Grzyboparkingi zamiast mandatów
Niedawno na jednym z informacyjnych portali internetowych przeczytałem tekst o „charakterze poradnikowym” dotyczącym wjazdów do lasu. Tekst dla mnie leśnika, znającego dokładnie te zasady może niezbyt interesujący ale komentarze czytelników pod nim wprawiły mnie w spore zdumienie. Po chwili namysłu doszedłem do wniosku, że autorami komentarzy są pewnie ludzie, którzy chyba nigdy nie byli w lesie i nie jest ich pasją zbieranie grzybów w naszych lasach.
Niedawno na jednym z informacyjnych portali internetowych przeczytałem tekst o „charakterze poradnikowym” dotyczącym wjazdów do lasu. Tekst dla mnie leśnika, znającego dokładnie te zasady może niezbyt interesujący ale komentarze czytelników pod nim wprawiły mnie w spore zdumienie. Po chwili namysłu doszedłem do wniosku, że autorami komentarzy są pewnie ludzie, którzy chyba nigdy nie byli w lesie i nie jest ich pasją zbieranie grzybów w naszych lasach.
Bo czytamy w tych komentarzach:
1.Lasy należą do wszystkich Polaków, nie tylko do leśniczych i myśliwych, i dlatego rola leśnych dziadów powinna kończyć się na pilnowaniu porządku, nie mylić z zamykaniem lasu dla ludzi
2.Lasy powinny wyznaczyć miejsca parkingowe dla zbieraczy. Dojąc grubą kasę z majątku narodowego, muszą być zobligowani do wytyczenia dróg dla przejazdu zbieraczy, miejsc zatrzymywania itp. Na dzień dzisiejszy, lasy nie są dla obywateli lecz dla namaszczonych. Podobnie jest w parkach narodowych.
3. Leśniczy czy gmina powinni zrobić miejsca parkingowe dla wjeżdżających do lasu. I jeszcze kibelek wybudować.
Ale zdarzają się też wypowiedzi w innym tonie:
4. a może z czystej przyzwoitości w poszanowaniu dla przyrody dałbyś sobie spokój z wjeżdżaniem do lasu mądralo, tylko człowiek twojego pokroju musi mieć znak , ja jeżdżę do lasu na grzyby rowerem i jak widzę całe tabuny grzybiarzy wysiadających z samochodów to mnie cho,,,,,ra bierze
5. Proponuję nauczyć się od Norwegów i ich prawa Allemansrätten. Przyroda jest dla wszystkich. Trzeba tylko umieć z nią współistnieć i ją szanować. Tylko kiedy my Polacy zmienimy swoją mentalność?
6. Mieszkam przy lesie, ba nawet posiadam auto terenowe, ale na grzyby jeżdżę rowerem ponieważ szanuje to że LAS jest miejscem do życia zwierząt i roślin a warkot silników oraz spaliny na pewno im nie służą .My ludzie staliśmy się strasznie egoistyczni twierdząc że wszystko co państwowe należy nam się bez ograniczeń i zapomnieliśmy o tym że w LESIE , DOMU DZIKIEJ PRZYRODY, jesteśmy tylko gośćmi .
Czyli jak to bywa pośród naszych rodaków, znamy się na wszystkim i jesteśmy podzieleni na różne, zwykle przeciwstawne obozy. Tylko skąd w nas tyle jadu? W zasadzie wszyscy wiemy, że jesteśmy dość młodą demokracją i ciągle uczymy się jej zasad. Ustawa o lasach, która kształtuje zasady korzystania z lasów powstała dość dawno, bo w 1991 roku. Uchwalił ją demokratycznie wybrany Sejm RP, a powinnością leśników jest dbałość o przestrzeganie ustanowionych tą ustawą zasad.
Co wynika z tej ustawy? Do lasu najlepiej wybrać się pieszo lub rowerem, a gdy wybierzemy wygodny dojazd autem, bezwzględnie musimy je zostawić tylko na wyznaczonym parkingu, oznakowanym charakterystyczną niebieską tablicą. Choć nie wszystkim podobają się tablice ustawiane przez leśników
Leśnicy wydali i nadal wydają bardzo dużo pieniędzy na urządzenie i utrzymanie parkingów oraz miejsc postoju. Wszystko po to, aby nasze samochody były bezpieczne i zaparkowane obok lasu zgodnie z prawem.
