Kto i dlaczego nie lubi leśników, czyli walą w nas jak w kaczy kuper

Od wielu już lat opowiadam o lesie i pracy oraz życiu leśników miłym czytelnikom, którzy zaglądają do blogowych zapisków leśniczego. Mam stałych „odwiedzaczy”, z których niektórzy chętnie zostawiają w komentarzach ślady swoich wrażeń, mam też bywalców przypadkowych, okazjonalnych, co zaglądają od czasu do czasu w poszukiwaniu wiedzy lub rady. Z pewnością są też tacy, którzy do wirtualnej leśniczówki wpadli przypadkiem i szybko zniknęli, bo cóż mądrego mogą dowiedzieć się od leśniczego? Wszystkich szanuję i staram się dzielić swoją wiedza o lesie, przyrodzie, regionie. Z wieloma z Was zaprzyjaźniłem się, choć tylko wirtualnie, ale jest to uczucie raczej odwzajemnione, a upoważnia mnie do tego osądu lektura listów i paru tysięcy, najczęściej miłych komentarzy.
26.08.2015

Od wielu już lat opowiadam o lesie i pracy oraz życiu leśników miłym czytelnikom, którzy zaglądają do blogowych zapisków leśniczego. Mam stałych „odwiedzaczy”, z których niektórzy chętnie zostawiają w komentarzach ślady swoich wrażeń, mam też bywalców przypadkowych, okazjonalnych, co zaglądają od czasu do czasu w poszukiwaniu wiedzy lub rady. Z pewnością są też tacy, którzy do wirtualnej leśniczówki wpadli przypadkiem i szybko zniknęli, bo cóż mądrego mogą dowiedzieć się od leśniczego? Wszystkich szanuję i staram się dzielić swoją wiedza o lesie, przyrodzie, regionie. Z wieloma z Was zaprzyjaźniłem się, choć tylko wirtualnie, ale jest to uczucie raczej odwzajemnione, a upoważnia mnie do tego osądu lektura listów i paru tysięcy, najczęściej miłych komentarzy.

Leśnik w blogosferze i wirtualnym świecie jest dość egzotycznym gatunkiem, wiem o tym doskonale i często sam sobie dziwię się , co pchnęło mnie, leśniczego w III klasie wieku ( oznacza to wiek lasu pomiędzy 40 a 60 rokiem życia) do podjęcia tego niecodziennego wyzwania. Stało się jednak i wcale tego nie żałuję. Opowiadam Wam chętnie i z przyjemnością  o lesie, jego mieszkańcach i ich obyczajach, prawach natury oraz o leśnikach i wszystkim z czym mają związek. A ludzie w zielonych mundurach mają związek z wieloma profesjami, to i z różnorodnymi sprawami, problemami, zagadnieniami, ludzkimi sprawami. Nieustannie też kontaktują się z rozmaitymi ludźmi, których tak wielu spotykają na swoich ścieżkach w lesie i poza nim. Opowiadam o tym w blogowych zapiskach, z pełną determinacją unikając jednak straszenia, narzekania, marudzenia, tanich sensacji i innych takich, których znajdziemy bez liku we współczesnych nam mediach. Nie chcę się wymądrzać, oceniać, tym bardziej krytykować. Dziś jednak muszę odezwać się w nieco innym tonie niż zwykle. Bo wygląda na to, że ktoś nie lubi leśników i próbuje zniszczyć nasz dobry wizerunek, który mozolnie budujemy od wielu, wielu lat. Jestem przecież facetem, który z pewnością nie pozwoli się przerobić na kaczy kuper, z bezradnie opuszczonymi rękami i łzą upokorzenia w modrym oku…

 Skąd taka deklaracja leśniczego? Jestem człowiekiem lasu od najmłodszych lat i to moja wymarzona profesja. Studiowałem jednak także komunikację społeczną i dziennikarstwo oraz zajmuję się wieloma sprawami społecznymi. Dlatego żywo interesuje mnie to, co ludzie mówią i piszą na temat lasu i pracy leśników. To naturalne, że są różne poglądy i różny poziom wiedzy na temat tej profesji. Choć przecież Lasy Państwowe istnieją od już ponad 90 lat, a leśników „wymyślono” dużo, dużo wcześniej niż powstała ta firma. Niektórzy jednak tak widzą leśniczego:

11937.jpg

 

Nie jest to ocena odosobniona, a wiele objawów wskazuje na to, że ludzie mają bardzo mgliste pojęcie o tym, czym zajmują się leśnicy. Trudno się dziwić, bo na wsi w zasadzie wszyscy znają leśniczego, często go spotykają,  ale w dużych miastach? Mieszkańcy miast znają leśnika raczej tylko z przekazów medialnych, a te są różnej jakości. Wizerunek leśnika pokazywany okazjonalnie w filmach i w różnych przekazach medialnych zwykle mocno różni się od prawdziwego. Tym bardziej, że rzadko bywa obiektywny. O dłuższego już bowiem czasu obserwuję doniesienia medialne dotyczące leśników, które jako żywo przypominają walenie w kaczy kuper. Zajrzałem do popularnego Wikisłownika, czyli podobno wolnego (bo co dziś jest wolne?) wielojęzycznego słownika internetowego i sprawdziłem co to oznacza.

WALIĆ JAK W KACZY KUPER:

(1.1) przen. pot. bić mocno bez umiaru, nie napotykając oporu

(1.2) przen. pot. wyżywać się na na czymś lub kimś, stanowiącym łatwy cel ataku

(1.3) przen. pot. zawzięcie coś zwalczać

 

  Czemu i za co ktoś chce się na nas wyżywać, zwalczać, atakować? Leśnicy od lat zajmują wysokie miejsca w rankingach zaufania społecznego. Ludzie bardzo dobrze oceniają naszą uczciwość, kompetencje i pracę z pasją, której efektem są nieustannie piękne i zdrowe polskie lasy. Od wielu lat jesteśmy ważną częścią społeczności lokalnych i gorącymi patriotami. Dlatego do leśniczówek przychodzili i przychodzą ludzie szukając porady i pomocy w wielu sprawach. Do leśniczówek przychodzili także partyzanci i bojownicy o polskość w czasie wojen, powstań i przełomu, który wykreował nowy ład współczesnej Europy. To dlatego po leśników przychodzili gestapowcy, NKWD, a potem bezpieka i MO. Dziś, w czasie pokoju i spokoju logo LP znajdziemy na materiałach promujących wszystkie ważne przedsięwzięcia w kraju. Bo leśnicy angażują się w różnorodne zadania i wspierają wszelkie pozytywne działania. Są widoczni, aktywni, pożyteczni i nie sądzę, że można to uznać za czcze przechwałki…

  Dlaczego zatem ostatnio w mediach dominują „sensacyjne” doniesienia na temat płac leśników, krytyczne opinie dotyczące naszej działalności inwestycyjnej, realizowanych projektów? W Lasach Państwowych znajduje zatrudnienie około 25 tysięcy ludzi, którzy zarządzają mieniem Skarbu Państwa. Czy to źle, że są dobrze wynagradzani ze środków, które sami sobie wypracowują bez sięgania do budżetu?

Niedawno protestowali na krajowych drogach leśnicy zatrudnieni w polskich parkach narodowych. Budżet państwa od siedmiu lat nie podniósł im niskich płac, pomimo wielu zapewnień i obietnic. A właśnie ci świetnie wykształceni i o wysokich kompetencjach ludzie troszczą się o najcenniejsze skarby polskiej przyrody. Czemu o tym media nie donoszą? Czemu nie piszą ile zarabiają, czym jeżdżą, gdzie mieszkają leśnicy z takimi naszywkami na rękawach zielonych mundurów?

