Leśniczy to też strażak

Wciąż nie chce padać deszcz i jest bardzo sucho w lesie, wszystko chrzęści pod butami no i okropnie kurzy się na leśnych drogach. Jak na ironię zajmowałem się dziś inwentaryzowaniem podtopionych drzewostanów. Bo pomimo suszy, niektóre fragmenty mojego leśnictwa wyglądają tak:
31.05.2012

Wciąż nie chce padać deszcz i jest bardzo sucho w lesie, wszystko chrzęści pod butami no i okropnie kurzy się na leśnych drogach. Jak na ironię zajmowałem się dziś inwentaryzowaniem podtopionych drzewostanów. Bo pomimo suszy, niektóre fragmenty mojego leśnictwa wyglądają tak:

a1441.jpg

To efekt złej gospodarki wodą przez ludzi. Nie ma jednego administratora budowli i urządzeń wodnych, jednolitego systemu melioracji. Wiele rowów melioracyjnych zarosło, przepusty już nie istnieją, a dodatkowo po swojemu gospodarzą wodą bobry, których stan wzrósł bardzo mocno. Jest susza i generalnie niedobór wody, a miejscami są mocno podtopione fragmenty lasów i łąk, co szkodzi gospodarce leśnej i rolnej. Bo prawidłowa melioracja to nawadnianie i osuszanie, ale ten temat od lat zupełnie "leży"...

 Wczoraj byłem na sesji Rady Powiatu Międzyrzeckiego, gdzie roczne sprawozdanie składał radnym komendant powiatowy Państwowej Straży Pożarnej. W przerwie rozmawiałem z panem Markiem o ostatnich pożarach w naszym nadleśnictwie, a wtedy komendant powiedział: „właściwie to was, leśników też trzeba by było wliczyć do mojego sprawozdania, bo wy także jesteście strażakami!” W zasadzie to prawda, bo ja, tak jak i inni leśniczowie jestem przy większości pożarów w lesie lub jego pobliżu. Przecież u nas wszędzie jest las, bo mieszkamy w najbardziej zalesionym rejonie Polski...

Często jestem przy pożarze pierwszy i wtedy wzywam zawodowych strażaków lub ochotników z OSP. Bo tak właśnie działa nasz leśny system przeciwpożarowy. Szczecińska RDLP jak każda z pozostałych 16 w Polsce ma doskonale opracowany i funkcjonujący system ochrony przeciwpożarowej. Nasza dyrekcja składa się z 35 nadleśnictw: od Bolewic w Wielkopolsce, po Międzyzdroje nad Bałtykiem. Jest to ogromna powierzchnia, około 660 tys. ha, której strzeże system szybkiego wykrywania i alarmowania o pożarze. Ten system składa się z ludzi, którzy mają do pomocy technikę: 35 kamer na 32-40 m masztach, sprzęt łączności, samochody gaśnicze i samochody patrolowo- gaśnicze, które są w każdym nadleśnictwie. Te samochody to najczęściej Land Rovery z modułem gaśniczym, bardzo sprawne w terenie, które zostały zakupione ze środków unijnych i znakomicie sprawdzają się w praktyce:

a1444.jpg

W czasie silnego zagrożenia pożarowego ten obszar patroluje także 5 samolotów patrolowo- gaśniczych, 2 patrolowe i 2 śmigłowce. Wszyscy leśnicy są częścią tego systemu, bo kiedy ktoś zgłosi lub gdy któraś z kamer dostrzeże dym, trzeba natychmiast jechać sprawdzić co się dzieje i jak najszybciej wyjaśnić zagrożenie. Obserwatorzy śledzący obraz z kamer po zauważeniu dymu kontaktują się z sobą i bardzo precyzyjnie określają miejsce powstania zagrożenia. Dyżurują przy monitorach od rana do późnego wieczora, to też bardzo odpowiedzialna służba. Kamery są wysokiej jakości, pozwalają na zbliżenie obrazu i precyzyjne ustalenie współrzędnych pożaru.

Leśnik, który pierwszy dociera na miejsce, gdzie zauważono dym ocenia sytuację i albo odwołuje alarm ( oby tak było jak najczęściej) albo poprzez punkt dowodzenia w nadleśnictwie organizuje akcję gaśniczą przy użyciu sprzętu adekwatnego do zagrożenia. Czasami wystarczy łopata wożona zawsze w samochodzie, często pomaga strażnik leśny, który zwykle bardzo szybko dociera Land Roverem lub najbliższa jednostka OSP, ale bywa też tak, że trzeba natychmiast wzywać „skrzydlatych” strażaków, którzy z powietrza precyzyjnie rzucają bombę wodną, a czasami dokonują wielu nalotów. Wtedy przydatne okazuje się lądowisko nadleśnictwa przystosowane do tankowania samolotów. Znajduje się ono w leśnictwie Nowy Świat i wymaga wielkiego zaangażowania leśniczego Henryka, który je nadzoruje:

a1442.jpg

 W czasie silnego zagrożenia lasy są obserwowane także z powietrza przez patrolowe samoloty i śmigłowce. Piloci kontaktują się z obserwatorami przy monitorach kamer. Śmigłowce także gaszą pożary, bo mają podwieszony zbiornik, który mogą napełniać na licznych u nas jeziorach zawieszając się jak ważka nad wodą:

a1443.jpg

 Często też ludzie telefonicznie zgłaszają zagrożenie widząc podejrzany dym.

 Pamiętajcie: 998 lub 112!

 Moje leśnictwo leży w atrakcyjnym dla turystów terenie, na styku z 3 innymi nadleśnictwami, toteż często bywam niepokojony meldunkami o dymach. Znacie to z poprzednich relacji. Od wiosny do jesieni trzeba być w gotowości praktycznie całą dobę. Auto w gotowości, wewnątrz szpadel, mapa i kluczyki pod ręką. Trzeba pamiętać o naładowaniu baterii telefonu i zapomnieć o piwku, bo w każdej chwili można usłyszeć: „Panie Jarku, widzę spory dym na północ od Stołunia, proszę to pilnie sprawdzić!” I jadę…

Szkoda tylko, że nie mogę iść na emeryturę w „kwiecie wieku” tak jak strażak czy policjant, a będę musiał sprawdzać te dymy do 67 roku życia…

 

Leśniczy Jarek- lesniczy@erys.pl