MOLE – owady, które prowokują oklaski

Wczoraj przypadkiem poruszyłem skórą szopa, która wisi przy regale z książkami i odkryłem niechcianych gości. Szop to eksponat dydaktyczny, bo wciąż niewiele osób wie, że te zwierzęta na dobre zagościły w naszym kraju i stają się nowym, choć kłopotliwym elementem naszej przyrody. Pokazuję ją zatem niedowiarkom.
23.10.2014

Wczoraj przypadkiem poruszyłem skórą szopa, która wisi przy regale z książkami i odkryłem niechcianych gości. Szop to eksponat dydaktyczny, bo wciąż niewiele osób wie, że te zwierzęta na dobre zagościły w naszym kraju i stają się nowym, choć kłopotliwym elementem naszej przyrody. Pokazuję ją zatem niedowiarkom.

Skóra wisząca w mojej kancelarii pochodzi z szopa rozjechanego przez samochód, a ostatnio spotkałem na drogach biegnących prze z moje leśnictwo dwie kolejne ofiary komunikacyjne. Gdy poruszyłem skóra szopa wyfrunęły z niej dwa małe motylki. Nie zwróciłem na nie uwagi, ale po południu moja żona też je zauważyła i ogłosiła alarm: mamy w domu mole!

Małe mole to przyczyna  dużego utrapienia i problem, którego obawia się chyba każda pani, a także jak widać, pan domu. Bo mole to w każdym domu kłopotliwi goście. A w leśniczówce? Na wieszaku w mojej kancelarii wisi kilka  kurtek na różne okazje, parę polarów czasem jakiś sweter. Żona wciąż mnie posądza o bałaganiarstwo i wynosi mi je do szafy, ale przecież w czymś trzeba do lasu jechać…  Dwa małe motylki stały się pretekstem do niezłego zamieszania i w efekcie mój wieszak opustoszał zupełnie. A mole na szczęście dla nas, ale dla nich pewnie na nieszczęście, zostały szybko wchłonięte przez odkurzacz

Mole choć takie małe i niepozorne, mogą żyć nawet 300 dni. Latająca niewielka ćma, którą najczęściej spotykamy w domu, jest dla nas jednak najmniej groźna, choć to jej widok budzi trwogę. Biegamy za nią po domu i „bijemy brawo”, próbując się jej pozbyć. To zwykle na nic i możemy tylko przypomnieć sobie poemat Norwida „Klaskaniem mając obrzękłe prawice, znudzony pieśnią, lud wołał o czyny…” Zatem do czynu przeciwko molom! Warto poznać proste sposoby, aby nie mieć z nimi kłopotu. Największe spustoszenia w naszym domu czynią jednak nie motylki, a larwy moli, których najczęściej nie zauważamy.

 Podobno istnieje taka zasada: nie pozbędziesz się moli, jeżeli nie wykryjesz, w którym miejscu założyły swoje gniazdo. Motylki są na tyle małe, że nie da się wszystkich pozbyć za pomocą klaskania i pewnie gdzieś złożą jaja. Gdzie? Mole lubią zamieszkiwać ciepłe i ciemne zakamarki- kryją się zatem w odzieży, skórach, futrach, obiciach mebli, załamaniach ciężkich zasłon, a nawet w butach.

Walka z molami jest niezmiernie trudna, warto więc stosować sprawdzoną zasadę: lepiej zapobiegać niż zwalczać. Najważniejszym zabiegiem jest wietrzenie mebli i trzepanie dywanów przynajmniej dwa razy w roku. Z tą samą częstotliwością należy wietrzyć wszelką odzież odwracając ją na lewą stronę i wystawiając na działanie promieni słonecznych. Jeśli jest środek lata, pozostawmy ją na słońcu. Jeśli zima, niech poleżą kilka godzin na mrozie. Zarówno bardzo wysoka jak i bardzo niska temperatura niszczą jaja moli.

 Mole spożywcze interesują się też suszonymi grzybami, które obowiązkowo wiszą w kuchni leśniczówki. Aby wredne motylki w nich nie zamieszkały, bezpieczniej trzymać je w słoju. Jak zapobiegać pojawieniu się moli? Zapachem!

