Planowanie

Co roku robię plan na rok przyszły – oczywiście opierając się na operacie. Czyli planuję wykonanie zrębów i trzebieży na określonych powierzchniach (na których to wynika z operatu). Oprócz tego muszę przewidzieć tzw. użytki przygodne, czyli np. uporządkowanie lasu po wichurze czy usuwanie posuszu. Planuję też zabiegi z zakresu ochrony lasu oraz hodowli. Ochrona lasu to np. zabezpieczanie młodych upraw przed zgryzaniem przez zwierzynę (np. stawianie płotów ogradzających uprawy, smarowaniem sadzonek repelentami), wywieszanie budek lęgowych, prowadzenie poszukiwań szkodników na powierzchniach próbnych i prognozowanie na tej podstawie ilości szkodników... Hodowla lasu to z kolei pielęgnacja upraw (koszenie chwastów i samosiewów brzozy czy osiki zarastających małe sadzonki), pielęgnacja młodników (przerzedzanie ich w określony dla każdego gatunku sposób, tak aby zostawić jak najlepsze jednostki), odnawianie powierzchni zrębowych (sadzenie lasu tam, gdzie uprzednio został wycięty) itp.
11.09.2007

Co roku robię plan na rok przyszły – oczywiście opierając się na operacie. Czyli planuję wykonanie zrębów i trzebieży na określonych powierzchniach (na których to wynika z operatu). Oprócz tego muszę przewidzieć tzw. użytki przygodne, czyli np. uporządkowanie lasu po wichurze czy usuwanie posuszu. Planuję też zabiegi z zakresu ochrony lasu oraz hodowli. Ochrona lasu to np. zabezpieczanie młodych upraw przed zgryzaniem przez zwierzynę (np. stawianie płotów ogradzających uprawy, smarowaniem sadzonek repelentami), wywieszanie budek lęgowych, prowadzenie poszukiwań szkodników na powierzchniach próbnych i prognozowanie na tej podstawie ilości szkodników... Hodowla lasu to z kolei pielęgnacja upraw (koszenie chwastów i samosiewów brzozy czy osiki zarastających małe sadzonki), pielęgnacja młodników (przerzedzanie ich w określony dla każdego gatunku sposób, tak aby zostawić jak najlepsze jednostki), odnawianie powierzchni zrębowych (sadzenie lasu tam, gdzie uprzednio został wycięty) itp.

W 2007 mam zaplanowane 17 hektarów pielęgnacji młodników. Do tej pory nie uporałem się z tym zadaniem, ponieważ zabrakło rąk do pracy… Prace w lesie wykonują ludzie zatrudnieni w Zakładzie Usług Leśnych, który podpisuje stosowną umowę z nadleśnictwem. Wyraźnie widać, że ludzi do pracy jest coraz mniej. Tym, którzy są na zasiłkach, „nie opłaca się” pracować za stawkę oferowaną przez ZUL. Ci, którzy byli operatywni, wyjechali do Anglii, Holandii, Hiszpanii, Włoch czy Niemiec. Tak więc znalezienie pracownika do prostych prac leśnych stanowi coraz większy problem – i dopóki stawki nie wzrosną, będzie on coraz większy. (Problem dotyczy nie tego, że Lasy Państwowe płacą mało - kwota za poszczególne usługi jest ustalana w drodze przetargu – ale że pośrednicy, czyli właściciele ZUL, przynajmniej tu w okolicy, bardzo mało płacą swoim pracownikom.)

Niedawno usługowiec stanął na wysokości zadania i przysłał do pracy człowieka. Razem pojechaliśmy na powierzchnię, żeby omówić zakres pracy, sposób wykonania zadania i takie tam….Wszystko oczywiście było dla niego jasne. Mimo to trochę miałem stracha zostawić samego robotnika z siekierą w młodniku, więc jakieś pół godziny razem z panem od siekiery wycinaliśmy drzewka prowadząc „selekcję pozytywną”. Dlaczego? Ponieważ w parę godzin hodowany przez kilkanaście lat młodnik mógłby zostać unicestwiony (w najgorszym przypadku – gdyby pan pomimo zapewnień nie zrozumiał mojego instruktażu). Następnego dnia oczywiście zajrzałem tam z samego rana. Szkolenie okazało się skuteczne. Pan Kazimierz napierał dalej robiąc wszystko zgodnie z zaleceniami. No, prawie wszystko...

(Na zdjęciu widnieje całkiem inny pracownik, który pracuje u mnie w lesie od lat i jak na razie nie zamierza chyba wyjeżdżać.)