11938.jpg

 

 Przez wiele lat wszyscy leśnicy klepali biedę. Choć dobrze i uczciwie pracowali. Mieszkali tylko „na państwowym”, uprawiali rolę na lichych, leśnych glebach VI klasy, hodowali krowy, drób i świnie, które  pozwalały im przetrwać. Nikt się tym nie interesował. Żony leśników, mieszkające z nimi w leśniczówkach, najczęściej z dala od miejskich ośrodków, nie miały i nadal nie mają szans na pracę zawodową, a tym bardziej na teatr czy kino. Jakoś nigdy nie zainteresowały się tym żadne organizacje feministyczne i zwolennicy teorii gender…  Dzieci wyrastające pośród lasów często nie znały innego świata i innej profesji oprócz leśnictwa. Dawniej było normą, że kontynuowały rodzinną tradycję i syn leśnika z dumą mówił, że jest z leśnego rodu jak ojciec i dziadek. Dziś mówi się o klikach, nepotyzmie i „leśnej sekcie”. Dlatego dzieci leśników już coraz częściej wybierają inne zawody. Nie wypada, nie można, nie godzi się pracować w tym samym nadleśnictwie co dziadek, ojciec, brat czy siostra. Bo syn leśnika nie może założyć firmy „Leśniczówka - Kowalski i synowie” jak robi to prawnik, lekarz czy handlowiec. Leśnik nie może „paść się na państwowym” jak to często słyszymy, bo to przecież nie jego własność… Lasy są przecież Państwowe i tu wszystko jest transparentne, jawne, poddane kontroli społecznej (tak jest i tak być powinno, szkoda tylko, że nie działa to tak doskonale w innych branżach)

 

 Nie tylko społecznej, bo leśników kontroluje nieustannie kilkanaście różnych instytucji łącznie z NIK. O wynikach ostatniej kontroli jest właśnie głośno w mediach. Sytuacja finansowo - majątkowa LP w latach 2011-2013 została oceniona „jako dobra i stabilna”. NIK jednak w swojej informacji zawarła różne stwierdzenia i wnioski, które szeroko komentowane w różnych mediach spowodowały, że leśnicy poczuli się w roli kaczego kupra. Szczegółową odpowiedź na te uwagi przygotował Krzysztof Trębski z Dyrekcji Generalnej LP i znajdziecie ją tu:

http://www.lasy.gov.pl/informacje/aktualnosci/nik

Warto zajrzeć w tym, ale nie tylko w tym celu na stronę www.lasy.gov

 Przy okazji można zobaczyć w różnych zakładkach strony internetowej ile jest działań, wydarzeń i spraw, w które angażują się leśnicy.  Zazwyczaj po godzinach pracy, społecznie, kosztem własnego wolnego czasu i życia rodzinnego. Nie dla pieniędzy, reklamy, poklasku. Media o tym raczej nie informują. A ludzie o szerokiej działalności leśników niewiele wiedzą, bo tylko kilka procent Polaków odwiedza tę stronę, zaledwie 3% deklaruje kontakt z edukacją przyrodniczą. Wiele osób z naszego otoczenia, pomimo tego chętnie krytykuje poczynania leśników i zasady gospodarzenia w lesie określone przecież ustawą o lasach. Przyrodnicy krzyczą wniebogłosy, że za wiele tniemy i mamy za mało martwego drewna w lesie, drzewiarze narzekają na zbyt małe ilości dostępnego drewna, ludzie wciąż dopominają się o możliwość zakupu drewna do kominka, na płot, pomost wędkarski i na pozostałe około 30 tysięcy zastosowań. NIK zarzuca leśnikom, że „upatrują szans na zwiększenie przychodów w sprzedawaniu coraz to większych ilości drewna”. A ja zapytam się jak zwykły leśniczy, który ma w lesie takie stosy drewna:

 

 11939.jpg

Po co nam większe przychody, skoro nocną decyzją posłów zabrano nam z  przychodów w dwóch kolejnych latach po 800 mln złotych z przeznaczeniem podobno na drogi lokalne?

