Maria z Magdali czyli pszczewskie dotknięcia natury Józefa Skrzeka

Nagrałem nową płytę- napisał w 2006 roku Józef Skrzek na swojej stronie www.skrzek.com. „W mieścinie na północnym pojezierzu Polski znalazłem inspiracje u Marii z Magdali...Pszczew tak nazywa się to miejsce i organy w tamtejszym kościółku zagrały wspólnie z Moogiem i Rolandem”
22.07.2014

Nagrałem nową płytę- napisał w 2006 roku Józef Skrzek na swojej stronie www.skrzek.com. „W mieścinie na północnym pojezierzu Polski znalazłem inspiracje u Marii z Magdali...Pszczew tak nazywa się to miejsce i organy w tamtejszym kościółku zagrały wspólnie z Moogiem i Rolandem”

Dziś imieniny Marii Magdaleny, patronki miejscowej parafii, ciekawej i fascynującej wielu postaci, związanej z początkami chrześcijaństwa i życiem Jezusa Chrystusa. W moim salonie wisi stary obraz przedstawiający Marię Magdalenę czytającą księgę. To jedyna pamiątka po mojej babci, która nosiła to imię. Dlatego i z tego powodu 22 lipca zawsze wspominam Marię Magdalenę. Słucham właśnie płyty Józefa Skrzeka i wspominam też jego fascynację pszczewską przyrodą. Bo przecież przyroda inspiruje artystów, tylko trzeba nauczyć się jej słuchać i dotykać

 

11063.jpg

 

Dziś kolejny dzień upałów i temperatura wciąż przekracza 30 kresek na termometrze. „Zulowcy” pracują wcześnie rano i czasem jadą drugi raz po południu, gdy upał nieco zelżeje, bo nie sposób wytrzymać w lesie w takim skwarze. Pracują jednak w akordzie i gdy nie zważając na upał, kurz i uporczywie gryzące wszelkiej maści muchy, bąki, „ślepaki” i inne insekty, nie postawią „ileś tam” stosów drewna lub nie wykoszą hektarów upraw, to nie zarobią. Trzeba przecież zarobić na siebie i rodzinę, zapłacić daninę „królowi zusowi”, płacić leasing za sprzęt i ponosić wiele innych kosztów. Pracujemy teraz przy usuwaniu złomów i wywrotów po ostatniej wichurze i jak zwykle okazało się , że w stosunku do pierwotnego szacunku strat jest ich dużo więcej. Staram się wcześnie rano załatwić sprawy w terenie, choć i w południe trzeba czasem ganiać po lesie.

 

 Dziś w samo południe najpierw pokazywałem szefowi „zula” zakres prac, a potem jeszcze poprawiałem wyznaczanie trzebieży, bo w lesie wciąż coś się zmienia, usycha, choruje. Jutro wkracza tu trzebieżowy harwester. Gdy poszerzałem drogę, wybierałem miejsca na stosy drewna i planowałem szlaki operacyjne podeszli do mnie turyści z Jeleniej Góry. Pytali gdzie mogą nazbierać grzybów i czarnych borówek. Wskazałem im miejsce, gdzie jest szansa na skosztowanie borówek ale grzyby? W lesie sucho aż trzeszczy, a ściółka leśna ma zaledwie kilka procent wilgotności. Nie ma szans na grzybobranie.

 

„Wklepywałem” potem pół dnia do rejestratora drewno pochodzące ze złomów i wywrotów i dopiero wieczorem mogłem pomyśleć o Marii Magdalenie i wspomnieć niezwykłą postać Józefa. A było to tak:

 

Gorący, lipcowy wieczór w kościele Św. Marii Magdaleny w Pszczewie, ludzie z całej Polski, Europy, Bóg wie skąd jeszcze, pszczewianie, ich goście, rodzina, znajomi, ludzie w różnym wieku jednakowo zasłuchani w Muzę Józefa Skrzeka...

Wspaniałe brzmienie XIX-wiecznych organów, moog, harmonijka ustna i doskonały, niesłychanie uduchowiony i specyficzny wokal Józefa.

