Grzybów wciąż nie ma i chyba nie będzie

Rozpoczyna się jesień, a to zwykle zapowiedź zbliżającego się wysypu grzybów w naszych lasach. To wielka atrakcja dla turystów i źródło dodatkowych dochodów dla miejscowych. W tym roku jednak nie ma widoków na udane grzybobranie, przynajmniej w moich stronach. Wciąż przecież panuje susza w lesie. Gdy poruszam się po leśnych drogach nieustannie towarzyszy mi tuman kurzu. Grzyby potrzebują przecież do rozwoju wilgoci i ciepła. Dlatego rysują się w pszczewskich lasach marne widoki dla grzybiarzy…
02.10.2015

Rozpoczyna się jesień, a to zwykle zapowiedź zbliżającego się wysypu grzybów w naszych lasach. To wielka atrakcja dla turystów i źródło dodatkowych dochodów dla miejscowych. W tym roku jednak nie ma widoków na udane grzybobranie, przynajmniej w moich stronach. Wciąż przecież panuje susza w lesie. Gdy poruszam się po leśnych drogach nieustannie towarzyszy mi tuman kurzu. Grzyby potrzebują przecież do rozwoju wilgoci i ciepła. Dlatego rysują się w pszczewskich lasach marne widoki dla grzybiarzy…

Mój urlop minął szybciutko i dość pracowicie. Oprócz tak ważnego wydarzenia jak ślub córki, wypełniło go wiele domowych obowiązków i prac. Ale praca w sadzie czy ogrodzie i zbieranie ziemniaków, które nadzwyczaj obrodziły:

12011.jpg

 

także pozwalają odpocząć od codziennych obowiązków leśniczego. Bo może to dziwne, ale czasem nawet leśniczy musi odpocząć od lasu, a szczególnie od leśnych obowiązków narzucanych przez różnych ludzi, od natarczywych telefonów, spraw, problemów. Bo sam las i jego urok nie może przecież męczyć i nudzić…

Udało się mi pośród domowych, urlopowych zajęć i spraw wyskoczyć z żoną choć na trzy dni w Karkonosze. Bardzo lubimy Szklarską Porębę i z wielką radością odwiedziliśmy nasz ulubiony pensjonat „Marysieńka”, położony tuż przy wyciągu krzesełkowym na Szrenicę

12012.jpg

 

Ruszyliśmy z ochotą w góry. Na ścieżce biegnącej bokiem Szrenicy zostaliśmy miło zaskoczeni. Okazało się, że pośród kosówki i wielkich głazów zbocza Szrenicy i Łabskiego Szczytu trwa w najlepsze i to przez cały dzień rykowisko jeleni:

12013.jpg

 

Turyści przystawali czasem i zastanawiali się głośno, skąd wzięły się krowy tak wysoko i czemu tak ryczą? No cóż, nie jest łatwo wypatrzyć jelenia pośród gęstej kosówki i pewnie nie każdy potrafi rozpoznać głos tak dorodnego byka:

12014.jpg

 

Nie tylko ze względu na rykowisko warto wybrać się tam we wrześniu. Karkonosze, Szklarska Poręba i okolice mają moc atrakcji i to miejsce, gdzie naprawdę można odpocząć. Odwiedziliśmy także dawno nie widziane Rudawy Janowickie, do których dociera się malowniczymi, wąskimi dróżkami przez jesienne lasy. Ze zdumieniem przyjęliśmy zmiany, które tam zaszły przez 10 lat. Porozsiewane pośród skałek i uroczych, niedużych miejscowości zamki, pałace czy dworki ze smętnych ruin i resztek dawnej świetności przeistoczyły się w bajkową Krainę Pałaców i Ogrodów. To fantastyczna atrakcja Kotliny Jeleniogórskiej i warto zwiedzić tajemniczy Zamek Bolczów, Staniszów, Karpniki, Łomnicę czy Wojanów

12015.jpg

 

Nie chciało się stamtąd wracać, ale przecież wszystko ma kres, a do pszczewskich lasów też szybko jest tęskno. W domu zawsze najlepiej, a leśniczy zarówno w lesie, jak w leśniczówce czuje się najlepiej, jak to w domu…

Cały wczorajszy dzień spędziłem zatem w lesie, oglądając zmiany, które tam zaszły podczas nawet tak krótkiej mojej nieobecności. Pomimo suszy w lesie króluje już w pełni jesień. Jest coraz barwniej i jaśniej w koronach drzew i tak przerzedzonych w wyniku suszy. W lesie już cisza, słychać tylko głosy przelatujących ptaków migrujących na zimowiska. Pojawiły się w dnie lasu charakterystyczne dla jesieni pajęczynki

