Leśne śmieciobranie

Zalewamy nasze lasy hałdami przeróżnych śmieci. To straszna plaga. Dotyka ona szczególnie lasów położonych w pobliżu dużych miast, tras komunikacyjnych, ale jest zjawiskiem pospolitym już praktycznie wszędzie. Może to swoisty obyczaj, mentalność Polaków, że wszystko co niepotrzebne niosą do lasu?
29.03.2012

Zalewamy nasze lasy hałdami przeróżnych śmieci. To straszna plaga. Dotyka ona szczególnie lasów położonych w pobliżu dużych miast, tras komunikacyjnych, ale jest zjawiskiem pospolitym już praktycznie wszędzie. Może to swoisty obyczaj, mentalność Polaków, że wszystko co niepotrzebne niosą do lasu?

a1263.jpg

Nasze lasy nie zasługują na takie traktowanie. Chętnie powtarzamy, że w lesie czujemy się jak w rodzinnym domu. Rodzinny dom otaczamy przecież opieką i traktujemy go z szacunkiem. Czy możemy bezczynnie przyglądać się jaki bezmyślni ludzie zalewają ten dom fekaliami, zasypują stertami starych opon, puszek, butelek, padliny i tonami śmierdzących odpadków?

a1262.jpg

Lasy są naszą wspólną własnością i dobrodziejstwem, stąd musimy wszyscy o nie dbać i razem je chronić przed zaśmiecaniem. Wszyscy Polacy, nie tylko leśnicy. Co roku zbieramy z terenu Lasów Państwowych ponad 100 tysięcy metrów sześciennych śmieci. Na tę nierówną walkę leśnicy co roku wydają ze skarbu państwa około 20 mln złotych. Są to nasze wspólne pieniądze. Najgorsze, że to plaga społecznie akceptowalna. Walka z nimi przypomina utrzymanie dużego budynku użyteczności publicznej. Wciąż trwa zamiatanie, odkurzanie, szorowanie, ale nieustannie pojawiający się, kolejni ludzie znowu brudzą, śmiecą. Budynek jednak o określonej godzinie jest zamykany i wtedy posprzątany lśni czystością. Lasu zamknąć się nie da, ale można zwyczajnie przestać go zaśmiecać. Najpierw jednak musimy posprzątać w swoich głowach. Nie jest to łatwe pomimo wysiłków mądrych ludzi zajmujących się edukacją.

 Lasy w pobliżu ludzkich siedzib, wokół jezior i w pobliżu miejsc postoju czy obiektów turystycznych są wciąż strasznie zaśmiecone. Najlepiej widać to teraz, wczesną wiosną, gdy trawa nie skrywa zielonym całunem wstydliwego problemu, podobno myślących, ludzi XXI wieku. Wiosna, zawsze bardzo pracowita dla leśników, to także pora na „śmieciobranie”:

a1265.jpg

 Pomimo ich ciągłego sprzątania trudno opanować w lasach to niechlubne dla ludzi zjawisko. Leśnicy to zwykle wyrozumiali i cierpliwi ludzie, ale nic tak ich nie irytuje jak leśni śmieciarze. Ludzie mają nieograniczoną pomysłowość w pozbywaniu się śmieci, ale jakże ograniczoną wyobraźnię co do skutków takiego zachowania. Powszechnie wiadomo, że jedna mała bateria, która zamiast trafić do pojemnika zostanie wyrzucona w lesie, trwale zanieczyszcza 1m3 gleby albo 400 litrów wody.

 Ale mądrzy to my zwykle jesteśmy przy słuchaczach, w „wesołym towarzystwie przy stole”. Jak nikt nie widzi to co tam: bateryjkę rzucamy z balkonu w trawę, śmieci w foliówkę i buch za okno samochodu… Co nie mieści się do domowego kubełka, to najlepiej do wora, a potem przy najbliższej okazji do lasu. Zostawiamy to na leśnym parkingu lub w jakiejś dróżce i po sprawie:

a1261.jpg

 Przecież ktoś to posprząta… Czego tam już nie było: śmieci wszelkiego rodzaju, wielkości, rozmiaru i pochodzenia: z domu, zagrody, sklepu, baru, działki i rodzinnego pikniku. Zobaczymy tam szkło, części samochodowe, opony, trawę z trawnika, popiół, środki chemiczne, pampersy, padłe kury lub indyki, szmaty, cały asortyment AGD i RTV, zwłoki zabitych szczeniąt i inne rzeczy, które wstyd wymieniać...

 Po co płacić za worek, pojemnik i utylizację śmieci jak można je podrzucić jak kukułka jajka? Chociaż leśni śmieciarze działają chyłkiem i wstydliwie, w odróżnieniu od miłego ptaszka bez kukania. Coraz częściej jednak rejestrują to kamery instalowane przez leśników w miejscach, gdzie śmieciarze pojawiają się najliczniej. Jest to drogi, ale skuteczny sposób i niejeden „szkodnik” obejrzał już taki drążący jego portfel seans. W ubiegłym tygodniu na moje zlecenie pracownicy ZUL-a posprzątali względnie czyste pobocza dwóch dróg powiatowych biegnących przez lasy:

a1264.jpg

 Piszę względnie czyste, bo nazbierali 22 pełniutkie worki śmieci. Na szczęście leśnicy w porządkowaniu lasu mają jednak stałych sojuszników. Kilka razy w roku w moim leśnictwie zbieramy śmieci wzdłuż szlaków komunikacyjnych. Na wysypisko wywożą je pracownicy Zarządu Dróg Powiatowych w Międzyrzeczu, z którymi wieloletnia współpraca układa się znakomicie. Szymon Prochera- dyrektor ZDP jest otwarty na współpracę, a dodatkowo jego ludzie także sprzątają pobocza i zwożą śmieci tonami na wysypisko. Wędkarze - tacy prawdziwi, wrażliwi na przyrodę, zrzeszeni w miejscowym kole Polskiego Związku Wędkarskiego, porządkują brzegi śródleśnych jezior, a ja organizuję im worki na śmieci i ich transport na wysypisko. W walce ze śmieciami pomagają też harcerze z ZHP Zbąszynek, którzy co roku, od wielu lat, obozują na terenie mojego leśnictwa. Niesłychanie ważne są działania samorządu gminnego. W moim Pszczewie od dawna organizowane są na koszt gminy akcje wywozu zużytego sprzętu elektrycznego oraz odpadów wielkogabarytowych, nie mieszczących się do pojemników. Dzięki temu „telewizja” nie trafia wtedy do lasu:

a1266.jpg

 Choć może szkoda, bo śmieci w lesie to najdłuższy serial współczesnej Europy, tylko na „śmieciobranie” nie ma tłumu chętnych i na żadnym kanale tv nie spotykam reklamy zachęcającej do spacerów z workiem…

 Leśniczy Jarek- lesniczy@erys.pl