Jesień w pełni- drewno, pierwsze przymrozki i zielonki
Jesień już w pełni i wokół nas słonecznie, kolorowo choć coraz chłodniej. W południe w lesie jest pięknie i coraz barwniej. Wieczorami trzeba już jednak dobrze dokładać do pieca, aby z przyjemnością oddawać się pracom domowym, no i aby palce mogły swobodnie biegać po klawiaturze… Ciepło płynące z grzejników jest z zadowoleniem przyjmowane przez naszego kota Grubego, który siłą wciska się do domu oraz przez Amigo, który ostatnio bardzo się postarzał i tylko wyleguje się całymi dniami w swoim koszyku.
Ostatnie dni to czas intensywnej pracy przy wywozach drewna z lasu. We wrześniu mocno przyspieszyłem prace przy wykonywaniu trzebieży późnych i na zrębach. Zanim zaczną się jesienne słoty trzeba zakończyć prace w trudnym terenie, bo potem ciężko będzie tam wjechać harwesterowi, a nawet wejść drwalom, z kolei rozmiękłe drogi nie pozwolą wywieźć drewna. Zresztą siłą rzeczy zręby na „mocnych” siedliskach, a takie u mnie przeważają, zaplanowane są do odnowienia już wiosną przyszłego roku. Nie mogą przelegiwać rok lub dwa, jak te na słabszych, borowych siedliskach, bo szybko mocno zachwaszczą się i gęsto porosną krzewami. Trzeba je teraz wyciąć do końca, wywieźć drewno, rozdrobnić gałęzie i pozostałości zrębowe, a potem zaorać. Efektem intensywnych prac we wrześniu było pozyskanie ponad 2 tysięcy metrów sześciennych drewna, które teraz wyjeżdża do różnych odbiorców.
Codziennie mamy po 4-6, zdarzyło się nawet 9 samochodów, które trzeba zaprowadzić na miejsce, wskazać drewno do załadowania, wystawić kwity. Wyjeżdżają różne „papierówki”:
Inne samochody wożą kłody i surowiec tartaczny w dłużycach. Pojazdy załadowane drewnem często suną powiatową szosą, a na leśnym parkingu wciąż pojawiają się kolejne, czekające na załadunek lub kolegów, którzy jeszcze nie wyjechali z lasu:
Wciąż nie słabnie zainteresowanie drewnem opałowym na lokalnym rynku i mój telefon dzwoni nieustannie. Nowi nabywcy pytają o drewno, a ci, którzy już je zakupili umawiają się na jego wydanie. Często zdarza się, że ktoś nie może ponownie trafić do wskazanego wcześniej stosu i dzwoni popołudniu z lasu: „Panie Jarku, za choinkę nie mogę znaleźć tego sztapla! Wczoraj przecież był, może ukradli?” Tłumaczę cierpliwie trasę dojazdu, ale często to nic nie daje i jadę ponownie pokazać stos wałków opałowych. Tak było wczoraj popołudniu, a dziś jechałem dla lasu dobrze po 18 szukać „zaginionego” drewna…
Na ściernisku pola kukurydzy widziałem dziś spore stado gołębi grzywaczy, pewnie już jedno z ostatnich tej jesieni:
Grzywacze gorączkowo żerowały:
Potem sporą "chmurą" ruszyły w świat:
Cóż, pora już na nie, tak jak na wielu ptasich wędrowców. W lesie słychać już praktycznie tylko sójki, dzięcioły i sikory. Wczoraj rano był już solidny przymrozek, który pobielił dno lasu:
Pola także powoli pustoszeją, a rankiem śródpolne drogi oraz miedze były bielusieńkie:
Pierwszy przymrozek został ze smutkiem przyjęty przez zawiedzionych grzybiarzy. Oznacza przecież koniec sezonu, który w moich stronach trudno uznać za udany. Borowików było bardzo mało, rydzów w tym roku nie kosztowałem ani razu… Przymrozek najpierw posrebrzył opieńki miodowe:
Jednak za chwilę będą już czarne i nieprzydatne w kuchni. Zimne noce i przymrozki nie sprzyjają pojawianiu się borowików i jesiennych podgrzybków. Koniec grzybnego sezonu zapowiada także pojawienie się zielonek:
Ruszajcie na żwirowe pagórki, bo zielonki są pyszne, choć nie jest łatwo wypatrzeć je pośród mchów i chrobotków, gdyż wystawiają tylko tyci, tyci fragment kapelusza. Spotkałem dziś wielu grzybiarzy, ale wszyscy w koszykach mieli ledwo zakryte dno podgrzybkami i maślakami. Większość z nich nauczyło się już zostawiać auta pod opieką Św. Huberta:
Nielicznych, którzy nie pamiętają o konieczności poznania zasad korzystania z lasu zanim się go odwiedzi, pouczałem dziś jak prawidłowo z niego korzystać. Korzystajmy z piękna złotej jesieni, bo po chłodzie poranka jest słonecznie i rześko. Dobra energia płynąca z pokolorowanych jesienią drzew i słonecznych promyków jest nam potrzebna na słotną jesień i zimę tak samo jak zapasy drewna i suszonych grzybów. Miłego weekendu!
Leśniczy Jarek- leśniczy@erys.pl