Leśniczyna, leśniczka- ach, kobiety…

Wczorajsze ważne święto, czyli Dzień Kobiet upłynęło bardzo szybko i pracowicie. W zasadzie z daleka od kobiet, poza domem, a pracowicie bo na całodziennych wykładach Akademii Leśniczego. Dyrekcja Generalna rozpoczęła właśnie realizację tego projektu i skoro świt mknąłem do malowniczo położonego Łagowa na spotkanie nr 1 z planowanych 6, naturalnie rozmyślając o… kobietach.
09.03.2011

Wczorajsze ważne święto, czyli Dzień Kobiet upłynęło bardzo szybko i pracowicie. W zasadzie z daleka od kobiet, poza domem, a pracowicie bo na całodziennych wykładach Akademii Leśniczego. Dyrekcja Generalna rozpoczęła właśnie realizację tego projektu i skoro świt mknąłem do malowniczo położonego Łagowa na spotkanie nr 1 z planowanych 6, naturalnie rozmyślając o… kobietach.

Wpisy zamieszczone na blogu wyrażają osobiste poglądy autora.
Nie są one oficjalnym stanowiskiem Lasów Państwowych.

 

W życiu faceta, także leśniczego, kobieta zasłużenie dzierży palmę pierwszeństwa w rankingu ważności. Każdy facet skwapliwie potwierdzi, że jest to stworzenie urocze, cenne i niezbędne do normalnego funkcjonowania mężczyzny(także leśniczego). No i jest najwspanialszą ozdobą tego świata. Żona leśniczego, zwana leśniczyną, leśniczką, leśniczową, czasem borówką – spełnia się w szczególnie wielu rolach.

 Doskonale zna wszelkie sprawy „leśne” niezależnie od własnego zajęcia, wykształcenia i zawodu, orientuje się w ilościach będącego „na stanie” drewna oraz jego cenach. Bezbłędnie potrafi odróżnić chrabąszcza od chrabąszczycy, w razie potrzeby pomaga przy szacunkach brakarskich i znajdzie w mig kwit, „który tu przecież przed chwilą leżał”… Jest przy tym wyrozumiała i niewiarygodnie cierpliwa. Należałoby tu napisać sążnisty pean na cześć żon leśniczych, ale cóż- to nie kącik poetycki. Kłaniam się jednak kapeluszem do ziemi w imieniu swoim i leśników wszystkim, nie tylko  "leśnym" kobietom.

W związku z moim wyjazdem na szkolenie zaprosiłem swoją kochaną towarzyszkę życia w niedzielę do gorzowskiego teatru na recital Michała Bajora, którego jest zagorzałą fanką. Świat jest mały, bo przy teatralnej szatni spotkałem córkę jednego i żonę drugiego znajomego leśnika. Okazało się także ,że miejsca w tym samym rzędzie zarezerwowali znajomi z naszej miejscowości. Wszyscy byliśmy zauroczeni osobowością Artysty. Koncert był przepiękny.

a192_zm.jpg

 Wtorkowe święto spędziłem na szkoleniu w Łagowie. Grupą 34 facetów dowodziła z gracją i niesłychaną energią jedyna na sali  kobieta- pani Miłosława z ORWLP w Bedoniu. Naturalnie męski chór usiłował natychmiast odśpiewać jej świąteczne 100 lat!

a19_1_zm.jpg

 W lasach kobiety są w mniejszości. To zdecydowanie męski zawód. Choć takie na przykład wielkopolskie Nadleśnictwo Babki trudno wyobrazić sobie bez kobiet. Ich niewątpliwy urok potrafi zniewolić nawet mazurskiego, sympatycznego leśniczego Jędrusia.

a193_zm.jpg

Znam kilka kobiet, które są nadleśniczymi, leśniczymi czy podleśniczymi. Świetnie sobie radzą w terenie, często kontynuują rodzinne, leśne tradycje. Nie jestem męskim szowinistą ,ale uważam, że nie jest to dobre miejsce dla kobiety. Choć niewątpliwie przy szczególnych okazjach leśniczka w zielonym mundurze wygląda uroczo.

a194_zm.jpg

 Ale z śniegu, błocie, upale? Gdy trzeba przedzierać się przez gąszcz młodnika lub zwały gałęzi na zrębie? Wyznaczać hektary trzebieży, mierzyć ciągle rosnące stosy papierówki i przemierzać kilometry upraw. To nie miejsce dla delikatnej z natury kobiety. To zupełnie tak samo jak z kobieta, która nie chodzi w spódnicy lub sukience, tylko wciąż w spodniach. Podobno nogi jej wtedy „chłopieją”…

 Leśniczy czy podleśniczy to profesja dla faceta, wymagająca twardego charakteru i kontaktu z różnymi ludźmi, nie zawsze z takimi o paryskich manierach. Kobiety- leśniczki lepiej z kolei od facetów realizują się w edukacji przyrodniczo-leśnej, na stanowisku specjalisty lub na szkółce. Znakomicie radzą sobie z ochroną lasu, są specjalistami od pożarów, nie mówiąc o sferze administracyjno-księgowej. Choć także sporo kobiet prowadzi zakłady usług leśnych, a ostatnio zachwyt części prasy leśnej wzbudziła kobieta-pilarz.

 Jestem tradycjonalistą i z pewną rezerwą traktuję pełną emancypację kobiet w lesie. Bo kobiety są delikatne, subtelne i wymagające opieki. Są też mądre, wykształcone, odpowiedzialne i bystre, ale nie muszą tego dowodzić siadając na harwestery, odpalając pilarkę lub chodząc w łaciatych bojówkach. Kobiecość nie jest w żaden sposób formą dyskryminacji, ale naturalną, uroczą zaletą. A leśniczowie na naturalnych zaletach  znają się i chętnie je podziwiają! Nie tylko raz w roku, ósmego marca.

 

Uwaga, wpisy zamieszczone na blogu wyrażają osobiste poglądy autora.
Nie są one oficjalnym stanowiskiem Lasów Państwowych.