Opowieść o szyszce, szyszuni z pszczewskiej sosny
Obiecałem Wam opowiedzieć o sosnowych szyszkach, które aktualnie są zbierane na niektórych zrębach, także u mnie, na zrębie w oddz. 77:
Czy przyglądaliście się kiedyś maleńkiej siewce sosny, która nieśmiało wychyla się z mchu i igliwia? Powstała z nasionka, które wydostało się z pokrytej łezkami żywicy kostropatej szyszki sosny i teraz nieśmiało pnie się w górę. Do światła. Do życia. Czy nie warto zastanowić się nad tym fenomenalnym zjawiskiem? Jak to się dzieje, że czasem z tego maleńkiego nasionka wyrasta wspaniała, monumentalna, gonna sosna, tworząca wspaniały, sosnowy bór, a innym razem wolno, żmudnie rośnie rachityczny niby-krzew, niby-drzewo z konwulsyjnie powykręcanymi konarami, pozostający w cieniu innych gatunków, które wygrały bieg po światło…
Kiedyś, przed wiekami nasz kraj pokrywały pierwotne puszcze. Rosły same, obywając się bez pomocy ludzi, których nie było tylu co teraz na świecie. Odnawiały się naturalnie, rywalizując o światło i miejsce w ekosystemie. Onieśmielały ludzi swoją potęgą, same zapewniały sobie rozwój kolejnych pokoleń i trwały, nie zważając na wiatry, pożary czy powodzie. Dąb rodził młode dęby, sosna wysiewała młode sosny, jesion czy lipa wysyłały z wiatrem swoje uskrzydlone nasionka i pierwotny las trwał w swojej potędze. Ludzie jednak coraz bardziej wykorzystywali ten las. Czerpali bez opamiętania z jego zasobów, które jak się okazało, nie były nieprzebrane. Zakłócili mądry, odwieczny rytm przyrody. Puszcze ginęły...
Dopiero w XVIII wieku zaczęto myśleć o ochronie trwałości lasu i zachowaniu go dla następnych pokoleń. Tak narodziła się hodowla lasu i podstawy gospodarowania w nim człowieka. Zaczęto stosować najważniejszą do dziś zasadę trwałości lasu i ciągłości jego użytkowania. Podstawową umiejętnością i mądrością każdego leśnika hodującego las jest umiejętność podpatrywania i naśladowania przyrody. To z natury trzeba czerpać przykłady i odnosić się z szacunkiem do jej praw oraz oczywiście wyciągać wnioski z błędów popełnionych przez człowieka. Bo człowiek wciąż popełnia błędy i ta ułomność nie ominęła też leśników.
Widać w lesie różne pomysły sprzed kilkudziesięciu lat, kiedy nie zwracano uwagi na to co oczywiste i naturalne, co przyroda sama reguluje w swojej odwiecznej mądrości. Próbowano w Polsce sadzić alpejskie świerki i stworzono wielkie monokultury w Sudetach i Izerach, w miejscu bukowych lasów, wyciętych na potrzeby karkonoskich hut. Można też obserwować w lasach wcześniejsze eksperymenty z różnymi obcymi dla nas gatunkami: sosną czarną i wejmutką, daglezją czy dębem czerwonym. Przecież one nigdy u nas wcześniej nie rosły!
W pobliżu mojej leśniczówki rosła posadzona wiele lat temu limba, która jednak wcale nie przypomina tych pięknych, tatrzańskich, opiewanych przez Kasprowicza i innych poetów. Słaba i marna uschła jakiś czas temu. Bo to nie jej ojczyzna! Leśnicy szybko zorientowali się, że tajemnica zdrowego lasu tkwi w genach i rodzimym pochodzeniu lasu. Powstał dział hodowli lasu o nazwie nasiennictwo i selekcja drzew leśnych. Jego zadaniem celem jest właściwy wybór, zagospodarowanie i pełne wykorzystanie najcenniejszych populacji rodzimych gatunków drzew leśnych. Są one traktowane jako cenna baza nasienna dla rozwoju kolejnych pokoleń lasu. Z nich pochodzą szyszki- te na gałązce przed wyłuszczeniem, a te wyżej po wyłuszczeniu i wybraniu skrzydlatych nasionek:
Podczas pobytów w lesie zapewnie zauważycie, że niektóre drzewostany, czy drzewa są trwale oznakowane opaskami malowanymi żółtą farbą:
To są właśnie obiekty selekcyjne, gdzie pozyskuje się nasiona, a czasem także pędy dla odbudowy kolejnego pokolenia lasu. Dlatego właśnie teraz, gdy sosnowe, kostropate „szyszunie” są dojrzałe, tnie się zręby w drzewostanach gospodarczych nasiennych. Wcześniej wycięto tam wadliwe, krzywe i chore drzewa, a teraz szyszki zbiera się tylko z tych najbardziej dorodnych. Wiadomo - „jaka mać, taka nać…”. Dawniej zbierano szyszki ze wszystkich sosen, nie dbając o ich jakość i pochodzenie. Nasiona z pięknych mazurskich sosen wcale nie będą rosły dobrze na Śląsku czy w Tatrach. Tak jak w naszych ogródkach nie rosną egzotyczne rośliny, bo są tu obce. Nic dobrego nie wyrośnie też z szyszek zebranych z młodych, kiepskiej jakości sosen. Dlatego spotykacie nieraz bardzo krzywe i marnie wyglądające drzewostany. Ta sama zasada obowiązuje dla innych gatunków drzew leśnych. Szyszki zebrane przez moich „zulowców” pojadą do specjalnej wyłuszczarni, gdzie zostaną z nich wydobyte nasionka:
Szyszki mogą później posłużyć jako opał lub zabezpieczać przed wysychaniem oraz chwastami glebę wokół iglaków w ogródku:
Nasionka przyjadą do nas powrotem, na szkółkę do leśniczego Stasia, który wyhoduje z nich piękne sadzonki. Wrócą do mojego leśnictwa wiosną następnego roku, opatrzone świadectwem pochodzenia. Posadzę je na zrębie w oddz. 77 jako uzupełnienie naturalnego samosiewu i powstanie tam nowy, piękny sosnowy bór w sąsiedztwie grądu oraz dąbrowy:
Już za 80-100 lat moi następcy po latach zabiegów hodowlanych- czyszczeń i trzebieży, będą tam znowu zbierać szyszki. A inny leśniczy będzie pewnie opowiadał innym zasłuchanym słuchaczom o tej samej pszczewskiej szyszce, która daje początek życia królowej polskich lasów:
Leśniczy Jarek- lesniczy@erys.pl