Jedni sadzą brzozę, a inni ją liżą
W ubiegłym roku 13 kwietnia zakończyłem ostatnie prace przy odnowieniach i każda zaplanowana sadzonka była już dokładnie posadzona. W tym roku dopiero od dziś ruszyło sadzenie. Trzeba bardzo sprawnie wszystko rozegrać, bo czasu tej wiosny mamy niewiele. Zaraz przecież będzie maj i upały, susza… Łącznie mam ponad 20 ha powierzchni leśnej przeznaczonej do odnowienia, podsadzenia, przebudowy i poprawek. Dziś ekipa pana Krzysztofa sadziła sadzonki olchy, sosny i brzozy, która szybko będzie rozwijać liście. Było fantastycznie słonecznie i ciepło, a przecież jeszcze tydzień temu były w lesie zwały śniegu.
Gdy jechałem od samochodów, które przyjechały po surowiec na zrębki i papierówkę, moją uwagę zwrócił kolorowy ruch przy brzozach. To kępa brzóz rosnąca na skraju lasu, dobrze nasłoneczniona. Zatrzymałem się tam zaciekawiony na 10 minut i patrzcie:
Kilka motyli rusałki żałobnik przysiadło na pniu brzozy i z lubością raczyło się sokiem brzozowym- oskołą , spływającą z długiego pęknięcia w korze:
Jeszcze bliżej:
Żałowałem, że nie miałem lustrzanki ze szkiełkiem do makro i musiałem podziwiać amatorów oskoły przez oko podręcznego kompaktu. Oto kolejny:
I jeszcze jeden w towarzystwie biedronki:
Rusałka pawik lizała pień brzozy razem z taką rudą:
Potem do rudej przysiadła się taka mała – granatowa:
Wszystkim smakował zdrowy sok brzozowy. Nie dziwię się, bo też go lubię. Aż chciałoby się przyłączyć!
Zadzwonił mój telefon – była to informacja, że jutro będzie kolejny „rzut” kilkunastu tysięcy sadzonek. Warto sadzić każdy gatunek drzew, bo jak widać las żyje pełnią życia, wystarczy się tylko uważnie przyjrzeć. Choć najczęściej nie mamy czasu na takie obserwacje, bo wciąż depcze po pietach pośpiech. Korzystając z moich 10 minut, zobaczcie ile na skromnej brzozie jest amatorów wiosennej słodyczy…
Leśniczy Jarek- lesniczy@erys.pl