Ile dziupli mieści się w lesie

W związku ze staraniami naszej Dyrekcji Regionalnej o uzyskanie certyfikatu FSC doszło nam trochę pracy nie tylko na papierze ale i w terenie. Musimy bowiem wykazać odpowiedni poziom bioróżnorodności i tym samym udowodnić certyfikatorom, że w naszym nadleśnictwie wszystko jest zgodne ze standardami europejskimi. Wprawdzie daty audytu jeszcze nie znamy, ale przygotowania idą pełną parą. Nie jest to wcale takie złe – dobrze będzie wiedzieć, że wszystko działa tak, aby satysfakcjonować nie tylko nasze władze ale i zewnętrznych urzędników, a w szerokiej perspektywie również i społeczeństwo.
31.01.2009

W związku ze staraniami naszej Dyrekcji Regionalnej o uzyskanie certyfikatu FSC doszło nam trochę pracy nie tylko na papierze ale i w terenie. Musimy bowiem wykazać odpowiedni poziom bioróżnorodności i tym samym udowodnić certyfikatorom, że w naszym nadleśnictwie wszystko jest zgodne ze standardami europejskimi. Wprawdzie daty audytu jeszcze nie znamy, ale przygotowania idą pełną parą. Nie jest to wcale takie złe – dobrze będzie wiedzieć, że wszystko działa tak, aby satysfakcjonować nie tylko nasze władze ale i zewnętrznych urzędników, a w szerokiej perspektywie również i społeczeństwo.

Niedawno w związku z tym razem z podleśniczym liczyliśmy dziuple w drzewach. Firma certyfikująca najwyraźniej wychodzi z założenia, że dziupli nie ma – chociaż wiadomo, że jeżeli występują na danym terenie drzewostany starsze niż osiemdziesiąt lat, a do tego występują dzięcioły, to również występują dziuple, i jest to dla każdego leśniczego „oczywista oczywistość”. Ale wszystko musi być na papierze, czarno na białym, więc musimy wykazać jednoznacznie, że dziuple są, a do tego podać, ile ich jest dokładnie. To trochę tak jak udowadniać, że woda jest mokra, ale skoro jest taka potrzeba – proszę bardzo.

Zresztą nie było to wcale takie złe – chodziliśmy po kolejnych oddziałach opisując jakie gatunki drzew posiadają dziuple. Zima to zresztą korzystna pora kiedy taką inwentaryzację można robić dosyć łatwo i skutecznie – nie ma liści i dużo więcej widać. (Kiedyś pokutował stereotyp mówiący, że leśniczy to liczy drzewa w lesie, a teraz proszę, liczy dziuple.)

Na razie znalazłem 37 dziupli, z których większość była mi znana od dawna. Znajdują się – jak można się było spodziewać - w starych lipach rosnących w pobliżu ruin dawnych leśniczówek, w starych osikach, sosnach i dębach.

 
P.S. Zasłyszany ostatnio od jednego z kolegów po fachu dowcip:
„Co robi leśniczy kiedy wybuchnie pożar w leśniczówce? Walczy jak lew, żeby uratować ... sufit, bo tam przechowywane jest najwięcej danych.”