Gniazdo i szacunki brakarskie

Dzisiaj właśnie wyznaczając taką działkę zrębową natknąłem się na gniazdo drapieżnika, którego wcześniej nie zauważyłem. Jest to duże gniazdo w głębi starego, stu-dwudziesto-letniego drzewostanu. Prawdopodobnie jest nieczynne, bo nie ma pod nim żadnych oznak zasiedlenia – ani odchodów, ani resztek pokarmu, ani żadnych innych. Nie widać też w okolicy żadnego lokatora.
17.05.2010

Dzisiaj właśnie wyznaczając taką działkę zrębową natknąłem się na gniazdo drapieżnika, którego wcześniej nie zauważyłem. Jest to duże gniazdo w głębi starego, stu-dwudziesto-letniego drzewostanu. Prawdopodobnie jest nieczynne, bo nie ma pod nim żadnych oznak zasiedlenia – ani odchodów, ani resztek pokarmu, ani żadnych innych. Nie widać też w okolicy żadnego lokatora.

gniazdo1a.jpg

Od dłuższego czasu zajmuję się z przerwami robieniem szacunków brakarskich. Te szacunki dotyczą zrębów na przyszły rok. Ponieważ do obejścia jest około trzydziestu hektarów, roboty jest mnóstwo i nie ma szans żeby zrobić to za jednym ani nawet za dwoma podejściami.

Robienie szacunków zaczyna się od trwałego oznakowania granic działki zrębowej w danym oddziale ( oddział – działka ewidencyjna). Lokalizacja, wielkość zrębu jest określana przez Biuro Urządzania Lasu w operacie, na podstawie którego pracuje każdy leśniczy w terenie. Działka wyznaczona na mapie musi zostać przeniesiona w teren i oznakowana „w naturze”. Malujemy granice zrębów farbą – dzisiaj jest to praca wygodna, bo mamy farby w spreju, ale jak zaczynałem pracę jeszcze w XX wieku nie było tak łatwo. Wiaderko z farbą i pędzel – zestaw do znakowania jeździł na pace w UAZie i często zdarzało się tak, że w farbie były nie tylko oznakowane drzewa, ale tak samo leśniczy i wnętrze samochodu. Taki spray – niby mała rzecz, a cieszy niebywale.

Dzisiaj właśnie wyznaczając taką działkę zrębową natknąłem się na gniazdo drapieżnika, którego wcześniej nie zauważyłem. Jest to duże gniazdo w głębi starego, studwudziestoletniego drzewostanu. Prawdopodobnie jest nieczynne, bo nie ma pod nim żadnych oznak zasiedlenia – ani odchodów, ani resztek pokarmu, ani żadnych innych. Nie widać też w okolicy żadnego lokatora. Razem z podleśniczym oceniamy, że nie jest to gniazdo bielika ani bociana czarnego, bo te byłyby dużo większe. Możliwe jest, że to gniazdo należało do orlika krzykliwego. Orliki gniazdują w okolicy, to raz, a też zakładają często gniazda tak jak w tym przypadku na najniższych gałęziach korony drzewa – to dwa. Zobaczymy, czy nasza teoria się potwierdzi. Fakt znalezienia gniazda zgłosiłem zgodnie z procedurą do nadleśnictwa, które wystąpi teraz o ekspertyzę ornitologiczną. Przyjedzie fachowiec i może uda mu się zebrać więcej informacji o lokatorach gniazda. Jeżeli gniazdo należy do gatunku chronionego strefowo, to konieczne będzie stworzenie wokół niego strefy ochronnej, a zrąb w tym miejscu nie zostanie wycięty, tylko pozostawiony do naturalnego rozkładu.