Grypa

Od niedzieli boli mnie głowa i mam gorączkę. Od wczoraj jestem na zwolnieniu lekarskim. Po raz pierwszy od wielu lat. Podejrzewam, że skumulowały się wszystkie niedoleczone grypy, anginy i przechodzone przeziębienia. Leśnik zawsze ma coś do zrobienia, zawsze jest to ważniejsze od leczenia. Niezależnie od pogody trzeba być w lesie i dopilnować, żeby robota była zrobiona.
18.10.2007

Od niedzieli boli mnie głowa i mam gorączkę. Od wczoraj jestem na zwolnieniu lekarskim. Po raz pierwszy od wielu lat. Podejrzewam, że skumulowały się wszystkie niedoleczone grypy, anginy i przechodzone przeziębienia. Leśnik zawsze ma coś do zrobienia, zawsze jest to ważniejsze od leczenia. Niezależnie od pogody trzeba być w lesie i dopilnować, żeby robota była zrobiona.

Leśnikom często dokucza borelioza – choroba powodowana przez kleszcze. Co roku przechodzimy badania krwi i co roku u wielu z nas – u mnie też – wykazują one obecność bakterii boreliozy. Sama ich obecność nie oznacza jeszcze choroby, ale bardzo zwiększa prawdopodobieństwo jej wystąpienia w przyszłości. Niestety, nawet drakońska kuracja antybiotykowa może jedynie powstrzymać występowanie objawów, ale nie daje możliwości wyleczenia, czyli całkowitego pozbycia się bakterii z organizmu. Codziennie po powrocie z lasu sprawdzam, czy nie mam na sobie żadnego wbitego kleszcza. Wiem, że bakterie są już obecne w mojej krwi, ale dopóki jest ich niewiele, co potwierdzają badania, to nie chciałbym, żeby było ich więcej.

Leżę więc w domu. Ale jest to leżenie na pół gwizdka, bo pewne rzeczy nie zrobią się same. Żeby mieć w domu ciepło, muszę napalić w piecu. Żeby napalić w piecu, muszę przywieźć do piwnicy drewna. Tak czy inaczej muszę więc wyjść na zewnątrz. Trzeba też zadbać o zwierzaki, które przecież same nie napiją się wody ze studni i nie zamkną się na ogrodzonym pastwisku…