Na lisa z norowcami

Ostatniego dnia lutego byłem na niezwykłym polowaniu. Było to polowanie na lisy z użyciem norowców, czyli psów wyspecjalizowanych w pracy w norach. Szkoli się do tego przede wszystkim jamniki i jagdteriery, ale sprawdzają się również foksteriery. (Takie psy szkoli się wcześniej w sztucznie budowanych norach. W sztucznych norach organizuje się również konkursy dla psów myśliwskich.)
03.03.2009

Ostatniego dnia lutego byłem na niezwykłym polowaniu. Było to polowanie na lisy z użyciem norowców, czyli psów wyspecjalizowanych w pracy w norach. Szkoli się do tego przede wszystkim jamniki i jagdteriery, ale sprawdzają się również foksteriery. (Takie psy szkoli się wcześniej w sztucznie budowanych norach. W sztucznych norach organizuje się również konkursy dla psów myśliwskich.)

Nadleśnictwo wyszło z inicjatywą organizacji takiego szczególnego polowania i zaprosiło specjalistów – menerów z psami, ponieważ w sposób czynny zamierzamy włączać się w ochronę cietrzewia, który na naszym terenie ma jedne z nielicznych ostoi w naszym kraju.

Nie da się ukryć, że lis, a także jenot to naturalni wrogowie cietrzewia, polujący zarówno na same kury i koguty jak i wyjadający im jajka z gniazd.

Kilka dni przed polowaniem odbyła się narada na której ustaliliśmy dokładnie położenie znanych nam nor. W sumie było ich bardzo dużo, ale jak się okazało później, część była okresowo nieczynna.

W dniu polowania podzieliliśmy się na kilka zespołów – w skład każdego wchodził mener z kilkoma psami oraz trzech-czterech myśliwych. Psy szybko weryfikowały czy dana nora jest pusta czy nie. Ponieważ dzień był wyjątkowo słoneczny, w żadnej z odwiedzanych przez myśliwych nor nie było lisów. W taki dzień lisy wychodzą na polowania, krążą po łąkach szukając myszy i innych przysmaków. Ale za to wykurzyliśmy sporo jenotów i borsuków. Przewodnicy psów byli zachwyceni, że ich psy miały okazję pokazania swoich umiejętności. Sam byłem zaskoczony pracą psów oraz ...... złapaniem żywego jenota. Jenota zresztą złapaliśmy dosyć przypadkiem. Otóż mener zaniepokojony długim przebywaniem psa w norze (jeżeli pies znajduje się w norze zbyt długo może się zwyczajnie udusić – często gubi go własna pasja) postanowił go ratować. Za pomocą specjalnego lokalizatora ustalił miejsce przebywania psa pod ziemią i zaczęliśmy kopać. (Nory bywają bardzo rozległe i z dużą ilością wejść, czyli „okien”.) W końcu dotarliśmy do psa, którego udało się chwycić za tylne nogi i wyciągnąć. Ale okazało się, że ... zębami był wczepiony w jenota, który z kolei udawał martwego. Mener podniósł psa do góry – razem z jenotem oczywiście, dmuchnął psu w ucho, pies puścił jenota, a ponieważ ten dalej grał trupa ostatecznie wylądował w klatce. Puszczony na chwilę pies ruszył znów do nory i z drugim jenotem powtórzyła się ta sama operacja. Nigdy nie sądziłem, że może to wyglądać właśnie tak.