Ma pan drzewo?

Mamy już prawie lato, które wg układu planet rozpocznie się za kilkadziesiąt godzin. Za nami już nawet czas suszy i wysokich temperatur. Jednak wciąż do leśniczówki przychodzą ludzie lub przez nieustannie dzwoniący telefon zadają mi pytanie: ma pan drzewo? Wiadomo, że nie chodzi tu o rosnące drzewo lecz o drewno opałowe. Wielu ludzi potocznie o drewnie mówi „drzewo”…
19.06.2016

Mamy już prawie lato, które wg układu planet rozpocznie się za kilkadziesiąt godzin. Za nami już nawet czas suszy i wysokich temperatur. Jednak wciąż do leśniczówki przychodzą ludzie lub przez nieustannie dzwoniący telefon zadają mi pytanie: ma pan drzewo? Wiadomo, że nie chodzi tu o rosnące drzewo lecz o drewno opałowe. Wielu ludzi potocznie o drewnie mówi „drzewo”…

Latem często drewno staje się niezbędne, aby rozpalić bezpieczne ognisko nad jeziorem. Potrzebne są też patyki do smażenia kiełbasek. Drewno to jednak przede wszystkim najstarszy znany ludzkości materiał opałowy. Zdecydowana większość wiejskich domków opalana jest właśnie nim. Choć i w miastach, szczególnie w domach jednorodzinnych stosuje się często piece opalane drewnem. Wokół Pszczewa mocno rozwinęło się budownictwo domków letniskowych i zdecydowana większość z nich jest ogrzewana kominkiem. Najlepszym opałem jest dla nich odpowiednio wysezonowane drewno liściaste. Coraz częściej zatem można zobaczyć rozpoczęty plac budowy domku, a tuż obok sąg drewna, które jest sezonowane i przygotowywane do ogrzewania tego dopiero budowanego domu. Stąd te częste pytania o „drzewo”

12598.jpg

 

   Przy wielu domach stoją drewutnie wypełnione szczapami lub stosy wałków zgromadzone i sezonowane na czas zimy. Czasem zmagazynowane drewno pełni rolę ogrodzenia lub dodatkowo ociepla budynek. Brzozowe czy dębowe wałki to bardzo poszukiwany towar. Dlatego różni interesanci wciąż pytają mnie o drewno. Potrzebują też różnych informacji na ten temat. Ale drewno przydaje się w domu nie tylko na opał. Czasem potrzebny jest brzozowy klocek lub rozgałęziony konar na kwietnik, nieco olchy do wędzenia ryb, chrust do wyplecenia ogrodowego płotu lub żerdzie do budowy kładki wędkarskiej.  Kogo o nie mają pytać potencjalni nabywcy jak nie leśniczego? Czasem potrzebna jest tylko chwila rozmowy i garść porad. Płonący ogień łączy ludzi.

12599.jpg

 

 Kiedyś ludzie wiedzieli doskonale, jak przygotowuje się drewno na opał, jak się je suszy, magazynuje, spala. Znali właściwości drewna i jego przydatność do ogrzewania, wędzenia czy wytwarzania narzędzi lub sprzętów niezbędnych w gospodarstwie. Dziś ta wiedza nie jest już tak powszechna. Mieszkaniec współczesnego wielkiego miasta rzadko zastanawia się skąd pochodzi ciepło ogrzewające jego dom, pozwalające na odprężającą kąpiel czy przygotowanie posiłku. Odkręca grzejnik, kran w łazience lub włącza palnik kuchenki i już! W zasadzie dawno przestał zaprzątać  sobie głowę takimi dociekaniami. Na wsi życie toczy się inaczej i w wielu gospodarstwach domowych zaopatrzenie w opał to kwestia bardzo istotna, by nie rzec, podstawa bytu.