12016.jpg

 

Jednak to grzyby, a właściwie ich owocniki są chyba najbardziej rozpoznawalnym symbolem jesiennego lasu. Nie widać jednak zupełnie ani grzybów, a konsekwencji tego grzybiarzy, których o tej porze roku bez liku bywa w pszczewskich lasach. Na takie widoki tego roku nie ma już chyba szans:

12017.jpg

 

Jest naprawdę bardzo sucho, a pojawiły się też już przymrozki, które srebrzą dno lasu:

12018.jpg

 

 W naszych lasach spotkamy wiele gatunków rozmaitych grzybów, łącznie z hubami i tymi powodującymi siniznę drewna, co często jest przyczyną kłopotów leśników i drzewiarzy. Dary lasu, które jednak interesują grzybiarza jako owocnik trafiający na kuchenny stół, obejmują około tysiąca gatunków jadalnych grzybów. To bardzo dużo i każdy region kraju ma swoją specyfikę.

 Moja ulubiona gaździna Mery Majerczyk, królująca w uroczej „Willi Mery” w zakopiańskiej Cyrhli, przynosi ze świerkowych lasów z podnóża Kopieńca bardzo egzotyczne dla mnie owocniki grzybów. Na wiele z nich nawet bym nie spojrzał w „swoich lasach”. Ale Mery je doskonale zna, potrafi odróżnić od tych mniej jadalnych i potem świetnie przyrządza, wypełniając smakowitymi zapachami wnętrze pensjonatu.  Nie odważyłbym się jednak ich zbierać, bo w moich stronach one nie występują. To właśnie w Tatrach, za sprawą Mery poznałem borowika ceglastoporego, który właśnie tam występuje i jest mało znany grzybiarzom na nizinach:

 12019.jpg

Ale to nic dziwnego. Sam przecież od dziecka chodzę po lesie i uważam się za wytrawnego grzybiarza, a wcześniej go nie znałem. Skoro trudno w tym roku o praktyczne grzybobranie, to może warto zdobyć nieco wiedzy o grzybach?   Przy okazji zatem kilka rad, które mogą się przydać w innym, sprzyjającym grzybobraniu czasie:

JAK ZOSTAĆ GRZYBIARZEM?

 Pierwsza kardynalną zasadą prawdziwego grzybiarza jest zbieranie tylko znanych nam grzybów. Unikniemy wtedy zatrucia tylko na pozór apetycznie wyglądającymi grzybami. Zbieramy tylko owocniki zdrowe, nieuszkodzone i młode, ale nie zbyt młode, bo wtedy trudno rozpoznać gatunek grzyba. Pozostawiamy w nienaruszonym stanie grzyby niejadalne, nieznane nam oraz osobniki stare, które pozostawiamy jako „nasienniki”. Najczęściej są i tak robaczywe. Wiecie dlaczego grzyby są robaczywe? Te „robaki”, które dziurawią nasze grzyby, szczególnie z letnich zbiorów to larwy (czerwie) muchówek. Właśnie w grzybach przechodzą część swojego rozwoju.  Warto także pamiętać, że owocniki grzybów to żyjące organizmy, które nawet po zerwaniu nadal rozwijają się i oddychają wydzielając dwutlenek węgla i wodę. Dlatego bardzo ważne jest prawidłowe przechowywanie owoców grzybobrania.Najlepsze są szerokie, wiklinowe koszyki, a nie plastikowe wiadra, torby czy woreczki. Nawet najpiękniejsze owocniki szlachetnych gatunków grzybów mogą być przyczyną zatrucia, gdy przechowywane będą w foliowej torebce i ulegną zaparzeniu. W trakcie kilku godzin spacerowania po lesie dochodzi do szybko postępujących procesów gnilnych, najczęściej wywołanych złym przechowywaniem grzybów. Wtedy wydzielają się toksyny, szkodliwe dla naszego zdrowia. Dlatego nawet powszechnie znane kurki mogą nam zaszkodzić, gdy je źle przechowamy

 

 Aby przynieść je do kuchni i pożytecznie spędzić czas warto nieco znać ich biologię. Poszczególne gatunki grzybów związane są z określonymi gatunkami drzew i rosną w charakterystycznych dla siebie miejscach i czasie.  Bardzo smaczne rydze rosną zazwyczaj w młodnikach sosnowych, czasem świerkowych, szczególnie na ich skrajach.

