Leśna matura- wspomnienia

Dziś majowy, niedzielny poranek. Jest świeżo, zielono, ale leje deszcz. Deszcz wprowadza zawsze melancholijny nastrój, dobry na wspomnienia. Maj to czas matur, które właśnie trwają. Wracacie czasem myślami właśnie w maju do swoich matur? Lubię spoglądać na stare fotografie i wspominać dawne, beztroskie czasy, a było to kilogramy lat temu:
06.05.2012

Dziś majowy, niedzielny poranek. Jest świeżo, zielono, ale leje deszcz. Deszcz wprowadza zawsze melancholijny nastrój, dobry na wspomnienia. Maj to czas matur, które właśnie trwają. Wracacie czasem myślami właśnie w maju do swoich matur? Lubię spoglądać na stare fotografie i wspominać dawne, beztroskie czasy, a było to kilogramy lat temu:

a1372.jpg

To wspólna z Witkiem i Bronkiem fotka w Puszczykowie, podczas szkolnej wycieczki. Spotykamy się i przyjaźnimy do dziś.  Dobrze pamiętam maj 1984 roku, choć parę lat już minęło… Było wszystko jak tradycja nakazuje: maj, kwitnące kasztanowce, lekkie zdenerwowanie… Nie było białych bluzek, czarnych spódnic i garniturów bo to była matura zdawana w Technikum Leśnym w Rogozińcu. W przestronnej, szkolnej stołówce internatu, który już jest od lat nieczynny: 

a1371.jpg

było zielono od leśnych mundurów. Moja klasa, podzielona w trakcie nauki na „a” i „b”, czyli na „asy” i „barany” liczyła ponad 40 osób. Wspaniałym wychowawcom był nasz "Kokon":

a1373.jpg

 Przed maturą raczej nikt nie myślał o korepetycjach, nie zakuwał po nocach, bo w internacie były inne zajęcia:

a1374.jpg

Były emocje, ale bez paniki. Dzień wcześniej wybrałem się na dłuuugi, leśny spacer z obecną żoną, aby… słuchać słowików. Powtarzała mi: „Kto ma zdać jak nie ty, przecież 5 lat się bardzo dobrze uczyłeś”. Mądra dziewczyna! Pisałem na języku polskim temat z mojego ulubionego romantyzmu. Zdałem na 5 i byłem zwolniony z egzaminu ustnego. Opracowaliśmy z dwoma kolegami własny system komunikacji i sprawdziłem im w trakcie egzaminu potencjalne błędy ortograficzne, bo mieli z tym kłopoty. Trzy błędy na maturze z „polaka” dyskwalifikowały abiturienta. Zdali… Nigdy nie kochałem matematyki i bałem się tego egzaminu. Tym razem koledzy „naszą komunikacją” upewnili mnie w cząstkowych wynikach i także udało się. Potem ustna biologia- poszła gładko, choć profesor biologii „robił schody” bo miał ze mną na pieńku, z nam obu wiadomych powodów…

Kiedy spotkaliśmy się 20 lat po maturze, na zjeździe rocznika w Rogozińcu i zasiedliśmy w pamiętnym gabinecie ochrony lasu:

a1376.jpg

 a potem ponownie, już równe ćwierć wieku po ukończeniu tej zacnej szkoły, pokusiłem się o małe badanie socjologiczne. Przez rocznik absolwentów 1984 przewinęło się 49 nazwisk. TL ukończyło 39 osób i ich sympatyczne gęby można oglądać na oprawionym w drewniane ramki „tablo” wiszącym na honorowym miejscu w mojej kancelarii leśniczego:

a1375.jpg

 Z 39 absolwentów na dzień dzisiejszy aż 20 pracuje w LP, jeden jest właścicielem dużego Zul-a, jeden z absolwentów został następcą naszego drogiego wychowawcy „Kokona”- nieżyjącego już, niestety, Tadeusza Wasylewicza i uczy ochrony lasu w TL Rogoziniec. 12 osób to przedsiębiorcy, z których 4 prowadzi działalność związaną z leśnictwem i rolnictwem, a 1 z branżą drzewną. Jeden z dawnych absolwentów jest dyrektorem szkoły podstawowej i często wysyła młodzież na edukację przyrodniczą, jest też oficer- nawigator, oficer żandarmerii, dwie osoby już nie żyją, a pracowały także w lasach. Każdy „mądrawy chłopaczek”, jak mawiał nasz dawny nauczyciel matematyki, Wojciech Zieliński, szybko policzy, że na 39 absolwentów sprzed 25 lat aż 29 związało swoją karierę zawodową z lasami.

 A z racji tego, że to już ponad ćwierć wieku to sporo ”naszych” oprócz brzuszka i łysiny, gromadki dzieci i zacnej małżonki, dorobiło się poważnych stanowisk. Bo z rocznika 1984 wywodzi się wicedyrektor regionalnej dyrekcji LP, a wcześniej nadleśniczy, inspektor LP, dwóch zastępców nadleśniczego, 10 leśniczych i 5 podleśniczych. Na emigracji za granicą są cztery osoby. Warto wspomnieć o kobietach, bo w naszym roczniku były 3 dziewczyny. Jedna mieszka od lat we Frankfurcie, tym dalszym, a dwie początkowo pracowały w LP, ale później zaczęły prowadzić własną działalność gospodarczą.

 Wszyscy absolwenci bardzo dobrze wspominają leśną szkołę w Rogozińcu. Kiedy spotkaliśmy się tam 20 lat po maturze, w gronie aż 37 osób, to zgodnie orzekliśmy, że to dzięki dobrej edukacji w TL „wyszliśmy na ludzi”. Większość z nas nie myślała wtedy o studiach, każdy chciał w las, do pracy, swobodnej dorosłości. Na studia zaraz po maturze z całej, naprawdę zdolnej klasy poszło chyba 6 osób. Wielu z nas uzupełniło potem swoje wykształcenie, ale wszystko to, co niezbędne do pracy leśnika wynieśliśmy z technikum.

Takie to były czasy, że matura dawała przepustkę w dorosłość i otwierała rynek pracy. Dzisiaj, gdy rzuci się „na mieście” kasztanem trzeba mieć wiele szczęścia, żeby nie trafić w magistra, najczęściej bezrobotnego. Gdyby dzisiejsi „spece” od edukacji zdawali maturę z nami w 1984 roku pewnie umieliby stworzyć „normalny” system, gdzie ludzie po to zdobywają wiedzę, żeby z niej z pożytkiem korzystać. Bo matura kiedyś świadczyła o zdobyciu wiedzy niezbędnej w dorosłym życiu, a nie była tylko papierkiem, załącznikiem do podania na studia. Każdy z nas traktował ją jako pierwszy, ważny krok w dorosłość, a nie liczył na przedłużanie młodości, wsparcie rodziców i inne „trele morele”. Potem dwa lata „woja” i normalne dorosłe życie w wieku 21 lat. Dlatego maturę nazywano „egzaminem dojrzałości”, czy ktoś to jeszcze pamięta?

Leśniczy Jarek – lesniczy@erys.pl