Odsiecz wiedeńska

Na weekend pojechałem do stolicy na wesele kolegi (Dyrechtorze, pozdrawiam!!!) które świętowaliśmy długo i hucznie w pewnej bardzo miłej knajpce.
17.09.2009

Na weekend pojechałem do stolicy na wesele kolegi (Dyrechtorze, pozdrawiam!!!) które świętowaliśmy długo i hucznie w pewnej bardzo miłej knajpce.

Natomiast następnego dnia dosyć przypadkiem znalazłem się w Wilanowie, gdzie trwał piknik z okazji 325 rocznicy Odsieczy Wiedeńskiej. Można było podziwiać pokazy tańców dworskich a także pokazy musztry różnych historycznych formacji wojskowych. Chłopaki strzelali z armat i muszkietów (czarno prochowych oczywiście, co nie jest taką łatwą sprawą), prezentowali stroje, broń i sposoby walki – było na co popatrzeć, szczególnie jeżeli walczyli na dwuręczne szesnastowieczne miecze.

Oczywiście dookoła, w parku przed pałacem były różne kramy - nastawione przede wszystkim na wielbicieli ekologicznego tudzież ”swojskiego” jedzenia typu chleb ze smalcem i ogórem kiszonym. Moja obserwacja była taka, że na różnych „wiejskich” festynach na których zdarza nam się bywać w wakacje większość takich kulinarnych atrakcji jest proponowana za darmo, natomiast tutaj ceny były raczej słone a porcje mikre. Na szczęście nie byłem głodny.

Najbardziej jednak zaskoczyło mnie spotkanie z kolegami z czasów kiedy brałem udział w produkcjach filmowych – okazało się, że wciąż pracują przy różnego rodzaju rekonstrukcjach historycznych – tym razem na potrzeby pałacu-muzeum w Wilanowie – i z dawnej pasji udało im się uczynić zawód. Ale patrząc z drugiej strony, to chodzenie na co dzień w delii i kontuszu chyba by mi się znudziło. Co innego od czasu do czasu ...eerfdbmlZXHInlsadlkxa

P.s. Ostatnie zdanie dopisała moja dwuletnia córka, którą trzeba mieć wciąż na oku.