Ostatnia sadzonka posadzona
Wiosna to czas wielkiego pośpiechu i błyskawicznych zmian. Dni pędzą gwałtownie, a przyroda zmienia się z praktycznie z godziny na godzinę. Nie dziwcie się zatem, że trudno było znaleźć chwilę na blogową „twórczość”. Jednak z drugiej strony dzieje się tyle ciekawych rzeczy i bardzo korci mnie, aby pokazać i opisać je tym, którzy nie mają szansy, aby słyszeć co rano klangor żurawi, „cilcalpowanie” pierwiosnka, który zaraz po przylocie wyśpiewuje namiętnie swoją zwrotkę oraz wieczornych koncertów kosów.
W sobotę 29 marca przyleciały już bociany i zasiedliły wszystkie okoliczne gniazda, perkozy i łyski siadają na jajach, choć miały pewien kłopot z wyborem miejsca na gniazdo, bo na jeziorze koło leśniczówki wykoszono i tak mizerne łany trzcin. Jeszcze większy kłopot będzie miał „ptasi drobiazg”, szczególnie trzciniaki. W poniedziałek, w ostatni dzień marca posadziłem ostatnią sadzonkę i podziękowałem ekipie pani Magdy, która bardzo sprawnie i co najważniejsze porządnie zajmowała się odnowieniami. Posadzili blisko 20 ha podsadzeń bukowych, prawie 4 ha zrębów zupełnych, prawie 5 ha zrębów złożonych, odnowili jedną lukę i poprawili kilka zeszłorocznych zrębów (ten nękany przez króliki także), sadząc tam także blisko 2 ha. Łącznie posadzono blisko 150 tysięcy sadzonek. W całych Lasach Państwowych co roku sadzi się 500 mln drzew! Wiecie, że przeciętny leśniczy w trakcie swojej całej służby lasom zostawia kolejnym pokoleniom 500-600 ha młodego lasu, który wyhodował i wypielęgnował?
Na „moich” uprawach stoją już równo posadzone młode sosenki, które cieszą oko żywą zielenią:
Pomyśleć, że 18 marca stały tu jeszcze stosy gałęziówki, a ciągnik z rozdrabniaczem dopiero kruszył gałęzie i pozostałości zrębowe. Całkiem niedawno wyjechały wozy z ostatnimi dłużycami tartacznymi, które były jeszcze w lutym gonnymi sosnami… W końcu stycznia ekipa filmowa TVN 24 kręciła właśnie tu materiał do programu „Czarno na białym” i była przerażona strasznymi koleinami i ”księżycowym” krajobrazem zrębu. Dziś po koleinach nie ma śladu, a zrąb jest już piękną uprawą. Gdy szef ZUL-a pan Jan po mistrzowsku kroił pługiem zgrabne bruzdy na pofałdowanym zrębie z jednej strony, to już z drugiej strony ekipa pani Magdy sadziła sosny.
Paliki, które według przygotowanego przeze mnie szkicu powbijał podleśniczy Irek, oddzielają sosnę od kęp buka, sadzonego w bardziej zacienionych miejscach:
Sadzonki buka strzelą za chwilę zielenią w niebo i sójki w lesie będą wrzeszczeć, że buk się rodzi:
To zrąb zagospodarowany rębnią złożoną, gniazdową i było to ostatnie, uprzątające cięcie. Wcześniej trafiły już tu dęby, które stanowią 30% przyszłego lasu i młode drzewka mają już teraz 3-4 metry. Na obrzeżach dębowych gniazd posadziliśmy młode lipy:
Staramy się przywrócić ten gatunek okolicznym borom, nie tylko jako pojedyncze okazy czy aleje. Ostatnia sadzona w tym roku uprawa pięknie wygląda w porannym słońcu:
To, że została tam posadzona ostatnia sadzonka wcale nie znaczy, że leśniczy może zapomnieć o istnieniu uprawy, a las będzie rósł sam. Na uprawie jest wiele drobnych, zielonych gałęzi, a pług poprzerywał sosnowe korzenie. Wokół unosi się balsamiczny zapach świeżej żywicy, która zapewne zwabi obudzone coraz mocniej przygrzewającym słońcem szeliniaki. Szeliniak sosnowiec to barczysty, brązowy chrząszcz, który chętnie ogryza korę z pędów młodych sosenek:
Taka sadzonka zwykle usycha. Uprawa założona zaraz po zakończeniu zrębu jest bardzo narażona na liczne pojawienie się żarłocznych owadów, które „na pieszo” idą od sadzonki, do sadzonki. Z drugiej strony nie mogłem czekać rok na odnowienie zrębu, bo to mocne siedlisko, które służy także znakomitemu rozwojowi chwastów: trzcinnika, paproci, malin i jeżyn. Tak źle i tak niedobrze! Las także radzi sobie sam z uzupełnianiem młodego pokolenia, bo wszędzie widać latające sosnowe nasionka:
Tam gdzie znajdzie się kawałek wolnej przestrzeni i odkrytej gleby pojawi się siewka sosny. Trzeba jednak o nią także zadbać, dlatego wszędzie jest potrzebny leśniczy… Jeżdżą wciąż samochody z drewnem, trzeba pilnie kończyć szacunki brakarskie, sprawdzić zmineralizowanie pasów przeciwpożarowych wzdłuż dróg i torów kolejowych, stan dróg pożarowych i punktów czerpania wody itd. A co najważniejsze, posadzenie ostatniej sadzonki to jeszcze nie koniec odnowień. Trzeba wykonać przecież jeszcze całą „papierową robotę”: zestawienia, WZ, RW, protokoły itd.
A w przyrodzie czas godów i budowania gniazd. Po jeziorach pływają grupki i pary gęsi gęgaw:
Niebawem już będą z nimi pływać pisklęta, bo zwykle pojawiają się na początku kwietnia. Nad trzcinowiskiem charakterystycznym, „motylim” lotem krążył błotniak stawowy ze skrzydłami ułożonymi w literę V. Tak wygląda z góry:
A tak z dołu:
W pewnym momencie spikował w trzciny:
Pewnie już przygotował tam sobie gniazdo. Niedaleko pływała para perkozów dwuczubych i para gągołów. Bo wiosna w przyrodzie i nie tylko, to czar par…
Leśniczy Jarek - lesniczy@erys.pl