 Każdy zdany jest na siebie i wtedy pojawiają się liczne pytania.  Jak zaopatrzyć się w drewno, potrzebne do wielu zastosowań, stąd nazywane surowcem wszechczasów? Skąd wziąć drewno do kominka i cieszyć oko równo ułożonym sągiem brzozowych lub bukowych szczap pod tarasem wymarzonego wiejskiego domku? Gdzie zaopatrzyć się w gałęzie niezbędne do rozpalenia ogniska na wędkarskim pikniku i zdobyć kilka żerdzi tak potrzebnych do naprawy nadwątlonej kładki nad ulubionym leśnym jeziorkiem? Nie można ich tak po prostu pozbierać.

 Często jednak nie wiadomo do kogo należy czy kto zarządza pobliskim lasem. Lepiej zapytać leśniczego. Do leśniczówki zwykle łatwo trafić. Zbierając chrust, szyszki czy łamiąc gałęzie w lesie, łatwo złamać zapisy ustawy o lasach i ustawy o ochronie przyrody, a art. 153 § 1 Kodeksu wykroczeń brzmi groźnieKto w nienależącym do niego lesie: 1) wydobywa żywicę lub sok brzozowy, obrywa szyszki, zdziera korę, nacina drzewo lub w inny sposób je uszkadza, 2) zbiera mech lub ściółkę, 3) zbiera gałęzie, korę, wióry, trawę, wrzos, szyszki lub zioła albo zdziera darń (…) podlega karze grzywny do 250 złotych albo karze nagany.

 

Każde nadleśnictwo w Polsce ma precyzyjnie określone zasady detalicznego nabywania drewna przez zainteresowane osoby. Trzeba zgłosić się do najbliższej leśniczówki i tam od leśnika uzyskamy informacje i wiedzę niezbędną do legalnego zaopatrzenia się w drewno. Możemy zakupić przygotowane do sprzedaży wałki opałowe lub wyrobić sobie ( jednak przy sporym nakładzie czasu i sił)  drobnicę opałową, czyli gałęzie.

12600.jpg

        Gdy chcemy drewno sami przygotować drewno, leśniczy wystawia pisemne pozwolenie na jego pozyskanie i określa precyzyjnie, co można wyrobić we wskazanym fragmencie lasu oraz w jakim terminie. Pozwolenie jest jednocześnie zezwoleniem na wjazd do lasu z podanym numerem rejestracyjnym pojazdu. Leśniczy udziela też instruktażu z zakresu bezpieczeństwa i higieny pracy, ewentualnych zagrożeń, zachowania bezpieczeństwa przeciwpożarowego i użycia właściwych narzędzi. Określa zasady przygotowania drewna do odbiórki, informuje o aktualnych cenach drewna i terminach sprzedaży.

        Czasem dochodzi do nieporozumień, bo ludzie często mylą metr przestrzenny z metrem sześciennym drewna, czyli popularnym „kubikiem”. W leśnictwie od dawna podstawową jednostką miary jest m3, czyli „kubik”. Jest to miara stosowana do określania objętości litego drewna, to znaczy bez pustych przestrzeni, które występują pomiędzy wałkami ułożonymi w stosie. Kubik to sześcian litego drewna w odróżnieniu od metra przestrzennego, w którym mierzy się drewno wraz z pustymi przestrzeniami. Metry przestrzenne pomierzonego drewna przelicza się na kubiki za pomocą odpowiednich współczynników. Na przykład 1 m przestrzenny wałków sosnowych o długości 1 m (czyli 1 x 1 x 1 m) to 0,65 m3 drewna, a taki sam 1 mp gałęzi sosnowych to 0,25 m3, bo gałęzie są zwykle krzywe i w stosie jest więcej wolnych przestrzeni. Metr sześcienny drewna jest jego podstawową, oficjalną miarą, służąca do ewidencji ilości drewna. Cena przy zakupie jest naliczana według ilości metrów sześciennych.

Leśniczy mierzy, klasyfikuje wyrobione drewno i wprowadza je do ewidencji, a potem wystawia asygnatę, dokument uprawniający do wywozu drewna z lasu w ustalony dzień sprzedaży. Posługuje się cennikiem ustalonym przez zarządzenie nadleśniczego i wystawiając asygnatę, inkasuje należność. Pieniądze trafiają poprzez kasę fiskalną na konto nadleśnictwa. Tak samo wygląda sprzedaż wałków opałowych, które powstają w czasie różnych cięć w lesie. Z krzywych, obarczonych różnymi wadami, niewymiarowych kawałków pnia, których nie można wykorzystać w przemyśle, ustawiane są stosy wałków opałowych.

