Jego wysokość drwal
Przez lata kontaktów z lasem i ludźmi lasu spotykałem różnych drwali. Po raz pierwszy miałem dziś jednak do czynienia z drwalem pracującym na wysokościach. Dziś przed południem jego wysokość drwal przypięty linami, asekurowany przez swojego kolegę, mnie i strażników leśnych, wymachiwał wokół konarów potężnego dębu równie potężną piłą marki Stihl:
To świetni fachowcy z poznańskiej firmy PHU Borus Mariusza Boruckiego wynajęci przez Nadleśnictwo Trzciel przycinali konary dębu- pomnika przyrody. Dąb, wspominany w pamiętnikach żołnierzy napoleońskich rośnie na skraju lasu w moim leśnictwie, tuż przy ruchliwej drodze powiatowej. Zamierał powoli, aż zupełnie usechł, a jego konary zaczęły zagrażać użytkownikom tej drogi.
Na mój wniosek nadleśnictwo przeprowadziło żmudną procedurę uzgodnień ( gmina, konserwator przyrody, zarząd dróg itd.) i uzyskało zgodę na przycięcie niebezpiecznych konarów. Drzewo uznane za pomnik przyrody nie może być ścięte, chyba, że zagraża bezpieczeństwu ludzi. Tutaj wystarczyło przycięcie konarów, choć to też nie była łatwa sprawa. Należało zabezpieczyć teren wokół drzewa i chwilowo zatrzymać ruch samochodów na czas ścinki konarów. Wyobrażacie sobie co by było, gdyby taki konar w niekontrolowany sposób spadł na jezdnię?:
Dlatego trzeba było wezwać drwali, co pracują na wysokościach i usunąć zagrożenie. Strażnicy Waldek i Edek bacznie obserwowali poczynania drwala pracującego na dębie:
Kolega z dołu pomagał mu w przypięciu się do drzewa:
Drwale na wysokościach są leśnikami z wykształcenia, stąd sprawnie władają sprzętem, świetnie zakładają rzazy w arcytrudnych warunkach ale też nadają drzewu bezpieczną i w miarę estetyczną formę.
Wiadomo, że nic piękniejszego ponad drzewa. Żywe, zdrowe, piękne. A dąb to szczególne drzewo. Żal, że ten wiele pamiętający z historii regionu i kraju leśny mocarz nie zieleni się już wiosną. Pozostał tylko potężny pień… Opowiem Wam o napoleońskich dębach z okolic Pszczewa już niebawem
Prosto od drwali na wysokościach popędziłem do nadleśnictwa, bo zbliżała się godzina narady. Wcześniej wystawiłem ponad 20 asygnat, bo to dzień sprzedaży detalicznej i w mojej kancelarii było dziś niesłychanie tłoczno. Zajrzałem po drodze do swoich drwali ( tych, niskopiennych, stąpających twardo po ziemi) i do Tadeusza, który skrobał się swoim ciągnikiem z wielkim pługiem po stromiznach ozu pszczewskiego:
To ostatnia chwila na przygotowanie gleby do wiosennych odnowień. Jutro jadę do Warszawy, do Dyrekcji Generalnej. Pojutrze zaczynam prace na kolejnym zrębie. Jak widzicie, życie leśniczego nie jest nudne ani jednostajne. Poranki stają się coraz bardziej zimowe i rudość jesieni zaczyna pakować się w biel…
Leśniczy Jarek- lesniczy@erys.pl