Kto i po co tak pochlapał te drzewka?

Kiedy jesień fantazyjnie złoci i czerwieni liście różnych drzew, a przymrozkami także srebrzy dno lasu, możemy w jego najmłodszych fragmentach zobaczyć drzewka pochlapane białym płynem. Większość upraw leśnych wygląda teraz tak jakby ktoś je pochlapał farbą emulsyjną. Czasem w kilku czy kilkunastoletnich młodnikach sosnowych niektóre główne pędy pozbawione już igieł także są pokryte biała mazią. W jakim celu i komu chce się mazać jasną cieczą okółki sosenek w młodnikach i spryskiwać nią wierzchołki dębów, buków czy sosen w uprawach leśnych?
16.10.2015

Kiedy jesień fantazyjnie złoci i czerwieni liście różnych drzew, a przymrozkami także srebrzy dno lasu, możemy w jego najmłodszych fragmentach zobaczyć drzewka pochlapane białym płynem. Większość upraw leśnych wygląda teraz tak jakby ktoś je pochlapał farbą emulsyjną. Czasem w kilku czy kilkunastoletnich młodnikach sosnowych niektóre główne pędy pozbawione już igieł także są pokryte biała mazią. W jakim celu i komu chce się mazać jasną cieczą okółki sosenek w młodnikach i spryskiwać nią wierzchołki dębów, buków czy sosen w uprawach leśnych?

To nie przejaw szkodnictwa ani sposób na pozbycie się zbędnej farby. To pracownicy zakładów usług leśnych na zlecenie leśniczych zabezpieczają uprawy i młodniki przed skutkami nadmiernej presji zwierzyny leśnej. Wciąż  przecież poszukujemy jak najlepszych sposobów na zachowanie równowagi w relacjach las-zwierzyna. Człowiek dawno temu zakłócił równowagę w przyrodzie poprzez intensywną gospodarkę w lasach ale też na polach. Grzechem ludzi wobec przyrody można nazwać  wytępienie dużych drapieżników- rysia, wilka czy niedźwiedzia. Być może z braku presji tych pięknych zwierząt niektóre grupy roślinożerców dynamicznie się rozwijają, zakłócając harmonię przyrody. Coraz większym problemem dla lasu, a szczególnie dla jego młodego pokolenia są duże ssaki kopytne.

12064.jpg

 

 Zgryzają uprawy, zarówno naturalnego pochodzenia jak i ze sztucznego sadzenia, niszczą wierzchołkowe pędy, a czasem całe drzewka. Spałują dorodne młodniki- zdzierając korę z pni drzewek, najczęściej naszej najpospolitszej sosny.

12054.jpg

 

 Głównie chodzi tu o jelenie i sarny, czasami także o łosie, żubry, ostatnio również o coraz liczniejsze daniele. Zdarza się, że, że szkody wyrządzają także dziki, wyrywając świeżo posadzone w uprawach  sadzonki dębów pachnące żołędziami.  

 

 Biała ciecz to repelenty, które są substancjami zniechęcającymi zwierzynę płową czyli wszelkie jeleniowate do zgryzania i spałowania drzewek. Produkowane zwykle na bazie gorszej jakości emulsji, odstraszają skutecznie zwierzynę smakiem i zapachem. Na rynku są ich różne rodzaje:

12055.jpg

 

Stosuje się je w uprawach- smarując części wierzchołkowe pędu głównego

12056.jpg

 

Zgryziony odcinek wierzchołkowy i uszkodzony główny pączek przyczynia się do istotnej deformacji drzewka oraz wymusza w efekcie wykształcenie wykrzywionego pędu głównego, odrastającego z zachowanych pączków bocznych. W ostateczności tak uszkodzone drzewko może zupełnie uschnąć. Czasem zostaje tylko zabezpieczony repelentem „pędzelek”.

12057.jpg

 

 W młodnikach nanosi się preparat na międzyokółki, z których opadły już igły i które są pokryte młodą, jeszcze niezdrewniałą korą. Do zabezpieczenia repelentem wybiera się w praktyce pędy najładniejszych drzewek, które znajdują się  na wysokości jeleniego pyska. Zarówno soczyste pączki wierzchołkowe na pędzie głównym, jak i młoda kora drzew zawierają wodę oraz sole mineralne niezbędne dla jeleniowatych, stąd to atrakcyjna karma dla saren, jeleni, danieli i łosi. Dlatego często spotykamy w młodnikach takie sosny, które noszą ślady żerowania zwierzyny leśnej:

 

 12058.jpg

Spałowanie czyli zdzieranie młodej kory z sosen powoduje groźne dla nich rany, przez które do wnętrza drzewa mogą przedostać się bakterie czy grzyby. Tak uszkodzone drzewka mają zakłócony wzrost, są osłabione a czasem  całkowicie zamierają. Dlatego ich racjonalna ochrona za pomocą repelentów ma duże znaczenie dla jakości i trwałości lasu.

 

 Czasami smaruje się też repelentami szyję korzeniową drzewek dla zabezpieczenia przed szkodami od gryzoni. To kolejne zwierzęta, które są często utrapieniem leśnika. W moim leśnictwie często gryzonie atakują buki wprowadzane w podsadzeniach pod okapem starszego drzewostanu. Teraz jesienią dolne, bukowe piętro lasu pyszni się wspaniałymi kolorami.

