Łoś – wypadek

Wciąż jestem na zwolnieniu. Nad ranem zaskoczył mnie telefon z policji. Wezwano mnie do wypadku, w którym samochód uderzył młodego łosia. Zwierzak zginął. Ofiar w ludziach na szczęście nie było, ale pasażer feralnego samochodu, kiedy z nim rozmawiałem, był wciąż blady.
22.10.2007

Wciąż jestem na zwolnieniu. Nad ranem zaskoczył mnie telefon z policji. Wezwano mnie do wypadku, w którym samochód uderzył młodego łosia. Zwierzak zginął. Ofiar w ludziach na szczęście nie było, ale pasażer feralnego samochodu, kiedy z nim rozmawiałem, był wciąż blady.

Jak doszło do wypadku? Dwóch żołnierzy jechało rano na służbę do pobliskiej jednostki drogą przez las. Na tym odcinku większość samochodów osiąga prędkość ok. 100 km/h, nie zważając na znak ostrzegający o możliwości pojawienia się zwierząt na drodze. Żołnierze widzieli, jak przez drogę przechodzi dorosły łoś – była to klempa, czyli samica. Kierowca zaczął hamować. Kilka chwil potem z krzaków wyskoczył młody łoś (łoszak). Samochód podobno uderzył w niego z naprawdę minimalną prędkością. Łoś wpadł na przednią szybę, ale na szczęście siła uderzenia nie wrzuciła go do środka samochodu. Całe szczęście, że kierowcy udało się naprawdę bardzo zredukować prędkość – uratowało to życie i jemu i pasażerowi. Żołnierze wezwali policję, a policja zadzwoniła do mnie.

Trzeba było podpisać protokół, który stwierdzał, że na miejscu faktycznie zginął łoś, a nadleśnictwo zostało o tym powiadomione i zobowiązuje się uprzątnąć martwe zwierzę. Martwego łosia zabrał leśniczy łowiecki.

Co zrobić, jeżeli komuś przydarzy się taki wypadek? W pierwszej kolejności trzeba zadzwonić na policję. Jeżeli zwierzę jest chronione, będzie przekazane do badań odpowiedniej placówce naukowej. Jeżeli jeszcze żyje, należy się nim odpowiednio zająć, ale to również pozostawiamy leśnikom. Najlepiej nie dotykać takiego zwierzaka – nigdy nie wiadomo, czy nie jest na coś chory. Należy również powiadomić miejscowe nadleśnictwo (często robi to sama policja).

Wracając do domu, myślałem, że trudno będzie mi pamiętać o tym, żeby zdjąć nogę z gazu w pobliżu tego feralnego miejsca. Bardzo często przebiegają tam przez drogę sarny. Kiedyś widziałem tam rozjechanego bobra. Jeleni i łosi w pobliskich lasach jest naprawdę dużo. Praktycznie w każdej chwili z przydrożnych zarośli może wybiec jakieś zwierzę. Szybkie samochody, szerokie szosy – to wszystko jest super. Ale czy zostawiamy trochę miejsca dla dzikiej przyrody?