Nocne polowania

Korzystając z pełni księżyca wybierałem się na nocne polowania na dziki. Pogoda najczęściej sprzyjała, były bezchmurne noce a w związku z tym doskonała widoczność. Wszelkie burze, które szalały gdzieś nad Polską moje strony ominęły.
22.08.2008

Korzystając z pełni księżyca wybierałem się na nocne polowania na dziki. Pogoda najczęściej sprzyjała, były bezchmurne noce a w związku z tym doskonała widoczność. Wszelkie burze, które szalały gdzieś nad Polską moje strony ominęły.

Dziki które obserwowałem, choć była bardzo jasna noc, mogłem podejść blisko (ok. 30 m). Nadal spokojnie żerowały. Widok zahipnotyzował mnie na kilkanaście minut. Potem wybrałem jednego i nacisnąłem spust, ale nie trafiłem. Wróciłem do domu po psa, z którym sprawdziłem, czy aby na pewno dzik nie został ranny. W takich sytuacjach dobry pies jest nieoceniony – widać kiedy idzie po tropie sfarbowanej zwierzyny, a kiedy po prostu obwąchuje „zwykłe” ślady. Pies nie zaznaczył farby, ale przeczesałem pole żyta na swój sposób. Jakby to powiedzieć, mam ograniczone zaufanie do mojego rodowodowego wyżła. Chodząc po polu usłyszałem głos ryczącego byka. Był 19 sierpnia! Rykowisko z reguły zaczyna się w naszym regionie około połowy września. Wprawdzie ryczał tylko jeden, więc była to bardziej „próba głosu” niż regularne rykowisko, ale to wyraźny znak że idzie jesień, choć dni jeszcze bardzo ciepłe. Dzika rzeczywiście nie trafiłem. Może trening na strzelnicy?