12059.jpg

 

 Często jednak już wcześniej buki brązowieją i zamierają, bo myszy obgryzają skutecznie ich dolne części strzałek. Jednak najbardziej „dołujące” dla leśnika jest pojawienie się gryzoni w ogrodzonej siatką, pięknej uprawie liściastej. Wtedy zamiast repelentów, których przecież nie stosujemy w ogrodzeniach, trwałość uprawy gwarantuje właściwa pielęgnacja drzewek i umiejętne wykaszanie chwastów. Warto też po wykoszeniu chwastów przygotować kilka słupków z poprzeczką dla myszołowów i sów, które szybko przetrzepią gryzoniom futerka. Czasami zdarzają się w uprawach drobne szkody od zajęcy, które też potrafią „wedrzeć się” w ogrodzenie lub dobrać do strefy ekotonowej, na styku pole- las, ale nie są to zwykle szkody istotne. Coraz częściej mamy też do czynienia ze szkodami wyrządzanymi przez bobry, których populacja gwałtownie rośnie, ale to zupełnie inny problem. Drzewa przed bobrowymi strugami uchroni tylko gęsta, metalowa siatka…

Ważną sprawą jest właściwe i terminowe nanoszenie repelentów na drzewka. Bo należy je nanosić na w miarę suchą powierzchnię pędów (istotnie wpływa to na  skuteczność zabiegu), po zakończonej wegetacji, ale tak, aby zdążyć przed mrozami. Trzeba koniecznie pamiętać o właściwej konsystencji i dobrym wymieszaniu środka.

 Sposobów nanoszenia jest bardzo wiele- używane są pędzle, smarownice, szczotki, pęczki pakuł, rozmaite rękawice.

12060.jpg

 

 Istotny jest wybór zabezpieczanych drzewek- oby to nie były te, które niebawem zostaną usunięte w trakcie czyszczeń oraz ich rozsądna ilość. Bo dla zwierząt też musi coś pozostać, dlatego repelenty nanosimy tylko na część drzewek w uprawie czy w młodniku. To kosztowny zabieg, bo repelenty są dość drogie, a „chlapanie” nimi wymaga sporego nakładu pracy. Jednak cóż cenniejszego i piękniejszego ponad drzewa? Dlatego nie dziwcie się, gdy w jesiennym lesie zobaczycie uprawy i młodniki pochlapane na biało. Leśnicy wiedzą co robią.

12061.jpg

 

Spotykamy w lasach nie tylko pochlapane repelentami drzewka ale też całą gamę indywidualnych osłon zabezpieczających je przed zwierzyną. Są to osłonki z tworzyw- tuby z tekpolu, spirale czy osłonki perforowane.

12062.jpg

 

 Są one dość drogie, ale bardzo skuteczne, wymagają jednak stałej troski leśnika, bo trzeba je nieustannie poprawiać oraz niezwłocznie przenosić na inne drzewka, gdy te zabezpieczone już uciekną spod pyska zwierzyny. Drzewka dobrze chronią także drewniane paliki -pojedyncze, po kilka, czasem połączone poprzeczkami. Czasami stosuje się „jeże” z chrustu, podwiązuje gałęzie sosnowe lub świerkowe do narażonych na spałowanie drzewek.

Godny polecenia jest sposób ochrony upraw stosowany m.in. w Puszczy Noteckiej na terenie Nadleśnictwie Międzychód. Wierzchołkowe pędy  puszczańskich sosen owija się małymi pasemkami wełny owczej. ”Owca” nie smakuje i śmierdzi jeleniowatym, a nadleśniczy Piotr Bielanowski mówi z uśmiechem, że tak zabezpieczone uprawy mają owczy pęd do wzrostu, a on rozpoznaje je z daleka podczas oceny upraw. Jest to sposób dość tani, bo kilogram „owcy” kosztuje kilka złotych  i co najważniejsze naturalny, pozbawiony chemii. Innym ciekawym sposobem także stosowanym w tym nadleśnictwie, ale też w innych będących  m.in. w zasięgu RDLP Szczecin, jest zabezpieczanie młodników poprzez nacinanie ( rysakowanie, skaryfikację) kory sosny. Metodę tą i urządzenie do nacinania opatentowali Lech i Daria Wyrembalscy w Urzędzie Patentowym RP w czerwcu 1996 roku.

Ta metoda zabezpieczenia drzewek polega nie na chlapaniu repelentem, ale na wzdłużnym, jednorazowym nacięciu międzyokółków drzewek zagrożonych spałowaniem przy użyciu specjalnego noża z wieloma ostrzami.

12063.jpg

 

 Nacięcie wykonuje się na całym obwodzie strzałki, w odstępach 8-12 mm, do głębokości drewna bielastego. Po nacięciu wydziela się sok komórkowy i żywica zasklepiająca to uszkodzenie. Strzałka zabliźnia się i robi się porowata, co w połączeniu z gorzkim smakiem skutecznie zniechęca jelenie, które praktycznie nie spałują tak zabezpieczonych drzewek. Zabieg należy wykonać po zakończonej wegetacji sosny. Z dotychczasowych obserwacji i opinii wynika, że metoda Wyrembalskich jest skuteczna, stosunkowo tania i bez skutków ubocznych. No i nie trzeba się zastanawiać kto i po co pochlapał te drzewka…

 

Leśniczy Jarek- lesniczy@erys.pl