Ten koncert każdemu uczestnikowi tego niezwykłego wydarzenia zapisał się głęboko w pamięci i  poruszył pewnie każde serce. Moje szczególnie…

 

Pewnie można się zastanawiać dlaczego to właśnie tutaj, w malutkim Pszczewie, ten znany na całym świecie muzyk koncertował kilkakrotnie i nagrał płytę „Maria z Magdali”. Kompozycje Józefa do tekstów z Biblii, słów Aliny Skrzek, Wojciecha Bąka, Romana Brandstaettera w pszczewskim kościele zabrzmiały zupełnie inaczej. Płyta jest charytatywnym dziełem Józefa Skrzeka wspierającym wciąż trwający remont zabytkowego kościoła. Swój udział w tym, że ta płyta została wydana miał ówczesny pszczewski proboszcz ksiądz Zygmunt Mokrzycki. Dokonał on  wyboru przemówień Jana Pawła II, które znalazły się na płycie, jest też jej producentem.

 

Słynny multiinstrumentalista i wokalista Józef, znany także ze współpracy z Czesławem Niemenem i światowej sławy muzykami z różnych krajów, założyciel legendarnego SBB bywał z rodziną wielokrotnie w Pszczewie. Gościł z żoną i córkami u proboszcza ks. Zygmunta Mokrzyckiego, „na dworze Zygmunta”, jak żartobliwie nazywał Józef zabytkową plebanię. W czasie tego pobytu i wypoczynku w Pszczewie, Józef Skrzek i jego małżonka Alina- autorka słów do wielu jego  utworów, poznali Pszczew i jego okolice oraz czerpali inspirację do dalszych twórczych uniesień z pszczewskiej przyrody, bogactwa pięknych jezior i lasów oraz spokoju, który drzemie w otaczających nas zakątkach.

 

Byłem ich przewodnikiem w poznawaniu pszczewskiej przyrody i z wielką satysfakcją obserwowałem ich fascynację zielonym bogactwem.

11064.jpg

 

Są przecież dziećmi śląskiej ziemi i może dlatego tak zauroczyła ich lubuska przyroda. Józef upodobał sobie szczególnie śródleśne jeziora i badał ich akustykę, marząc o koncercie kiedyś, w przyszłości, gdzieś tu pośród tych jezior i lasów. Wstawał bardzo wcześnie rano i chodził po rosie wokół pszczewskiego jeziora słuchając odgłosów przyrody. Wypytywał mnie o rozmaite leśne sprawy. Szkoda, że po zmianie proboszcza już od kilku lat nie pojawia się w Pszczewie bo wiele się nawzajem nauczyliśmy od siebie.

 

Żadne słowa nie oddadzą tego nastroju i wrażeń jakich dostarczyły słuchaczom jego niezwykłe koncerty na pszczewskie organy, moog, Roland, harmonijkę ustną i jedyny w swoim rodzaju wokal Józefa.

 

11066.jpg

 

Chyba, że będą to słowa Wielkiego Polaka- Karola Wojtyłły, do którego słów Skrzek skomponował utwór „O Panie przebacz mej myśli”:

 

Tylko przyjmij o Panie, ten podziw, który w sercu się zrywa...

 

Józef Skrzek i Alina, ta wspaniała muzyka i te proste słowa Wielkiego Człowieka w murach i głębi pszczewskiego kościoła obudziły podziw i ogromne wzruszenie uczestników tego wydarzenia. To naprawdę pamiętne chwile, do których wracam wspomnieniami w lipcu każdego roku. Maria Magdalena spoglądająca z pszczewskiego ołtarza wydawała się wtedy żywą istotą, z błąkającym się na ustach uśmiechem zadowolenia.

11067.jpg

Fani Józefa na całym świecie zastanawiać się pewnie będą, skąd ta fascynacja Józefa Marią Magdaleną i wiejskim kościołem w małym Pszczewie, wschodem słońca nad pszczewskim jeziorem i co spowodowało, że tyle siebie zostawił nam wszystkim, którzy słuchaliśmy:

 

Magdaleno... stań pogodna w tym jeziorze traw...Miłośnico kwiatów i potoków...Magdaleno patrz już minął deszcz...Piękno żywe dookoła dojrzewa...Magdaleno...

 

Wiele razy zachęcałem i zachęcam Was do poznawania przyrody, szczególnie pszczewskiej. Posłuchajcie może przy okazji płyty „Maria z Magdali” Józefa Skrzeka,  aby poznać jak przyroda potrafi zainspirować wrażliwych ludzi.

 

Leśniczy Jarek- lesniczy@erys.pl