Pioruny są szkodnikami w lesie i wabią jeszcze inne

Kilka razy opowiadałem o piorunach w lesie i przestrzegałem Was przed burzą pośród drzew. Pewnie wiecie już jak wyglądają drzewa porażone piorunem. Wyładowania atmosferyczne, których ślady widać na drzewach to potężna siła, którą człowiek od lat usiłuje zagospodarować. Moc pioruna jest olbrzymia i wynosi setki tysięcy megawatów.
01.08.2013

Kilka razy opowiadałem o piorunach w lesie i przestrzegałem Was przed burzą pośród drzew. Pewnie wiecie już jak wyglądają drzewa porażone piorunem. Wyładowania atmosferyczne, których ślady widać na drzewach to potężna siła, którą człowiek od lat usiłuje zagospodarować. Moc pioruna jest olbrzymia i wynosi setki tysięcy megawatów.

Gdyby ludziom udało się wykorzystać choćby niewielką jej część, rozwiązałoby to w dużym stopniu problemy z niedoborem energii. Jednakże próby okiełznania piorunów nie wyszły na razie poza fazę eksperymentów. Człowiek odczuwa też przemożny strach przed zabójczą siłą pioruna. Znane są przecież liczne przypadki zabicia lub porażenia ludzi przez biegnący z chmury ładunek elektryczny. Grzmoty i błyskawice towarzyszące burzy dodatkowo napawają nas wielkim lękiem. Skutki uderzenia pioruna w drzewo mogą być bardzo różne, ale zaryzykuję stwierdzenie, że piorun jest czasem szkodnikiem w lesie. Właśnie się o tym po raz kolejny przekonałem.

Sprawdzałem w poniedziałek prace wykonywane przez pracowników zakładu usług leśnych: rozgradzanie upraw,  trzebieże i pielęgnowanie upraw. Tropikalne ciepło i wilgoć sprawiają, że w niektórych miejscach chodziłem po uprawach skryty w trzcinniku jak Wojciech Cejrowski w amazońskiej dżungli:

7044.jpg

Moje auto przedziera się przez zarośla jak przez bezdroża Ameryki Południowej ( tak sobie je wyobrażam, bo jeszcze nie byłem):

7045.jpg

Przeszedłem parę pagórków sosnowego drzewostanu w wieku ponad 60 lat, przyglądając się rozpoczętej niedawno trzebieży, gdzie pracował harwester. Moją uwagę zwróciło kilka sosen z odpadającą korą. Podszedłem bliżej i zobaczyłem taki widok:

7046.jpg

Okazało się, że to całkiem spory placyk suchych sosen. Naliczyłem 34 drzewa. Co się stało? Przecież żadna z nich nie została zaciosem wyznaczona do wycięcia w czasie trzebieży, czyli rok temu wszystkie były zdrowe. Przyjrzałem się im dokładnie. Cztery sosny miały charakterystyczne smugi zdartej kory. To ślady uderzenia pioruna:

7047.jpg

 Sosny zostały osłabione uderzeniem pioruna i zasiedliły je owady. Próbowały je zalać żywicą, o czym świadczyły zacieki na korze i lejki żywiczne jednak owady musiały je licznie zaatakować. Po zabiciu drzewa przeniosły się na następne i dalej na następne. Osłabione sosny zasiedlają chętnie cetyńce oraz różne owady z rodziny kózkowatych. Jeden z nich spacerował sobie po śladzie pioruna:

7048.jpg

Jednak z moich obserwacji wynika, że najchętniej drzewa trafione przez piorun zasiedla przypłaszczek granatek:

7049.jpg

(rycina z czeskiego atlasu szkodników owadzich drzew leśnych)

To bardzo groźny dla lasu owad, który lubi nasłonecznione miejsca, szczególnie w lasach rosnących na gruntach, które wcześniej były rolą. Jego charakterystyczne larwy żerują pod korą sosen, na pograniczu bielu i łyka i zostawiają pod korą ślady żerowania chmurkowato wypchane trocinkami:

7050.jpg

Tutaj kilka drzew mocno osłabionych lub nawet od razu zabitych wysoką temperaturą wyładowania, stworzyło doskonałe warunki rozwoju dla przypłaszczka. Zasiedlił on sąsiednie drzewa i w ten sposób szybko powstała spora luka. Umożliwia to dostęp słońca do kolejnych drzew i w ten sposób ciepłolubny przypłaszczek ma doskonałe warunki rozwoju. Może w ten sposób zniszczyć spory obszar lasu, bo nie tak łatwo wypatrzyć taką lukę, gdy znajduje się ona w głębi kilkunastohektarowego fragmentu boru.

 W lokalizacji przypłaszczka w lesie chętnie pomagają leśnikom dzięcioły, które „wyznaczają” zasiedlone drzewa. Pewnie widzieliście jeszcze z zieloną koroną, ale już martwe sosny, pozbawione kory lub z jej resztkami pokrytymi strużkami żywicy. To dzięcioł odkrył niecną działalność przypłaszczka. Owad należy do ciekawej rodziny bogatkowatych, które nazywane są owadami pirofilnymi. Posiadają one w tułowiu pod skrzydłami specjalne jamki, gdzie znajdują się receptory reagujące na promieniowanie podczerwone. Stąd potrafią wykryć drzewo nagrzane podczas pożaru lub od uderzenia pioruna nawet z kilkunastu kilometrów. Wydaje się to nieprawdopodobne, lecz jednak możliwe.

W ten sposób piorun jest „szkodnikiem”, który czasem potrafi rozedrzeć swoim uderzeniem dąb lub sosnę, ale też zwabia inne szkodniki do niewinnie wyglądającej rysy na korze sosny. Walka z przypłaszczkiem jest trudna, bo larwy żerują niewidoczne pod korą drzew, które nie sprawiają wrażenia chorych. Dodatkowo oprócz owadów na drzewach osłabionych przez piorun pojawiają się grzyby. Tutaj widać wyraźnie białą grzybnię, która była pod korą suchej sosny:

7051.jpg

Dlatego drzewa, które początkowo przeżywają uderzenie pioruna, później jednak i tak giną, a dodatkowo są „siewcami” chorób i niebezpiecznych owadów. To sosna po uderzeniu pioruna z września 2011:

7052.jpg

A to ta sama sosna sfotografowana w końcu lipca 2013:

7053.jpg

Sporą kępę suchych sosen natychmiast poleciłem wyciąć razem z "zapasem" pozornie zdrowych drzew, ale  podejrzanych o zasiedlenie przez przypłaszczka. Trzeba też usunąć z lasu lub zakopać korę suchych sosen, bo są tam larwy przypłaszczka.

Ta opowieść o szkodliwości piorunów to także przykład na to, jak dynamicznie zmienia się las i cała przyroda, oraz jak trzeba o niego dbać. Leśniczy musi bardzo uważnie monitorować stan każdego leśnego zakamarka. Łatwo przecież przeoczyć drzewo zabite uderzeniem pioruna lub kępę zaatakowana przez przypłaszczka. Nie jest to proste w tak rozległym leśnictwie. Rok temu, w czasie planowania trzebieży las był zdrowy i wyglądał inaczej. Jedna burza z wyładowaniami, których ślady zostały na sosnach zwabiła przypłaszczki, ścigi, żerdzianki, cetyńce i grzyby, które zmieniły zielone sosny w smętny posusz. Dlatego  nie gniewajcie się na leśników, kiedy wycinają drzewa. Czasem w ten sposób ratują trwałość lasu.

Leśniczy Jarek- lesniczy@erys.pl