Dlatego w spiżarni leśniczyny, oprócz słojów z grzybami i wielu ciekawych zapraw czy przetworów znajdują się także naturalne dary lasu przeciwko uciążliwym motylkom. Po przygodzie ze skóra szopa cześć z nich została przeniesiona ze spiżarni do zakamarków kancelarii leśniczego. W zasadzie wszystkie mocne zapachy odstraszają mole, ale gdy po generalnych porządkach i wymyciu zakamarków wodą z dodatkiem detergentów i octu pojawi się tam żywiczny zapach terpentyny- mamy je z głowy i… z szafy!

Oczywiście  można użyć chemicznej terpentyny ale nie w leśniczówce! Tu lepsze będą świeże gałązki drzew iglastych, a najlepsze drobne szczapki silnie przeżywiczonej sosny czyli tzw. „smolaki”:

11275.jpg

 

 Także zapachy: lawendy, goździków, chmielu, piołunu, mięty, kamfory, ruty, orzecha włoskiego, tymianku, macierzanki, bylicy, wrotyczy, szałwii, igieł sosnowych czy bergamotki skutecznie odstraszają mole. To najwyższa  pora, aby zrobić sobie zapasy antymolowe, np.z szyszek chmielu, które znajdziecie w olsach:

11273.jpg

 

Można więc zaopatrzyć się w większość z nich podczas leśnych spacerów i zrobić samemu bukieciki z ziół czy woreczki nimi wypchane. Potem wystarczy poukładać je w szafie pomiędzy ubraniami. Można powkładać też zasuszone gałązki bezpośrednio do kieszeni płaszczy lub kurtek. Skuteczne są też podobno ponacinane cytrusy, ale zwabiają z kolei także uciążliwe muszki owocówki.

Podczas jesiennych spacerów dobrze też zaopatrzyć się w kasztany i poukładać je w szafach. Pamiętajcie też, że warto je położyć obok monitora bo są naturalnymi odpromiennikami

11274.jpg

Można z nich przy pomocy zapałek „naprodukować”  kasztanowych strażników i wtedy własnoręcznie wykonane ludziki będą skutecznie strzec naszych szaf. Fajna zabawa w rodzinnym gronie, gdy razem zbieramy kasztany i żołędzie, a potem robimy konkurs na najciekawszego ludzika to dodatkowa motywacja do stosowania tej metody.  Dawniej w walce z molami skutecznie pomagała roślina rosnąca na bagnach i torfowiskach- bagno zwyczajne.

Nazywana jest też leśnym rozmarynem- jej ładny i wyrazisty zapach zaskakuje i powoduje iż roślina staje się ziołem nie do pomylenia z innymi. Jednak, co bardzo ważne, bagno zwyczajne jest od 2004 roku objęte ochroną i nie można go zbierać z naturalnych stanowisk, a dodatkowo należy pamiętać, że jest rośliną trującą dla człowieka.

11276.jpg

 

Prostym sposobem na mole jest umieszczenie w szafie mydła, szczególnie lawendowego. Wystarczy pokroić kostkę na mniejsze kawałki i umieścić je na półkach. Możemy użyć też sprawdzonych kuchennych przypraw- ziela angielskiego, liścia laurowego lub goździków. Mole nie lubią też zapachu farby drukarskiej, stąd warto w szafie umieścić świeżą, prosto z drukarni gazetę. Pewnie nie będą to wydawane przez leśników „Echa Leśne” lub „Głos Lasu”, bo są na tyle ciekawe, że będą przeczytane „od deski do deski”, a to pozbawi je zapachu farby.

Wybierzcie dla siebie jeden ze sposobów antymolowych do zabezpieczenia mieszkania, bo pomni moich doświadczeń unikniecie „tajfunu w domu”, posądzenia o bałaganiarstwo i innych takich, a wszystko to dwa przez małe motylki.

 

Leśniczy Jarek- lesniczy@erys.pl