Pierwsze kaczki w sezonie

(...) anegdotka, którą opowiedział mi kolega, wielki miłośnik innych psów myśliwskich, pointerów. Otóż szedł kiedyś ulicą w rodzinnym mieście prowadząc na smyczy swoją sukę pointerkę zajmującą na wystawach i konkursach najlepsze lokaty. Spotkał pańcię z pudelkiem – zadbanym, wyczesanym i wypachnionym. Pieski się obwąchały, pomerdały ogonami. Odchodząc usłyszał teatralny szept (...)
24.08.2010

(...) anegdotka, którą opowiedział mi kolega, wielki miłośnik innych psów myśliwskich, pointerów. Otóż szedł kiedyś ulicą w rodzinnym mieście prowadząc na smyczy swoją sukę pointerkę zajmującą na wystawach i konkursach najlepsze lokaty. Spotkał pańcię z pudelkiem – zadbanym, wyczesanym i wypachnionym. Pieski się obwąchały, pomerdały ogonami. Odchodząc usłyszał teatralny szept (...)

Byłem w zeszłym tygodniu na pierwszym w tym sezonie polowaniu na kaczki. Żałuję trochę, że nie mogłem zabrać psa, ale dla czteromiesięcznego szczeniaka byłoby to za duże przeżycie i mógłby nauczyć się tam więcej złego niż dobrego. Treningi kaczkowe muszę odłożyć do przyszłego roku. Co oczywiście nie oznacza, że nie będę z nim ćwiczył aportowania strzelonej kaczki czy obycia ze strzałem oraz tropienia zwierzyny – ale wszystko po kolei i według planu. Kiedy wróciłem ze strzeloną kaczuchą do domu i pokazałem ją szczeniakowi – zamarł z wrażenia. Nigdy wcześniej nie widział czegoś takiego, ale musiało być to dla niego ogromne przeżycie, bo drżał z emocji od nosa do ogona. Kiedy zrobiłem mu włóczkę, znalazł ptaka, prawidłowo chwycił i zaaportował. Nie bardzo chciał oddać, ale to wszystko siła instynktu i kwestia ćwiczeń. (Ukradzione skarpetki i buty oraz inne fanty oddaje z radością.) W każdym razie mogę uznać, że genetyczne uwarunkowania i pasję ma wrodzoną. Do wody go zapraszać nie trzeba – wskakuje w każde mokre miejsce i z wielkim zapałem tam bobruje. Zaczyna też zaznaczać miejsca odpoczynku dzików i jeleni – kiedy znajdzie takie miejsce w lesie czy na łące, obwąchuje je z wielkim zainteresowaniem. Liczę, że będzie dobry pies.

Na polowaniu miałem okazję zobaczyć jak pracuje epagneul breton (brittany spaniel ). Według nazwy jest to spaniel bretoński, ale ze względu na to, że jest to pies wystawiający (czyli robiący stójkę „z łapką” jak pies Pluto) klasyfikuje się go w grupie VII FCI (międzynarodowej federacji kynologicznej) razem z wyżłami a nie w grupie V z płochaczami, do których należą spaniele. Spaniel czy wyżeł, breton pracował bardzo ładnie i przyniósł wszystkie strzelone kaczki. A podziwianie dobrego psa „w robocie” to prawdziwa przyjemność.

Przy okazji anegdotka, którą opowiedział mi kolega, wielki miłośnik innych psów myśliwskich, pointerów. Otóż szedł kiedyś ulicą w rodzinnym mieście prowadząc na smyczy swoją sukę pointerkę zajmującą na wystawach i konkursach najlepsze lokaty. Spotkał pańcię z pudelkiem – zadbanym, wyczesanym i wypachnionym. Pieski się obwąchały, pomerdały ogonami. Odchodząc usłyszał teatralny szept pańci: „No widzisz Pusiaczku, jaki kundelek, ale miły pieseczek, prawda?”.