wesoło, dzielcie się radościami i pozytywnymi emocjami. To wdzięczni słuchacze i niewiele mówią, stąd są znakomitymi kompanami w dzisiejszym głośnym, pospiesznym i chaotycznym świecie.

 

Niebawem spotkam się z nimi znowu, bo dzisiejszy, piątkowy wieczór i sobotni wczesny ranek spędzę pośród drzew. W tym czasie biorę udział jak zdecydowana większość leśników w kraju w akcji liczenia zwierzyny z ambon.

 

12721.jpg

Pod amboną, na której i dziś zasiądę, w zeszłym roku oprócz dzików, jeleni i saren pojawiały się także inne zwierzęta jak widać, ale te nie podlegały inwentaryzacji.

 

  Podczas tych dwóch wyjść- dziś, od godziny 19.30 do pełnego zmroku, czyli do ok 22 i jutro od wschodu słońca( ok godz. 4.00) do późnego poranka wypełnię specjalne karty obserwacji. Jeden obserwator przypada na ok 500 ha terenu, a potem wyniki naniesione na karty obserwacji zostaną zsumowane dając w miarę prawdziwy obraz liczebności zwierzyny. Deszczowy dzień nie będzie zatem krótszym, a raczej znacznie dłuższym dniem pracy dla leśników. Oprócz zwierzyny będę wypatrywał także pożytecznego zielska, no i nowych tematów do blogowych zapisków leśniczego

 

Leśniczy Jarek – lesniczy@erys.pl