Leśne drogi drogie są…

Święta i po świętach, a ostatnie dni roku choć mają świąteczny posmak to są pełne niepokoju i nerwowości. Trzeba przecież zamknąć wszystkie sprawy tego roku i przygotować się na rozpoczęcie nowych, które przychodzą i stukają w okno wraz z Nowym Roczkiem. W pracy niesłychanie nerwowo, bo trzeba wszystko rozliczyć do ostatniego podpisu, pieczątki i złotówki. Miałem dziś nieplanowany wyjazd do nadleśnictwa bo „papierologia” jest bezwzględna, jutro także z rana oczekują mnie w księgowości…
28.12.2011

Święta i po świętach, a ostatnie dni roku choć mają świąteczny posmak to są pełne niepokoju i nerwowości. Trzeba przecież zamknąć wszystkie sprawy tego roku i przygotować się na rozpoczęcie nowych, które przychodzą i stukają w okno wraz z Nowym Roczkiem. W pracy niesłychanie nerwowo, bo trzeba wszystko rozliczyć do ostatniego podpisu, pieczątki i złotówki. Miałem dziś nieplanowany wyjazd do nadleśnictwa bo „papierologia” jest bezwzględna, jutro także z rana oczekują mnie w księgowości…

W lesie zakończyłem wszystkie  prace, wywiozłem tyle drewna ile się udało, a teraz przerwa techniczna bo leśne drogi wyglądają tak:

 a1011.jpg

Nie ma szans na wjazd samochodu, który zabiera tartaczną dłużycę, czy nawet papierówkę. Wszędzie błocko, a w torfowych dołkach w pobliżu jezior szczególnie. Mam w leśnictwie 12 jezior, a błotnistych dołków dużo, dużo więcej.  Mój „Rokuś”” jest umorusany potężnie i nawet z napędem 4x4 oraz ze stadem koni pod maską muszę jeździć rozważnie, jeśli chcę samodzielnie i przed nocą wrócić do domu:

a1012.jpg

 

Drogi po ostatnich intensywnych wywozach są mocno „sponiewierane”. Jeszcze bardziej okrutne dla gruntowych nawierzchni są ciągniki zrywkowe. Droga, którą kilka tygodni jeździło poczciwe zrywkowe LKT stała się grzęzawiskiem, gdzie można zostawić buty:

a1013.jpg

 

O jeździe tędy czymkolwiek można na razie zapomnieć, chyba, że nadejdą mrozy, ale jak na razie jest blisko 10 stopni w plusie. Drewno stoi cierpliwie i czeka na zimę. Leśniczy jednak nie może stać bezczynnie i czekać, bo wciąż ma zajęcie. Dziś pojawił się u mnie szef Zakładu Usług Leśnych, który wygrał przetarg na usługi w moim leśnictwie w nowym roku gospodarczym. Pracowaliśmy już wcześniej razem to szybko ustaliliśmy zasady współpracy. Dobra organizacja pracy jest niezbędna, gdy w wielu miejscach leśnictwa naraz dużo dzieje się, warczą piły i maszyny. Dzieją się w leśnictwie także inne sprawy, choć nie całkiem związane z lasem.

 Poświąteczne dni poświęcam leśnym drogom w moim leśnictwie. Mam ich wiele, wiele kilometrów leśnych dróg na obszarze 2200 ha. Drogi dla lasu są jak żyły dla organizmu ludzkiego. Trzeba o nie dbać, inaczej organizm stanie się niewydolny.  Pracuje  na nich w ostatnich dniach roku firma budowlana, która naprawia najbardziej zniszczone i bagniste fragmenty dróg leśnych w całym nadleśnictwie:

a1014.jpg

 W moim leśnictwie mam do dyspozycji tylko kilkaset metrów do wykonania, ale to i tak pożyteczny sposób zagospodarowania dróg. Wyznaczyłem wcześniej palikami zaniżenia i błotniste fragmenty kilku ważnych dróg wywozowych. Musiałem „zainwestować” szczególnie w jedną, gdzie służy ona do omijania wiaduktu kolejowego na drodze publicznej. Mogą tam przejeżdżać samochody o wysokości max3,50 m, a te „leśne” są coraz większe i wyższe, stąd wykombinowałem taki objazd.

 Czasem jest tak, że cały odcinek drogi jest OK, ale przeszkadza taki wiadukt lub na jednym bagnistym dołku polegnie każdy samochód. Droga jest wtedy w całości nieprzydatna do wywozu drewna, o ewentualnym pożarze nie wspomnę. Doglądam zatem remontu zaplanowanych odcinków. Ekipa remontowa wybiera błoto, robi wykop, podsypuje kruszywo, kładzie włókninę, zasypuje odcinek specjalną mieszanką z naturalnych surowców i zagęszcza drogę.

a1015.jpg

 Jest super, bo droga ma odpowiednie kąty i odprowadza wodę. Byłoby dopiero super mieć takie szlaki przez całe leśnictwo! Ale dobre i to. Wiosną pozostałe fragmenty wyrównają równiarki i ubije walec. Leśne drogi są bardzo drogie, nie tylko sercu leśniczemu, ale także w sensie budżetowym, bo wciąż trzeba je naprawić, modernizować. Zakleiłem też głęboką dziurę, bardzo dla mnie pamiętną:

 a1016.jpg

 Kiedyś stanąłem pośrodku, zawieszony na płycie podłogowej, a nie miałem włączonych sprzęgiełek manualnych przedniego napędu. Całe szczęście, że miałem wysokie gumowce w aucie, bo woda i błoto były do progu samochodu oraz dokładnie na wysokość tych butów, gdy wlazłem w błotnistą maź… Podwinąłem rękawy i włączyłem sprzęgiełka. Udało się wyjechać! Teraz pamiętam o włączeniu sprzęgiełek wcześniej, a złośliwą dziurę mam na jakiś czas zneutralizowaną. Tak jak kilkanaście innych. Szef firmy remontowej obiecał, że jutro zakończy całość prac. Zostało trzy dni „starego” roku…

 

Leśniczy Jarek- lesniczy@erys.pl