O mój rozmarynie...

Dziś Święto Niepodległości i często słychać znaną pieśń legionową „ O mój rozmarynie rozwijaj się”. Zastanowiło mnie dlaczego właśnie o rozmarynie śpiewali legioniści? Lubię czytać o symbolice roślin i zastanawiać się nad na pozór banalnymi i zwykłymi słowami, których jednak często nie rozumiemy… Ale na razie może o ostatnich dniach z życia leśniczego.
11.11.2011

Dziś Święto Niepodległości i często słychać znaną pieśń legionową „ O mój rozmarynie rozwijaj się”. Zastanowiło mnie dlaczego właśnie o rozmarynie śpiewali legioniści? Lubię czytać o symbolice roślin i zastanawiać się nad na pozór banalnymi i zwykłymi słowami, których jednak często nie rozumiemy… Ale na razie może o ostatnich dniach z życia leśniczego.

Od poniedziałku do środy edukowałem się na 5 zjeździe Akademii Leśniczego w Łagowie. Dwa pierwsze dni dominował temat wody w lesie. Pan Józef Jeleński opowiadał o prawie wodnym, osuwiskach, powodziach, małej retencji, zabudowie potoków i strumyków leśnych oraz o utrzymaniu urządzeń wodnych. Zagalopował się nieco i zabrnął w tematy bardzo teoretyczne, a mało przydatne leśniczym, próbując nas „zabić” wzorami Chezy-Manninga lub równaniami Heya- Thorna. Jacek ambitnie mierzył średnicę żwiru:

a881.jpg

A Artur z Ośna podstawiał dane i wykreślał krzywą Gaussa. Zadawaliśmy jak zwykle sporo pytań i udało się z tej wody "conieco" leśniczym wyłowić i nie były to pstrągi tylko wiadomości potrzebne w naszej pracy. Szybko jednak wróciliśmy na ziemię, a raczej do lasu i zajęliśmy się szkółkarstwem, drzewostanami nasiennymi, maszynami wielooperacyjnymi i problemami certyfikacji lasów. Po zdanym kolejnym egzaminie i odebraniu dyplomu:

a82.jpg

 wieczór w leśniczówce poświęciłem na rozplanowanie zadań, które pozostały mi do wykonania w leśnictwie do końca roku. Muszę jeszcze pozyskać około  2 tys. m3 drewna, aby zakończyć zaplanowane trzebieże i zręby. W czwartek gdy tylko zrobiło się jasno byłem już w lesie. Rozplanowałem kolejność prac na zrębie, gdzie będą prowadzone cięcia przerębowe, czyli takie, gdzie usuwa się tylko cześć drzewostanu. Jest to drzewostan na siedliskach Natury 2000- świetlista dąbrowa i grąd. Rosną tam potężne sosny i drugie piętro bukowo-dębowe. To piękny fragment starego lasu. Muszę cięcia przygotować tak, aby jak najmniej zmienić ten piękny widok i zainicjować odnowienia naturalne. Znajduje się tam też od lat „wzgórek borsuków”, gdzie kopią swoje nory sympatyczne zwierzaki:

a884.jpg

Będę także o nich pamiętał i postaram się, aby nie zmienić im "warunków lokalowych". Wokół wzgórza wyznaczę biogrupę, aby nie zniszczyć borsuczej osady. No i nie zabieram tam swojego Amigo, bo pamiętacie przecież jego przygodę z borsukiem!  Jest tam kilkanaście pracowicie wykopanych okien:

a883.jpg

Dodatkowo ten zrąb to także drzewostan gospodarczy nasienny i będą tam zbierane szyszki podczas cięć. Potrzebne są dorodne nasiona, aby leśniczy Stasiu miał co wysiać na szkółce. Zajrzałem do wszystkich ekip „zulowców” pracujących w leśnictwie. Działają w trzebieżach olchowych, gdzie wcześniej nie można było wejść w związku z wysokim poziomem wody. Stosy rosną szybko przy drodze wywozowej:

 a885.jpg

Harwestery pracują w innym leśnictwie i szef mojego zula musi ostro brać się do pracy, aby wykonać to co wpisałem mu do zleceń na ten miesiąc. W poniedziałek przyjeżdżają ciągniki i będą przygotowywać glebę do wiosennych odnowień na kilku pozostałych zrębach.  Po powrocie z lasu zasiadłem przy biurku, bo dokumentów czeka w kolejce moc…