Koźlarz czerwony, zwany krawcem lub szewcem, pyszni się swoją urodą pośród bieli brzóz.

12020.jpg

 

Podgrzybek- symbol Puszczy Noteckiej, który niewiele ustępuje zaletami kulinarnymi borowikom, to grzyb ubogich sośnin, pozbawionych podszytu liściastego.

Kurki znajdziemy także w pobliżu sosen, szczególnie tam, gdzie rośnie mech i łany borówki czarnej.  W pobliżu pnia starej sosny znajdziemy także szmaciaka gałęzistego, zwanego „kozią brodą”. To coraz rzadszy grzyb w naszych lasach i choć od niedawna nie jest już prawnie chroniony i całkiem smaczny, to pamiętajmy, że zawiera śladowe ilości arszeniku oraz antybiotyk sparassol. Osiąga duże rozmiary, a rekordowy okaz znaleziony we Francji miał prawie 29 kg!

12021.jpg

 

 Grzyby chłoną szkodliwe metale – rtęć, ołów, kadm, dlatego należy unikać ich zbierania w pobliżu wysypisk śmieci i terenów przemysłowych oraz blisko ruchliwych dróg. Od wielu lat trwają też spory naukowców, dotyczące radioaktywności grzybów, szczególnie blisko związane z katastrofą w Czarnobylu. Wiadomo przecież wszystkim, że grzyby gromadzą w sobie niewielkie ilości radioaktywnego cezu. Najmniej gromadzi go borowik szlachetny, choć ma z kolei skłonności do koncentracji izotopu polonu.

Jednak bez obaw, należałoby przecież jeść borowiki kilogramami, aby uzyskać zagrażające nam stężenie, a przecież większość z nas jada grzyby dość rzadko lub traktuje je jako smaczny dodatek kulinarny.

Wzrost i rozwój pięknych owocników grzybów kapeluszowych zależy od gatunku drzewa, ale także od wilgotności gleby, powietrza i temperatury. Istotna jest także pora roku, bo ten sam grzyb w zależności od warunków rozwoju pojawia się w różnych partiach lasu. Przykładem może być tu borowik, który współżyje z różnymi drzewami i pojawia się w różnych miejscach. W czerwcu znajdziemy go w dąbrowach, jest wtedy gruby, twardy, ale najczęściej  robaczywy. Gdy jest sucha jesień borowik rośnie w zasadzie tylko w żyznych buczynach i dąbrowach, a gdy jesień jest ciepła i mocno roszona deszczami, znajdziemy go na żwirkach borów sosnowych pomiędzy łanami szarych porostów lub zielonymi poduszkami mchów. Późną jesienią, gdy jest mało ciepła, rośnie wprost na leśnych drogach  lub nasłonecznionych skrajach borów.

W tym szczególnie suchym roku, gdy pojawiły się już przymrozki nie ma widoków na udane grzybobranie. Jest jeszcze słaba nadzieja, że uda się nazbierać opieniek.

12022.jpg

 

 Opieńka miodowa o smacznych owocnikach  ( najlepsze są młode, marynowane w occie) rośnie grupowo przy starych pniakach lub nawet wprost na zmurszałych kłodach. Grzyb ma charakterystyczne owocniki z kropkowanym wierzchem, młodsze mają białą błonę pod spodem kapeluszy. Często można szybko nazbierać duży kosz tych znakomitych grzybków i zrobić dodatkowo dobry uczynek, bo opieńka jest groźnym dla drzew pasożytem. Czasami zabija młode sosny na uprawie lub w młodniku. Jej grzybnia jest największym organizmem żyjącym na Ziemi i może zajmować powierzchnię kilku kilometrów kwadratowych. Zbierając owocniki opieńki nie dopuszczamy do wysiewu zarodników i zapobiegamy dalszemu rozwojowi grzyba.

Zbieranie grzybów to jak widać z różnych powodów pożyteczne zajęcie i świetny relaks na świeżym powietrzu. Dla jednych to samotne spotkanie z lasem, z innych w gronie rodziny lub przyjaciół. Prawdziwki pachnące podczas wigilijnej wieczerzy przypominają te chwile lepiej niż fotografia. To miłe wspomnienie kolejnego lata czy  jesieni. Leśne grzyby na naszym stole  są jak zakładka wyjęta spomiędzy kartek księgi lasu, którą wciąż czytamy i poznajemy na nowo. Nie martwy się, jeżeli właśnie tego roku ich nie nazbieramy. Cóż znaczy jeden rok w życiu lasu?

 

Leśniczy Jarek- lesniczy@erys.pl