Organizują nawet doraźne „grzyboparkingi”, aby umożliwić ludziom korzystanie z dobrodziejstw lasu. Wiele osób denerwuje się na leśników, że stanowczo przestrzegają tej zasady i nie pozwalają na pozostawianie aut przy leśnych drogach. Pewnie stąd powstają czasem nawet bardzo niewybredne oceny naszych działań i przykre komentarze…
Dziś prawie każda polska rodzina posiada samochód, czasem dwa lub więcej. Jak wyglądałby las, gdyby w jakiś ranek choć co czwarta rodzina z miasta wybrała się na grzyby do lasu samochodem, parkując go według uznania? Przecież w lesie szukamy ciszy i balsamicznej woni drzew, a nie chcemy czuć się jak na osiedlowym parkingu. Zasady udostępniania lasów społeczeństwu precyzyjnie ustalono w rozdziale piątym ustawy o lasach.
Z ustawowych zapisów wynika, że ruch motorowerem, pojazdem silnikowym (także quadem), a nawet zaprzęgiem konnym, dopuszczalny jest tylko drogami publicznymi. Dopuszcza się jazdę konną po lesie, jednak tylko drogami wyznaczonymi przez właściwego nadleśniczego. Każdym pojazdem można wjechać do lasu drogą leśną tylko wtedy, gdy jest wyraźnie oznaczona drogowskazami dopuszczającymi ruch ( np. wskazany jest kierunek i odległość dojazdu do miejscowości, ośrodka wypoczynkowego czy parkingu leśnego). Nie ma, niestety, jednolitego i czytelnego systemu oznakowania dróg publicznych biegnących przez lasy, a jest to obowiązek zarządcy drogi. Są to przecież drogi gminne, powiatowe, wojewódzkie. Na drogach leśnych nie muszą być ustawione szlabany i znaki zakazujące poruszania się po nich, a zakaz poruszania się nimi obowiązuje cały rok, nie tylko w okresie zagrożenia pożarowego.
Choć w wielu atrakcyjnych dla ludzi miejscach leśnicy zmuszeni są do ustawiania szlabanów, chroniąc w ten sposób przyrodę przed wielką presją ludzi. Dziś wiele dróg leśnych przeznaczonych do wywozu drewna lub traktowanych jako drogi pożarowe ma dobrą nawierzchnię i są one świetnie utrzymane. Nie można jednak z nich swobodnie korzystać dla innych celów. Należy stosować ogólną zasadę, że droga nieoznakowana nie jest dopuszczona do ruchu. Te przepisy nie dotyczą pracowników nadleśnictw, właścicieli lasów w ich własnych lasach, osób wykonujących i kontrolujących gospodarkę leśną, służb ratujących zdrowie i mienie ludzkie (policja, straż pożarna, pogotowie ratunkowe), myśliwych wykonujących zadania gospodarcze oraz właścicieli pasiek zlokalizowanych w lasach. Dlatego nie należy pozostawiać samochodów przed szlabanami i na poboczach dróg, nawet jeśli są one dopuszczone do ruchu, ponieważ utrudnia to ich gospodarcze wykorzystanie.
Spacerując po lesie pieszo lub obserwując przyrodę z siodełka roweru także nie wszędzie można zajrzeć. Nie każdy fragment lasu jest, niestety, dostępny dla turystów. Z zapisów ustawy o lasach wynika, że stale nie wolno wchodzić na obszary zagrożone erozją, a najczęściej są to niebezpieczne dla ludzi osuwiska. Nie zaglądajmy też na wszystkie uprawy leśne zanim nie osiągną 4 metrów wysokości, szczególnie w te ogrodzone, bo łatwo zniszczyć młode drzewka. Nie wchodźmy do oznakowanych ostoi zwierząt.
