Pełnia wiosny w lesie
Choć jest pełnia wiosny nie słabnie zainteresowanie drewnem opałowym. Klienci szturmują leśniczówkę codziennie, a we wtorek, który jest dniem sprzedaży detalicznej moja kancelaria jest pełna chętnych na wałki. Szczególne zainteresowanie budzi „złote drewno” akacjowe
Choć było dobrze zabezpieczone:
Wolałem je sprzedać jak najszybciej, tym bardziej, że chętnych było znacznie więcej niż stosów. Wyczyściłem się z zapasu wałków opałowych, także sosnowych na zupełne „zero” i na razie mam spokój z klientami detalicznymi, bo w pozyskaniu drewna nic się nie dzieje.
Dziś przeglądałem uprawy, bo po ostatnich wysokich temperaturach i opadach roślinność zielna rośnie jak szalona, dlatego trzeba rozpocząć pielęgnacje nasadzeń. Obszedłem sporo tegorocznych upraw, które pięknie rosną. Przyjęły się lipy, graby, dęby. Sosny mają już ładne przyrosty. Wczoraj cały dzień przesiedziałem na naradzie w nadleśnictwie, to dziś z radością ruszyłem w teren. W lesie jeden śpiew i odurzająca mieszanina zapachów. Słychać fletowe gwizdy wilg, kukają kukułki, nawołują się dudki. Na skarpie leśnej drogi spotkałem piestrzenicę kasztanowatą:
Jest trująca i często mylona ze smardzem. Kiedyś była uważana za grzyb jadalny, ale jest rzeczywiście silnie trująca i nie dajcie się zwieść opowieściom i wspomnieniom z dawnych lat. Piestrzenica nazywana jest też babim uchem lub murchlą. Gdy byłem dzieckiem dorabiałem sobie zbieraniem piestrzenic, bo skupowała je firma „Las”. Rosły w zaniżeniach terenu w piaszczystych borach, często zbierałem je w dawnych dołach na sadzonki przy sosnowych uprawach.
Gdy przechodziłem od uprawy do uprawy poczułem na sobie badawczy wzrok:
Pięć pasiastych warchlaków kręciło się w trawie:
Buchtowały w suchej trawie, drapały się tu i tam, także za uszkiem:
Potem ułożyły się na odpoczynek na słońcu. A gdzie dzicza mamusia? Obserwowałem je dość długo, ale locha nie pojawiała się.Były bez matki… Muszę je obserwować w następne dni, ale wygląda na to, że radzą sobie same, bo wszędzie były tylko ślady małych raciczek. Nie dostrzegłem nigdzie charakterystycznych tropów lochy. Może matka zginęła?
Z kolei na rzece zauważyłem maluchy z troskliwą mamusią:
To gągoły, kaczki- dziwaczki, które gnieżdżą się w dziuplach, czasem bardzo wysoko nad ziemią. Urocze, prawda?
Jutro ruszam na przegląd dalszej części upraw i będę podziwiał pełnię wiosny. Naturalnie zabiorę ze sobą aparat, bo nie każdy może na własne oczy podziwiać bogactwo wiosny w lesie. Zaglądajcie na mój blog, bo tyle dzieje się teraz w lesie ciekawych rzeczy.
Leśniczy Jarek- lesniczy@erys.pl