12601.jpg

 

Jednak to także atrakcyjny dla wielu towar. Piece czy kominki potrzebują sporej ilości drewna, aby ogrzać nasze domy. Coraz więcej osób chce mieć też w domu kuchnię opalaną drewnem, taką z fajerkami, wyskakującymi iskierkami  i promieniującą ciepłem rozżarzonych polan drewna.

12604.jpg

 

 Niektórzy sami budują sobie grille ogrodowe, niewielkie suszarnie grzybów czy owoców lub małe wędzarnie. Wszyscy wtedy potrzebują „drzewa”, o które pytają leśniczego.

Niektórzy z nich porównują swoją drewutnię do piwniczki z winem lub spiżarni z przetworami. Z dumą pokazują zgromadzone w wielkim porządku szczapy - osobno sosnowe, bukowe, dębowe, brzozowe czy nawet gatunków owocowych. A do leśniczówek przychodzą klienci, którzy dopytują się o drewno grabowe czy jesionowe, w zasadzie „egzotyczne” w niektórych regionach kraju. Dlatego zawsze warto mieć na względzie strukturę gatunkową lasów i pamiętać, że królową polskich lasów jest sosna.

Trudno bowiem tam, gdzie dominują suche bory, szukać drewna grabu czy dębu i mieć pretensje do leśniczego, że oferuje tylko sosnowe wałki. Wciąż aktualne jest pytanie zadawane często leśniczemu:

Jakie drewno jest najlepsze na opał?

Wartość opałowa drewna zależy od wielu czynników, zaś nabywca, który trafia do leśniczówki może, rzecz jasna, kierować się indywidualnymi preferencjami. Generalnie jest tak, że wartość opałowa drewna jest tym wyższa, im więcej zawiera żywic i ligniny. W tej konkurencji wygrywa drewno iglaste. Z kolei drewno liściaste ma wyższą gęstość i jego wartość grzewcza w przeliczeniu na metr przestrzenny jest wyższa niż drewna iglastego. A zatem mniejsza ilość drewna liściastego powinna dać tyle samo ciepła, co dużo większa ilość sosnowych polan. Zwykle jednak drewno iglaste jest tańsze w zakupie, niż drewno liściaste twarde (np. dąb, buk) – to wyrównuje ich atrakcyjność. No i iglaste łatwiej kupić.

Które drewno będzie dla nas lepsze, zależy także od rodzaju pieca, wielkości przewodu kominowego i paleniska. Sosnowe, modrzewiowe czy świerkowe polana lepiej nadają się do pieców kuchennych, bo zawierają dużo żywicy i szybko można uzyskać wysoką temperaturę. Drobniutko połupane i połamane, są świetną rozpałką, szczególnie gdy trafimy na silnie przeżywiczony fragment, np. dawną spałę żywiczarską.

12602.jpg

 

 Na rozpałkę świetnie nadają się też kora brzozy lub suche wióry drzew iglastych jednak najlepsza jest przeżywiczona, drobno połupana sosna sosna - czyli „drzazga, smolak, smolniak”:

12603.jpg

 

Niezwykle ważna jest wilgotność drewna. Piękny, liściasty „opał” będzie spalał się kiepsko, jeśli nie zostanie należycie wysezonowany, czyli wysuszony. Suche drewno daje żółto-niebieski ogień, nie będzie dymić, odkładać smoły w kominie czy brudzić szyb kominka - w kolejce do pieca powinno czekać dwa, a nawet trzy lata. Składujmy je w miejscach przewiewnych (najlepiej w zadaszonej wiacie o utwardzonym podłożu), możliwie nasłonecznionych, osłoniętych przed deszczem. Warto pamiętać, że drewno wstępnie wysuszone, trzymane na powietrzu, po jakimś czasie znowu chłonie wilgoć, co nie oznacza, że należy je szczelnie przykrywać folią czy plandekami. Wtedy, podobnie jak drewno zbyt szybko wrzucone do kotłowni, nie tylko nie przesycha, ale również dochodzi do jego rozkładu przez grzyby. Dlatego rzędy ułożonego drewna powinny być odsunięte od siebie na szerokość dłoni, aby powietrze mogło swobodnie cyrkulować i odprowadzać wilgoć. Szczególnie szybko ulega destrukcji, źle przechowywane, wrażliwe na wilgoć, drewno brzozy, olchy czy buka.

