O psie i zmiennikach

Podczas naszej nieobecności w leśniczówce domem i zwierzakami opiekowali się nasi przyjaciele. Kiedy rozmawialiśmy z nimi w trakcie wyjazdu i zaraz po powrocie twierdzili, że pies jest ciągle smutny, na pewno dlatego, że nas nie ma. (Pies oczywiście został w domu.) Trochę wydało mi się to dziwne, bo nie pierwszy raz pies został z opiekunami, a tym razem z takimi których długo zna i szczególnie lubi – przygnębiony naszym wyjazdem mógł być przez jakieś dwa dni, a później długie spacery oraz wyprawy nad jezioro powinny mu poprawić humor - wyżeł to pies z natury wesoły.
14.05.2009

Podczas naszej nieobecności w leśniczówce domem i zwierzakami opiekowali się nasi przyjaciele. Kiedy rozmawialiśmy z nimi w trakcie wyjazdu i zaraz po powrocie twierdzili, że pies jest ciągle smutny, na pewno dlatego, że nas nie ma. (Pies oczywiście został w domu.) Trochę wydało mi się to dziwne, bo nie pierwszy raz pies został z opiekunami, a tym razem z takimi których długo zna i szczególnie lubi – przygnębiony naszym wyjazdem mógł być przez jakieś dwa dni, a później długie spacery oraz wyprawy nad jezioro powinny mu poprawić humor - wyżeł to pies z natury wesoły.

Kiedy wróciliśmy cieszył się bardzo, szczekał i pędził dookoła domu (to oznaka wielkiej radości) ale następnego dnia zauważyliśmy że nie chce jeść. Kolejnego też nie chciał. Kiedy trzeciego dnia po moim powrocie do domu odmówił niemalże porannego spaceru i nie miał najmniejszej chęci na bieganie, tylko leżał - pojechałem do weterynarza, chociaż była to niedziela. Pies miał suchy nos i ewidentne objawy gorączki. Coś mnie tknęło. Jak później stwierdził lekarz, był to ostatni moment.

Okazało się że pies jest poważnie chory i że jest to infekcja związana z chorobą przenoszoną przez kleszcze (zakażenie pierwotniakiem babeschia canina). Można to było stwierdzić przy badaniu osłuchowym – płuca pracowały normalnie ale nie pracował układ pokarmowy – w żołądku i jelitach cisza. Do tego bardzo wysoka temperatura ciała - 41°C (normalna u psa wynosi w granicach 38 stopni). Miejscowi weterynarze umieją już rozpoznawać te objawy i łączyć je z kleszczami nawet bez wykonywania badania krwi, na Mazurach jest to częsta choroba.

Gdybym zwlekał dzień dłużej, suki być może nie udałoby się uratować. Dostała jednak dwie serie zastrzyków z antybiotykami oraz środki przeciwgorączkowe i dzisiaj pędziła już za nisko fruwającymi jaskółkami. Karmiona przez ostatnie dni przez żonę „dietetycznie”, gotowanym mięsem, udaje teraz, że nie widzi miski z psimi chrupkami.

Jak widać, pomimo stosowania preparatów antykleszczowych nie można uznać, że potraktowany nimi pies jest absolutnie bezpieczny. Zanim środek zabije kleszcza, może on zdążyć zakazić psa i nie ma na to żadnej rady. Ja smaruję psa preparatem przeciw kleszczom co 4-5 tygodni. Polecam to wszystkim, tak samo jak obserwację zachowań czworonogów szczególnie teraz, kiedy robi się ciepło i kleszczy przybywa. Po spacerze trzeba dokładnie obejrzeć najpierw siebie, a potem psa. Ci którzy dużo przebywają w lesie powinni pomyśleć o zaszczepieniu się przeciwko odkleszczowemu zapaleniu opon mózgowych i mózgu. (Na boreliozę i babeschię jak się wydaje nie ma skutecznej szczepionki, pozostaje uważać na siebie i psy.)