Nie udało się znaleźć odpowiedzi na co wykorzystano te pieniądze, nowych dróg lokalnych raczej nie widać, a jeśli jakaś gmina wyremontuje drogę i szumnie ją otworzy tłum wszelkich dygnitarzy to zaraz pojawia się tam taki znak

11940.jpg

 

Media także nie donosiły o wielkich reorganizacjach w polskich lasach. Wcześniej pracowało w LP sporo ponad 100 tysięcy  pracowników. Teraz zostało około 25 tysięcy osób bardzo dobrze wykształconej kadry zarządzającej. Wszystko co można, zostało przekazane do firm usługowych, które tworzyli drwale, wozacy, kierowcy, sprzątaczki, dotychczas pracujący w nadleśnictwach. Dlatego nasza średnia pensja jest wysoka, bo nie zaniżają jej sztucznie ludzie na najniższych stanowiskach w hierarchii firmy.

 Leśnicy nie mają samochodów służbowych, których zostało tylko kilka na każde z 430 nadleśnictw. Używają do celów służbowych własne „wypasione fury”, którymi jeżdżą po lasach za 0,8358 zł za kilometr. Każdy może sobie kupić, tak jak leśniczy, Nissana, Toyotę czy Daihatsu i wtedy z niesmakiem dowie się ile kosztuje urwany teleskop, złamana półośka czy zbita lampa.  Ale o tym też nie donoszą media, które piszą o furach leśników.

 Do 2007 roku byłem leśniczym na niespełna 1200 ha i pozyskiwałem rocznie 3-5 tysięcy m3 drewna. Po reorganizacji mam ponad  2200 ha oraz nadzoruję gospodarkę w 200 ha lasów prywatnych. Rocznie pozyskuję 12-15 tysięcy m3. Będę wycinał coraz więcej, bo nasze lasy są coraz starsze i zasobniejsze, stąd pomimo tego, że wycinamy poniżej 60% z tego, co rocznie przyrasta, rozmiar pozyskania drewna wciąż rośnie. Oprócz pracy związanej z drewnem wciąż rośnie rozmiar rozlicznych zadań i wciąż dochodzą nowe. Uważni czytelnicy bloga wiedzą z iloma nawet dość egzotycznymi sprawami ma do czynienia leśniczy. Moje obowiązki wzrosły przynajmniej o 300 procent, a „koszty zarządu”, czyli płace wg danych z kontroli NIK o 26 procent…

Społeczność z upodobaniem czyta ile kto zarabia, ale nie wie, że leśniczy mieszka w leśniczówce użyczonej mu na czas służby w państwowym  lesie i po 40- 45 latach pracy ma 6 miesięcy na jej opuszczenie. To bajki, że każdy ma szansę kupić leśniczówkę. Sprzedano natomiast zbędne, zwykle mocno wyeksploatowane mieszkania, tak jak zrobiły to inne zakłady pracy i gminy. Bo leśniczówki i mieszkania nadleśniczych, siedziby nadleśnictw i dyrekcji nie są na sprzedaż, a stanowią mienie skarbu państwa. Dlatego są zadbane i przyzwoicie utrzymane. Wiszą na nich czerwone tablice z państwowym godłem.

 Ale lepiej nie wiedzieć, nie pytać, żyć medialną sensacją. To takie nasze. Myślę jednak, że niewielu jest ludzi, którzy nie lubią leśników. Bardzo w to wierzę. Dlatego nie dadzą się nabrać na medialne plewy. Zdecydowana większość z łatwością zorientuje się, że to kolejna medialna bańka mydlana, która szybko odpłynie lub pęknie. Choć mydło czasem szczypie w oczy, a igła pozornej sensacji kłuje prosto w serce. A leśnicy mają zwykle miękkie, wrażliwe serca, które zjednują im wielu przyjaciół ale też twarde ręce oraz inne części ciała. Od lat robią swoje, czyli podpatrują przyrodę i szanują ludzi, a w naszą profesję wpisana jest wielka cierpliwość i pokora. Dlatego próba medialnego walenia w nas jak w kaczy kuper z góry jest skazana na niepowodzenie.

 

Leśniczy Jarek  - lesniczy@erys.pl