 Wieczorem zawiesiłem na leśniczówce flagę LP i narodową, biało-czerwoną, bo uważam się za patriotę i pamiętam o ważnych dla kraju datach. Choć ze smutkiem zauważam, że patriotyzm stał się niemodny. Odszedł do lamusa razem z romantyzmem, autentycznością i wieloma innymi uczuciami. W zjednoczonej, zunifikowanej, globalnej Europie patriotyzm staje się pustym frazesem. Coraz mniej ludzi wypowiada się na ten temat, coraz mniej się o tym pisze. Zapewniam Was, że to nie wstyd czuć się najpierw Polakiem, a potem obywatelem Europy. Jednak coraz częściej odnoszę wrażenie, że w Polsce Polacy stają się coraz mniej ważni.

 Nie dbamy o historię i pamięć o zasłużonych dla narodu Polakach. Odsłaniamy tablice, szanujemy pamiątki, pamiętamy o Niemcach, Żydach, Holendrach i innych obywatelach Europy. Ale czy bardziej nie powinniśmy pamiętać o Polakach? Szczególnie 11 listopada.Wtedy właśnie pomyślałem o symbolice rozmarynu. Bo pamiętamy o dyniach na Halloween i amerykańskich indykach, a nasze symbole?  Nasz, polski rozmaryn stał się symbolem szczęścia rodzinnego i małżeńskiego, dlatego chętnie i często uprawiano go na oknach domów. W polskiej tradycji ludowej  był przedstawiany jako symbol miłości, wierności oraz młodości, stąd wiązany był z obrzędowością weselną.

 Rozmaryn lekarski (Rosmarinus officinalis L.) w warunkach naturalnych występuje w krajach śródziemnomorskich i tam może dorastać do 2 metrów. U nas jest rośliną doniczkową i osiąga zwykle tylko 40-50 cm wysokości. Jest to zimozielona krzewinka, bardzo wrażliwa na mróz, o drobnych, wąskich, skórzastych liściach, które są ciemnozielone z szarym nalotem. Na szczytach pędów rozwijają się w kątach liści drobne, fioletowe lub jasnoniebieskie kwiaty, które kwitną od maja do lipca.

 Cała roślina posiada silny, przyjemny, balsamiczny zapach i lekko gorzkawy smak. Używa się jej w kuchni jako znakomitą przyprawę do mięs i ryb. Jest doskonały do dziczyzny, jagnięciny i wędlin. Aromatyzuje też likiery i wódki ziołowe. Trzeba go stosować w niewielkich ilościach i z umiarem, bo szkodzi np. kobietom w ciąży.

Dzisiaj, w tak ważnym dla naszego Narodu dniu, słyszymy pieśń żołnierską:

O mój rozmarynie, rozwijaj się,

O mój rozmarynie, rozwijaj się,

Pójdę do dziewczyny,

Pójdę do jedynej,

Zapytam się.

A jak mi odpowie: „Nie kocham cię!” —

Ułani werbują,

Strzelcy maszerują —

Zaciągnę się…”

Jest ona popularna od czasów I wojny światowej, wojny polsko-bolszewickiej, a także znana była doskonale  partyzantom i powstańcom warszawskim. Pierwowzorem pieśni była prawdopodobnie, znana już w kampanii napoleońskiej, ludowa piosenka „Koło ogródeczka woda ciekła”, a dokładniej jej 2 i 3 zwrotka spisane przez Oskara Kolberga. Michał Sokolnicki- polski historyk, dyplomata, polityk w swych wspomnieniach napisał, że jeden z młodych członków kompanii krakowskiego Strzelca, nauczył jej reszty oddziału, w trakcie marszu z Lanckorony do Krakowa, w dniu 14 kwietnia 1913.

 Jak każda pieśń żołnierska była przerabiana, zmieniana, dopisywano inne słowa i zwrotki. Autor tekstu i kompozytor „minęli się” w mrokach dziejów, ale pieśń wciąż płynie przez pokolenia. Warto, żeby towarzyszyła nam jeszcze długo, przypominając o historii naszego dzielnego Narodu. Dlaczego tutaj o tym piszę? Bo leśnicy byli i są gorliwymi patriotami oraz wielbicielami roślin. Dlatego powinniśmy przypominać wszystkim dla kogo i po co rozwija się polski rozmaryn, szczególnie 11 listopada…

 

Leśniczy Jarek- lesniczy@erys.pl