Podobnie oznakowane są, ale tylko czasowo miejsca, gdzie aktualnie trwają prace leśne. Nie należy zbliżać się tam do pracujących maszyn leśnych, samochodów z drewnem w trakcie załadunku oraz do pracujących drwali i zrywkarzy. Prace leśne są szczególnie niebezpieczne dla ludzi i przyglądając się im w trakcie spaceru zawsze należy zachować od nich bezpieczną odległość minimum dwóch wysokości otaczających nas drzew. Zakaz wstępu może pojawić się także okresowo, wprowadzony przez nadleśniczego w związku z ogromnym zagrożeniem pożarowym, klęskami żywiołowymi ( np. aktualnie usuwane złomy i wywroty po huraganowych wiatrach) oraz wykonywanymi zabiegami chemicznymi. Takie zakazy są ustanowione w trosce o życie i zdrowie ludzi odwiedzających las i stąd należy ich koniecznie przestrzegać.
Leśnicy, zarówno Straż Leśna specjalnie stworzona dla ochrony lasów formacja, jak i leśnicy wchodzący w skład umundurowanej Służby Leśnej (np. podleśniczy, leśniczy, inżynier nadzoru, nadleśniczy) mają uprawnienia strażnika leśnego i mogą interweniować m.in. w przypadku łamania zapisów ustawy i nakładać mandaty. Jednak rzadko sięgają po mandatowy bloczek, choć interweniują często, ale zwykle cierpliwie tłumaczą zasady korzystania z lasu i pouczają niefrasobliwych grzybiarzy czy turystów. Jeśli muszą nałożyć mandat, bo występek jest wyjątkowy i nie można być pobłażliwym, to nie robią tego ze złośliwości albo z chęci zysku dla Lasów Państwowych, bo należność za mandat stanowi dochód skarbu państwa.
Na koniec jeszcze jeden komentarz czytelnika:
A kto dostał mandat od leśnika???? Wszędzie piszą, co leśnicy MOGĄ ale nikt nie pisze, że zwykle kończy się pouczeniem. Leśnicy to zazwyczaj mili ludzie, którzy potrafią być empatyczni i rozumieją, że ludzie jadą na grzyby, czy jagody. Dopiero, jak się trafi mądrala, to używają kar…
Nic dodać, nic ująć, a zatem życzę wszystkim udanego grzybobrania
i miłego pobytu w jesiennym lesie, naturalnie z poszanowaniem praw przyrody oraz praw ludzkich, ustalonych ustawami, kodeksami czy rozporządzeniami. Leśnicy troszczą się o las i ludzi, którzy w nim przebywają. Las to dla nas wszystkich powszechnie dostępne i darmowe SPA, miejsce wypoczynku, wzruszeń, doznań estetycznych i inspiracja do działania. Aktywny wypoczynek w lesie i pełne uroku poznawanie tajemnic przyrody, najlepiej w rodzinnym gronie, wymaga tylko nieco wiedzy i poszanowanie prawa, które należy poznać.
Czas poświęcony na przygotowanie się do wyprawy do lasu kosztuje minimum 20 mln złotych. Tyle co roku leśnicy wydają na sprzątanie lasów ze śmieci. Są to śmieci nas wszystkich, a nie leśników.
Z pewnością drugie tyle, a nawet więcej wydają na akcje uświadamiające, metalowe szlabany i znaki zakazu. Czasem zmuszeni są nakładać mandaty, ale chyba po prostu lepiej zrozumieć, że o nasze lasy należy wspólnie dbać… Przecież lepiej niech leśnicy budują kolejne „grzyboparkingi”, wiaty dla turystów, szlaki turystyczne, których jest w lasach blisko 30 tysięcy km czy sztuczne platformy dla rybołowów, puchaczy i sokołów. Będziemy wtedy korzystać z szerokiej oferty różnych funkcji lasu i podziwiać rzadkie ptaki nad borem, gdy wyruszymy na kolejną wyprawę dookoła leśnego, zielonego świata, pozbawionego śmieci, hałasu oraz widma mandatu.
Leśniczy Jarek- lesniczy@erys.pl