Dzień Leśnych Dzieci

Dziś z wielką radością ruszyłem w teren, bo wyobraźcie sobie, że nie naciska mnie już żaden „papierowy” termin! Jaka ulga… Wszystkie ważne i bardzo ważne „papierowe” zadania wykonane i przekazane do nadleśnictwa, a zatem pomimo upału i kąśliwych oraz bzyczących stworzeń, których jest teraz bez liku ruszyłem w las.
05.07.2012

Dziś z wielką radością ruszyłem w teren, bo wyobraźcie sobie, że nie naciska mnie już żaden „papierowy” termin! Jaka ulga… Wszystkie ważne i bardzo ważne „papierowe” zadania wykonane i przekazane do nadleśnictwa, a zatem pomimo upału i kąśliwych oraz bzyczących stworzeń, których jest teraz bez liku ruszyłem w las.

Sprawdziłem stan kilkunastu upraw i przy okazji obejrzałem ogrodzenia, czy jakiś „stwór” nie włamał się nieproszony. Wszystko było w porządku. Zauważyłem, że pewien rolnik pomimo moich wskazówek nadal uparcie „wjeżdża z polem” w las, czyli siejąc zboże nie przejmuje się granicą. Zupełnie niedawno geodeta odtworzył jej przebieg, ale rolnika na okazaniu granic nie było. Nic dziwnego, bo to „rolnik” z odległego miasta, a pole w jego imieniu uprawia kto inny. Uzupełniłem przebieg granicy tymczasowymi palikami, a potem muszę trwale oddzielić rolę od lasu. Moja pracowitość została wynagrodzona, bo na samym skraju lasu:

 5402.jpg

…znalazłem spore stadko dorodnych kurek. Jest sprawiedliwość na świecie:

5403.jpg

 W lesie trzeba przemierzyć sporo kilometrów, aby w kuchni zapachniało grzybami, a tu proszę, podane jak na tacy!

Przejechałem w inny fragment leśnictwa i szedłem cicho oglądając kilkuletnie podsadzenia bukowe. Pomiędzy bukami zobaczyłem coś brązowego w kropki:

5404.jpg

To mały daniel spoglądał na mnie „maślanym wzrokiem”. Wycofałem się cichutko, bo pomiędzy bukami spacerowała rodzinna chmara. Po co im przeszkadzać?

Postanowiłem zajrzeć na niewielki zrąb, który jest pomiędzy prywatnymi uprawami. Teren jest tam bardzo podmokły, a zatem postanowiłem pójść torowiskiem, bo zrąb jest bezpośrednio przy linii kolejowej. Szedłem cicho, zastanawiając się dlaczego jest taki niewygodny rozstaw pomiędzy podkładami kolejowymi. Za nic nie pasują na krok! Oczywiście znam popularną wersję opowieści o tym,  dlaczego rosyjskie wagony mają szerszy rozstaw osi, ale o „rozłodze” podkładów nic mi nie wiadomo.

Przygotowałem sobie aparat, pomny tego, że kilka dni temu mój blogowy kolega Orillo pstryknął fajną fotkę „kolejowych” zajęcy pomiędzy szynami. Zadumałem się chwilę nad potężną sosną, którą pozostawiłem kilkanaście lat temu wycinając inny zrąb, a która zapewne już niebawem będzie kwalifikowała się na pomnik przyrody. Moją zadumę przerwał jakiś szmer… Przez tory przemykały trzy młode borsuki:

5405.jpg

Pierwszy raz w życiu spotkałem borsuki o godzinie 12 w południe. Zeszły z nasypu i zatrzymały się chwilę przed zanurzeniem się w gąszcz zieleni:

5406.jpg

Ale numer! Szkoda, że aparat jest taki wolny, a ja byłem zresztą zbyt zaskoczony takim spotkaniem, żeby zrobić lepszą fotografię.

Wracając z lasu postanowiłem zajrzeć na paski drzewostanu przy jeziorze Szarcz, które niedawno przejąłem na mienie mojego leśnictwa. Podszedłem przy okazji czajkę, która zaaferowana dumała nad świeżo skoszonym łanem:

 5407.jpg

Usłyszałem jakiś szelest i z łanu wysokiego już zboża wypadł rodzic z dwójką takich dzieci:

5408.jpg

Żurawięta z wdziękiem, „strusim pędem” przebyły otwartą przestrzeń i skryły się w zbożu. Co chwilę czujny rodzic kontrolował okolicę:

5409.jpg

No i powiedzcie, czy dzisiejszy dzień nie wypada nazwać „Dniem Leśnych Dzieci”?

Kilka godzin spędzonych w lesie, oprócz załatwienia wielu spraw czysto zawodowych, okazały się okazją do tylu przyrodniczych obserwacji. Zachęcam Was do obserwowania leśnych dzieci, bo to najbardziej dogodny ku temu czas. Gdy potraficie cicho zachować się w lesie, to nawet w pełni dnia możecie podejrzeć ciekawe sceny z życia mieszkańców lasu. Wystarczy trochę cierpliwości, minimum wiedzy, no i przyda się szczypta cierpliwości. Warto też, jak widać, zabrać ze sobą aparat fotograficzny oraz dobry płyn zabezpieczający przed muchami, komarami i innymi „bzyczącymi utrapieńcami”. Satysfakcja i pozytywne wrażenia gwarantowane!

Leśniczy Jarek – lesniczy@erys.pl

  1. S. Zgodnie z życzeniem wielu Miłych Czytelników od dziś komentarze pod Erysiowym Blogiem Leśniczego zostały uwolnione od konieczności logowania. Komentujcie i pytajcie jak najczęściej, a znając Waszą wysoką kulturę i poczucie taktu nie mam cienia obawy o poprawność języka polskiego i znajomość zasad rozpowszechnianych już w zamierzchłych czasach PRL-u przez Jana Kamyczka.