Echo dawnych lat

Odwiedziła mnie niedawno starsza pani, która tuż przed wojną urodziła się w leśniczówce w której teraz mieszkam. Pisałem zresztą o tej osobie kilka już razy w poprzednich latach. Odwiedzała nas trzy i dwa lata temu, ale w zeszłym roku z powodu choroby nie mogła przyjechać. W tym roku wiedzieliśmy z żoną, że przyjedzie w sierpniu, ale nie znaliśmy daty wizyty.
27.08.2009

Odwiedziła mnie niedawno starsza pani, która tuż przed wojną urodziła się w leśniczówce w której teraz mieszkam. Pisałem zresztą o tej osobie kilka już razy w poprzednich latach. Odwiedzała nas trzy i dwa lata temu, ale w zeszłym roku z powodu choroby nie mogła przyjechać. W tym roku wiedzieliśmy z żoną, że przyjedzie w sierpniu, ale nie znaliśmy daty wizyty.

Jest to bardzo miła starsza osoba z którą chętnie rozmawiamy o burzliwej historii terenów dawnych Prus Wschodnich a dzisiejszych Warmii i Mazur. Pamięta bardzo dużo szczegółów dotyczących okolicznych wsi i miasteczek – może nie z bezpośrednich własnych wspomnień (kiedy uciekała z leśniczówki z matką i rodzeństwem przed Armią Czerwoną miała cztery lata) ale z rozmów z rodzicami a później z innymi osobami mającymi podobne doświadczenia. Powtarza do dziś: „Wojna to najstraszniejsza rzecz na świecie”. Karin jest Niemką oczywiście, ale odkąd skończyła kilkanaście lat mieszka we Francji – i po francusku rozmawia z moją żoną, która zna wprawdzie kilka języków, ale niemieckiego akurat nie.

W przededniu obchodów pierwszego września – a później siedemnastego – skłania to wszystko do refleksji nad historią. Wróciłem niedawno do książki Normana Daviesa „Nie takie łatwe zwycięstwo” (rzecz generalnie o drugiej wojnie światowej). Wciąż słucham relacji dotyczących wojny w Afganistanie. Żadne zwycięstwo nie jest łatwe, a każda z wojen jest rzeczą straszliwą, szczególnie dla ludności cywilnej. Niemniej mam wrażenie, że historia zatacza wielkie koła, a człowiek mimo wszystko nie jest w stanie uczyć się na własnych błędach, a szczególnie na przestrzeni kilku pokoleń. Że pamięć historyczna jest pamięcią krótką jedno-, maksymalnie dwupokoleniową, a zawsze znajdują się chętni do poprawiania historii i promowania tej wersji wydarzeń sprzed lat która im z różnych, przede wszystkim politycznych, powodów pasuje.