Pierwszy dzień wiosny będzie zimą
Nie dajmy się zwieść pozorom zimy, bo przecież jutro pierwszy dzień wiosny! No tak, ale wszyscy wiemy, że te "pozory" to minus 5 w dzień i duuużo śniegu. Dawno nie było takiej zimowej wiosny… Wróciłem wczoraj z Krynicy Górskiej, gdzie obradowała Rada Krajowa Związku Leśników Polskich. Po drodze, wzdłuż autostrady A4 pomiędzy Wrocławiem a Katowicami było zielono i bezśnieżnie. Fruwały sobie skowronki i czajki. Ale już w okolicach Krakowa znowu zrobiło się biało, a w Krynicy zupełnie zimowo. Obrady trwały od 9 do 20 z malutką przerwą na obiad, to nie było szans wyjrzeć na zewnątrz. Ale nie można oglądać świata tylko przez szyby! Drugiego dnia zerwałem się przed 6 rano i wyszedłem chwilę rozejrzeć się po mieście i parku zdrojowym. Było cicho i uroczo, ale gdzie ta wiosna?
Warto też pamiętać, że dziś, 20 marca, jest Międzynarodowy Dzień Wróbla:
Coraz mniej wokół nas uroczych i skromnych wróbelków. Zadbajmy o nie, nie tylko od święta, bo ich populacja też staje się skromna.
Dziś cały dzień spędziłem w lesie i wyglądałem wiosny. Dwie uprawy zaplanowane do sadzenia wiosną już zostały ogrodzone. Jeszcze nie zdarzyło się, abym w takim śniegu odbierał wiosenne płoty:
Mierzyłem solidne stosy papierówki. Ten zawiera ponad 150 m3, czyli aby go wywieźć potrzeba prawie sześciu wielkich samochodów. Myślałem, że z wysokości 2,60 m wypatrzę wiosnę ale jednak nie:
Gęgawy na polu też z tęsknotą wyglądają Kwietnej Pani i martwią się, że im jajka zmarzną:
Wypatrzyłem dziś jednak objaw wiosny w zimowym lesie. W sosnowym młodniku mignęło coś czarnego:
Podszedłem bliżej i okazało się, że leśnym mrówkom nie straszny śnieg i mróz. Aż parowało z mrowiska, gdzie kłębiły się pracowite owady:
Objechałem i obszedłem dziś wiele zakamarków leśnictwa. Odwiedziłem wszystkie pracujące grupy zulowców, bo pomimo grubej pokrywy śniegu na leśnych drogach i zaśnieżonych koron drzew, ostro pracują. Wydałem dwa samochody papierówki i odebrałem sporo stosowego drewna. Gdy wracałem do domu z planem „wklepania” odebranego drewna do rejestratora zadzwonił pan Leszek z prośbą o wydanie surowca na zrębki. Mam go już dość długo na zapasie, to nie chciałem odmawiać mimo późnej pory.
Wpadłem do leśniczówki na szybki obiad i znowu ruszyłem w las. Dwa wielkie samochody przyjechały po godzinie 17. Zima ma swoje prawa i niewielka górka okazała się problemem. Koła Scani mieliły śnieg bezskutecznie. Jednak metody: „łopatologiczna” polegająca na dokopaniu się do piasku i „na zielone gałęzie”. które układa się pod koła:
Okazały się skuteczne, ale trochę czasu zeszło… Załadunek drewna rozpoczął się przy sztucznym świetle, bo na świecie zapadła już noc:
Drewno było w kilku miejscach, stąd długo trwało napełnienia cienkimi tyczkami i żerdkami ogromnych samochodów.
Wracałem do domu przed 20, a kierowcy po spięciu pasami ładunku i „wykopaniu” się z lasu „bliżej cywilizacji” postanowili spędzić noc w kabinach samochodów, aby wcześnie rano ruszyć do odbiorcy drewna. To ciężka praca! A jutro znowu ruszą do lasu któregoś leśnictwa. Wracałem do domu w scenerii godnej pędzla mistrza Fałata:
Wiosny jednak nie spotkałem…
Leśniczy Jarek- lesniczy@erys.pl