NIE BĄDŹ CIEMNY- NIE WYPALAJ!

Kilka dni mocno wiosennych i słonecznych dało się we znaki strażakom, na szczęście, „odpukać w niemalowane”, z dala od lasu. Bo zanim trawa się zazieleni często staje się czarna, za sprawą ciemnych ludzi, co albo rzucą niedopałek papierosa, albo podpalą lub zabiorą się za wypalanie. Czarne plamy spalonej ziemi widać zwykle tam, gdzie ktoś ma ciemno w głowie. Każdego roku wraz z nadejściem wiosny rozpoczyna się sezon wypalania traw. Na łąkach, nieużytkach, w przydrożnych rowach i na miedzach pojawiają się niszczące płomienie.
25.03.2012

Kilka dni mocno wiosennych i słonecznych dało się we znaki strażakom, na szczęście, „odpukać w niemalowane”, z dala od lasu. Bo zanim trawa się zazieleni często staje się czarna, za sprawą ciemnych ludzi, co albo rzucą niedopałek papierosa, albo podpalą lub zabiorą się za wypalanie. Czarne plamy spalonej ziemi widać zwykle tam, gdzie ktoś ma ciemno w głowie. Każdego roku wraz z nadejściem wiosny rozpoczyna się sezon wypalania traw. Na łąkach, nieużytkach, w przydrożnych rowach i na miedzach pojawiają się niszczące płomienie.

Wypalanie to nie objaw dbałości o porządek ale przejaw głupoty i przyczyna wielu groźnych pożarów. Wypalanie traw nie użyźnia gleby, a przywrócenie właściwego stanu powierzchni ziemi jest skomplikowane i wymaga czasu. Pożary łąk i nieużytków tylko w 2011 roku spowodowały w Polsce 99 pożarów lasów o powierzchni około 30 ha. Tylko sprawnym wspólnym działaniom leśników i strażaków zawdzięczamy, że spaliło się tak niewiele. Wypalanie traw przynosi niepowetowane straty w środowisku przyrodniczym. Wysoka temperatura powstająca podczas wypalania powoduje nadmierne nagrzewanie się górnych warstw gleby, z czym wiąże się dezaktywizacja biologiczna.

 Ginie wszystko co żywe, nawet liczne drobnoustroje glebowe uczestniczące w procesie rozkładu i mineralizacji materii organicznej. Wiele zwierząt, nie mając możliwości ucieczki pali się żywcem. Giną owady, ptaki, ich gniazda i lęgi, żaby, ślimaki. Płomienie niszczą miejsca bytowania wielu zwierząt, m.in. kuropatw, bażantów, zajęcy i saren. Zniszczeniu ulegają także naturalne miodowniki dla pszczół.

 Wypalanie traw jest prawnie zabronione na podstawie art. 131 ustawy z dnia 16 kwietnia 2004 roku o ochronie przyrody (Dz. U. z 2009 r. nr 151 poz. 1220 z późn. zm.). Zabrania on wypalania roślinności na obszarach łąk, pastwisk, nieużytków, rowów, pasów przydrożnych, szlaków kolejowych oraz trzcinowisk lub szuwarów. Naruszenie tego przepisu stanowi wykroczenie przewidziane w art. 82 ustawy kodeks wykroczeń, z dnia 20 maja 1971 roku (Dz. U. z 1971 r. nr 12 poz. 114 z późn. zm.), art. 163, 164, 181 ustawy kodeks karny z 6 czerwca 1997 roku (Dz. U. z 1997 r. nr 88 poz. 553 z późn. zm.) zagrożone karą grzywny, aresztu, a nawet wieloletniego więzienia. W przypadku przerzutu ognia na tereny leśne i spowodowanie pożaru lasu oraz przylegających zabudowań sankcje mogą być bardziej dotkliwe.

 Niech nas Święty Florian chroni przed ciemnotą „wypalaczy”…

W piątek po południu, gdy wróciłem do leśniczówki od ekip grodzących uprawy i sadzących dęba na świeżo ogrodzonych gniazdach zauważyłem dym za jeziorem. „Pewnie jakiś ciemniak wypala łąkę albo miedzę”- pomyślałem. Rozległo się wycie strażackiej syreny i już za moment pędził wóz pszczewskiej Ochotniczej Straży Pożarnej. Jechał w kierunku Międzychodu, wprawdzie poza teren mojego leśnictwa, ale nasłuchiwałem gdzie skręci. Przecież też od lat jestem strażakiem! Wycie wozu ucichło blisko Pszczewa. Trzeba sprawdzić co się dzieje!

Zabrałem z leśniczówki poręczną „Motorolę”, aby mieć razie potrzeby kontakt z wieżą ppoż i pojechałem tropem wozu OSP. Może trzeba im pomóc i wezwać leśników- sąsiadów z Nadleśnictwa Międzychód? Jednak to nie w lesie, ani w jego pobliżu wybuchł pożar. Strażacy rozwijali linię gaśniczą tuż za ostatnim budynkiem miejscowości, obok zakładów meblarskich i produkujących okna i drzwi:

a1252.jpg

 Paliło się spore, zakrzaczone trzcinowisko:

a1254.jpg

 Pożar powstał tuż przy drodze, prawdopodobnie od beztrosko wyrzuconego niedopałka papierosa:

a1256.jpg

 Strach pomyśleć co by było, gdyby wiatr dmuchał w drugą stronę, bo trzciny dochodziły do budynków mieszkalnych.

 Pomogłem rozwinąć strażakom wąż i Karol szybko stłumił płomienie:

 a1257.jpg

Strażacy sprawnie poradzili sobie z pożarem i szybko zlikwidowali zagrożenie:

a1251.jpg

Całe szczęście, że Seweryn, który jest kierowcą był właśnie w pobliżu remizy i szybko wyjechał czerwonym Mercedesem, dołączył Karol, a pan Leszek jest wciąż w gotowości jak przystało na szefa OSP. Strażacy ochotnicy mają swoje obowiązki, pracują w różnych miejscach, ale są zawsze gotowi na wezwanie. Wiedzą, że szczególnie wiosną trzeba być czujnym, bo pomimo apeli i działań profilaktycznych zawsze znajdzie się jakiś „bezmózgowiec”, który stanie się sprawcą nieszczęścia dla Natury, a czasem także ludzi.

Druh Leszek- główny pszczewski strażak zakończył akcję i zabrał się za zwijanie węży:

a1255.jpg

Strażacy zwinęli sprzęt i pojechali do hydrantu uzupełnić zapas wody. Pewnie niebawem znowu będzie potrzebna, jak to wiosną.

 Leśniczy Jarek- lesniczy@erys.pl