Jedno jabłuszko, tyle ptaków

Mróz dzisiaj siarczysty. Rano było 21 stopni poniżej zera. Nie ma żartów! To już poważna zima. Mój Rokuś niemrawo zakręcił rozrusznikiem, zaprotestował „pomarańczem kontrolek” i odmówił współpracy. Zima mu się nie podoba! Zaaplikowałem mu „doping” i podłączyłem do akumulatora prostownik. Osobowy Focus odpalił bez problemu z triumfem demonstrując po raz kolejny przewagę „benzyny” nad „dieslem”. Każde auto ma plusy i minusy. Pojechałem na zrąb przy szosie sprawdzić ile drzew ścięli w sobotę „zulowcy”.
06.02.2012

Mróz dzisiaj siarczysty. Rano było 21 stopni poniżej zera. Nie ma żartów! To już poważna zima. Mój Rokuś niemrawo zakręcił rozrusznikiem, zaprotestował „pomarańczem kontrolek” i odmówił współpracy. Zima mu się nie podoba! Zaaplikowałem mu „doping” i podłączyłem do akumulatora prostownik. Osobowy Focus odpalił bez problemu z triumfem demonstrując po raz kolejny przewagę „benzyny” nad „dieslem”. Każde auto ma plusy i minusy. Pojechałem na zrąb przy szosie sprawdzić ile drzew ścięli w sobotę „zulowcy”.

Praca w akordzie nakazuje zapominać o wolnych sobotach i trzaskającym mrozie. Focusa postawiłem na poboczu szosy i pobiegłem w las- to dobra rozgrzewka. Obszedłem szybkim krokiem cały, ponad trzyhektarowy zrąb. Zaplanowałem przy okazji drewno opałowe do jutrzejszej sprzedaży i zrobiłem sobie szkic ustawienia stosów. W innych oddziałach, gdzie mam opał na sprzedaż przezornie zrobiłem to wcześniej. Łatwiej wtedy dogadać się z klientami przy wystawianiu asygnat. Jeden chce drewno jak najgrubsze, inny woli cienkie. Szkic pomaga mi też łatwiej „skomponować” ilość wywozową opału, bo każdy ma inny środek transportu. Lepiej przygotować sobie „logistykę” sprzedaży wcześniej, bo gdy przyjdzie pełna kancelaria klientów, każdy się śpieszy, a ja także mam inne sprawy. Zaraz po zakończeniu wystawiania asygnat wysyłam dane do komputera nadleśnictwa i jadę rozliczyć sprzedaż.

 Do nadleśnictwa 18 km, a droga kręta, biała i śliska. Na zrębie okazało się, że „zulowcy” sosny ścięli, ale nie pozbierali z nich szyszek. Odwołałem zaplanowaną na jutro zrywkę, bo szyszki cenna rzecz i dopóki nie zostaną pozbierane nie wpuszczę ciągnika zrywkowego. O ile odpali przy takim mrozie… Ułożyłem sobie też plan co jeszcze trzeba tam wyciąć, bo to specyficzny zrąb wykonywany rębnią częściową. Nie tnie się tam wszystkich drzew. Usuwa się około 70% najstarszych drzew, chroni już istniejące naloty z naturalnego odnowienia.

Wytrzymałem na mrozie 3 godziny i „lekko zmrożony” wróciłem do leśniczówki. Dorzuciłem akacjowych szczap do pieca i odpaliłem rejestrator. Muszę tam wklepać mnóstwo danych do szacunków brakarskich na 2013 rok. Leśniczy nigdy się nie nudzi, nie ma takiej opcji… Po dwóch godzinach „pisania sms” bo tak na skróty ta praca „na rejestratorze” wygląda, zesztywniał mi kark. Trzeba zrobić przerwę.

Zaniosłem ciepłą wodę moim kurom, dosypałem im ziarna, "przewietrzyłem" psa i zajrzałem do ptasich karmników. Ruch tam jak w stolicy:

a1121.jpg

 Drugi karmnik opanowały także dzwońce, które „wygryzały” czyże:

a1122.jpg

Dziś pojawiło się ich sporo, choć dzwońce zawłaszczyły sobie cały zapas słonecznika. Pod świerkiem siedział zmarznięty szpak obok kosa i oba wystartowały z okrzykiem, gdy przechodziłem obok. Gdzież ten szpak tu się zaplątał? Kos zainteresował się jabłkami, które wczoraj wysypałem pod jabłonią. Śnieg wokół popisany był tysiącami małych ptasich łapek. Jabłka to także atrakcyjny pokarm dla ptaków w taki mróz. Jednak kos szybko „dostał kosza”, bo jabłka były czujnie strzeżone:

a1123.jpg

 To pojedynczy kwiczoł zasmakował w takim pożywieniu. Pewnie nic innego nie mógł znaleźć. Wcześniej całą gromadą kwiczoły zjadły to, co zostawiłem im na jabłoni. Pogonił kosa i sam zaczął degustować pyszne jabłuszko z mojego sadu:

a1124.jpg

Poszedłem do domu, usiadłem pół godziny za oknem i zrobiłem na gorąco ptasi fotoreportaż. Zobaczcie co przylatuje posilić się jednym jabłkiem leżącym na śniegu pod domem.  Gdy kwiczoł na chwilę odleciał na pobliską lipę pojawił się samiec zięby:

a1127.jpg

Potem przyleciała modraszka:

a1126.jpg

Przegoniła ją bogatka:

a1125.jpg

Pojawiło się kilka zięb, mazurków i sikora uboga ( bardzo podobna do czarnogłówki), którą zaraz pogoniła czupurna bogatka:

a1128.jpg

 Przymierzał się także czyż, ale siedział i siedział na modrzewiu:

a1129.jpg

 

Jabłko wciąż było zajęte i topniało w oczach. Za chwilę wrócił do niego kwiczoł i „rozpracował” je do ogonka. Wróciłem do swojego rejestratora i „wklepałem” wszystkie zręby, trzebieże wczesne i czyszczenia z pozyskaniem drewna. Wciąż jednak myślałem o tym jabłku. Bo pomyślcie, ile jabłek codziennie trafia do pojemnika na odpadki? Wystarczy je podrzucić pod jakieś krzewy, na trawnik, może w okolice karmnika i ile ptaków ma wtedy z niego pożytek. Nie trzeba wymyślnej karmy, eleganckiego karmnika, a ilu ptakom można pomóc w ten trudny czas.

Jedno jabłuszko, a ile sprawi dobra. Wystarczy je podrzucić ptasim przyjaciołom. Weźcie to sobie głęboko do serca, nucąc za Kabaretem Elita:

 …Zanim zniknie pod betonem osiedlowych skwerków reszta, A w piwnicy odda ducha szara mysz, Zanim wszystko co zielone, co w pachnącej trawie mieszka Na podeszwach rozniesiemy wzdłuż i wszerz… Do serca przytul psa, Weź na kolana kota, Weź lupę popatrz - pchła, Daj spokój, pchła to też istota.

Leśniczy Jarek- lesniczy@erys.pl