W świeżo ściętym, „zielonym” drewnie nawet połowę wagi może stanowić woda. Każde – czy to w postaci grubych czy cienkich wałków, liściaste lub iglaste - będzie dobrym materiałem opałowym, o ile tylko będzie miało odpowiednią wilgotność, w przy tym wymiary polan dostosujemy do pieca. Za „złote drewno”, świetne jako opał, wiele osób uważa drewno akacjowe (czyli robinii akacjowej). To prawda, doskonale nadaje się do tego celu, a to dlatego, że nawet świeże zawiera bardzo mało wody. Ale już jego wadą jest duży udział kory (nawet do 22 proc., podczas gdy np. grabu - 7 proc.). Bardzo często przy kominku zobaczymy drewno brzozowe, bo pali się nawet nieco wilgotne, a przy tym… ładnie wygląda.

Teoretyczne rozważania o wyższości grabiny nad dębiną, złotej „akacji” nad osiką, starej sosny ze zrębu nad gałęziówką, zwykle jednak idą na bok, gdy zderzą się w praktyce z zasobnością naszego portfela.

Z polskich lasów pozyskuje się rocznie ponad 4 mln m sześc. drewna opałowego, a zapotrzebowanie na nie wciąż rośnie. Różnie to wygląda w poszczególnych leśnictwach na terenie kraju ale w moich stronach co roku pozyskuję z pszczewskich lasów i sprzedaję licznym klientom sporo ponad 1000 m3. Wymaga to sporego nakładu czasu pracy i bardzo często słyszę pytanie: „ma pan drzewo?”

Jednak to także ważna część pracy leśniczego, stąd poświęcam jej wiele uwagi. Drewno jest zbyt cennym materiałem, aby każdy, nawet najmniejszy wiórek nie został dobrze wykorzystany. Dlatego zawczasu pomyślcie o zgromadzeniu drewna na zimę, a o wszystkie szczegóły związane z jego jak najlepszym wykorzystaniem pytajcie „swojego” leśniczego. Po okresie fascynacji innymi źródłami energii drewno wraca do łask, bo jest ekologiczne, odnawialne i w dodatku tańsze niż węgiel czy gaz. Po odkrywkach węgla brunatnego czy kopalniach węgla kamiennego pozostają trwałe, bardzo kłopotliwe „pamiątki”  w ziemi, których kosztowna rekultywacja ciągnie się lata i nie zawsze zresztą kończy się powodzeniem.

Ale wciąż pokutuje błędne przekonanie, że wycinanie drzew jest złem samym w sobie, a lasów na skutek tego ubywa. Dlatego wciąż warto przypominać, że drewno jest materiałem w pełni naturalnym – powstaje dzięki procesowi fotosyntezy, z wykorzystaniem energii słonecznej. Wycięte drzewa są zastępowane nowymi, bo las jest systematycznie odnawiany. W trakcie spalania drewna powstają tylko śladowe ilości dwutlenku siarki i dwadzieścia razy mniej popiołu niż przy spalaniu węgla. Popiół drzewny jest nietoksyczny i może być wykorzystywany jako nawóz. Warto go wysypywać nie do śmietnika lecz na kompostownik lub bezpośrednio pod drzewa lub krzewy.

Dlatego pytanie: czy palić, czy nie palić, zostawmy tylko dla palenia papierosów, a o drewno opałowe pytajcie długo przed zimą najbliższego leśniczego.

Miłej niedzieli!

 

Leśniczy Jarek- lesniczy@erys.pl