Oj, niedobrze panie bobrze

Niedobrze panie bobrze próbować żyć zbyt blisko ludzi. Pomimo tego, że wydaje się, że bobry budzą ludzką sympatię to dla tych miłych zwierząt zbyt bliskie kontakty z ludźmi raczej nie są wskazane. Dlaczego? Posłuchajcie: Gdy tylko zrobiło się bardziej wiosennie wyruszyłem sprawdzić stan przeciwpożarowych punktów czerpania wody i dróg dojazdowych. To konieczne, bo moje doświadczenie nakazuje zachować ostrożność, gdyż wiele pożarów leśnych wybucha właśnie na progu wiosny, gdy jeszcze trawa nie zdąży się zazielenić. W lesie już mocno wiosenny ruch, na łąkach czajki kręcą „ósemki” i wybierają miejsca na gniazda, a żurawie patrolują swoje terytorium:
13.03.2012

Niedobrze panie bobrze próbować żyć zbyt blisko ludzi. Pomimo tego, że wydaje się, że bobry budzą ludzką sympatię to dla tych miłych zwierząt zbyt bliskie kontakty z ludźmi raczej nie są wskazane. Dlaczego? Posłuchajcie: Gdy tylko zrobiło się bardziej wiosennie wyruszyłem sprawdzić stan przeciwpożarowych punktów czerpania wody i dróg dojazdowych. To konieczne, bo moje doświadczenie nakazuje zachować ostrożność, gdyż wiele pożarów leśnych wybucha właśnie na progu wiosny, gdy jeszcze trawa nie zdąży się zazielenić. W lesie już mocno wiosenny ruch, na łąkach czajki kręcą „ósemki” i wybierają miejsca na gniazda, a żurawie patrolują swoje terytorium:

a1211.jpg

W ostatnich latach okoliczna populacja bobrów bardzo się rozrosła. Są obecne na wszystkich jeziorach, rzece Obrze, oczkach wodnych, można je spotkać nawet na malutkich rowach melioracyjnych z dala od jezior:

a1215.jpg

 Czasami nie żałują swoich strugów (czyli zębów) na pomosty wędkarskie, a bywało, że dobrały się do przeciwpożarowego punktu czerpania wody i mocno nadwyrężyły pomost przygotowany dla pomp strażackich:

a1216.jpg

 Regularnie także tarasują drogi, stąd trzeba je co jakiś czas kontrolować. Szczególnie upodobały sobie jedną, biegnącą pomiędzy dwoma jeziorami nieopodal Stołunia. Tym razem położyły w poprzek drogi sporego dęba:

a1212.jpg

Pokroiły już konary na mniejsze kawałki i wydeptały ścieżkę nosząc je do jeziora:

a1213.jpg

Niebawem padną następne, dużo grubsze:

a1214.jpg

Bobry zbliżają się też coraz bardziej do siedzib ludzkich. Widziałem niedawno płot na skraju wsi o mocno skróconych sztachetach, które przeszkadzały bobrom w penetracji ogródka. Nacięły w sadzie sporo drzewek, ku niezadowoleniu mieszkających tam ludzi. Pewnego razu bóbr wybrał się na seans do pszczewskiego kina. Nasze „jedyne wiejskie”, bo to chyba jedyne w kraju działające od kilkudziesięciu lat kino wiejskie, położone jest nad jeziorem Kochle. Obok płynie malowniczy strumyk łączący to jezioro, zwane też Miejskim z pobliskim jeziorem Chłop. Bóbr widocznie dojrzał coś ciekawego na afiszu, bo przypłynął strumykiem i kilka dni „bobrował” sobie obok kina. Dnie spędzał wylegując się na dnie strumyka:

 a1217.jpg

Pozwalał, jak na gwiazdę kina przystało, fotografować się z bliska:

a1219.jpg

Wyciął wszystkie młode wierzby, osiki i olchy, nasłuchał się muzyki kinowej i zapragnął wypłynąć na szerokie wody. Jednak na drodze jego pomysłu stanęła krata, która zabezpieczała niekontrolowany przepływ małych karpi z zarybionego przez wędkarzy jeziora:

a1218.jpg

 Bóbr nie myślał wracać pod prąd strumyka i kilka dni łaził po okolicznych ogródkach przydomowych. Ludzie nie byli zachwyceni. Jednak wreszcie wpadł na pomysł i którejś nocy przelazł górą przez promenadę spacerową oddzielającą go od jeziora i oddalił się od ludzi. Dobrze zrobił, bo inny bóbr, który kilka dni temu postanowił zwiedzić pobliską wioskę odczuł boleśnie turystyczne zapędy. Nie wszyscy wiedza, że bóbr jest raczej nieszkodliwym, roślinożernym gryzoniem, który wiosną ma zwyczaj szukać sobie nowych miejsc na budowę żeremi. Gdy pojawił się w wiosce, penetrując wąski rowek płynący między ogródkami i podwórzami, ludzie mało oczytani w biologii tego gryzonia sądzili, że chce wedrzeć się do kurnika.

 Może myśleli, że czyha na króliki w klatce, albo „nie daj Bóg” chce wedrzeć się do chałupy i porwać pilot od telewizora… "Na wszelki wypadek" stłukli zwierzaka kijem, żeby nie miał głupich pomysłów! Dopiero ktoś rozsądniejszy zgłosił do urzędu gminy, że pośród opłotków siedzi wystraszony i poobijany bóbr. Przyjechali sprawni druhowie z Ochotniczej Straży Pożarnej w Pszczewie, bez trudu złapali zwierzaka i odwieźli go na niedalekie jezioro. Z ulgą schronił się w bezpiecznych zakamarkach.

Nikt nie przyznał się do „kijobicia”, a bóbr - biedak nikogo nie wsypał… Z pewnością jednak nie będzie miło wspominał bliskich kontaktów z gatunkiem Homo sapiens. Bo okazuje się, że nie każdy człowiek jest myślący i niedobrze, panie bobrze, gdy trafisz w swojej wędrówce na taki wątpliwy egzemplarz tego szlachetnego, skądinąd, gatunku.

 

Leśniczy Jarek- lesniczy@erys.pl