Dzicza wizyta

Kilka dni temu o świcie wyjrzałem przez okno sypialni. Nie wierzyłem temu co widzę – w ogrodzie był dzik i spokojnie rył pod płotem. Popędziłem po aparat żeby zrobić mu serię fantastycznych zdjęć – w końcu nie co dzień widzi się pod oknem dzikiego dzika, zupełnie nie oswojonego. Ale zdjęcia robione były przez szybę – nie chciałem otwierać okna żeby nie spłoszyć włamywacza – i okazały się kiepskie niestety.
08.04.2009

Kilka dni temu o świcie wyjrzałem przez okno sypialni. Nie wierzyłem temu co widzę – w ogrodzie był dzik i spokojnie rył pod płotem. Popędziłem po aparat żeby zrobić mu serię fantastycznych zdjęć – w końcu nie co dzień widzi się pod oknem dzikiego dzika, zupełnie nie oswojonego. Ale zdjęcia robione były przez szybę – nie chciałem otwierać okna żeby nie spłoszyć włamywacza – i okazały się kiepskie niestety.

Po obejrzeniu ogródka w dzień okazało się, że dziczek wynalazł wszystkie bulwy topinamburu które w zeszłym roku się tam zasiały. Znanym sobie tylko sposobem wywąchał te bulwy i postanowił do nich dotrzeć za wszelką cenę. Bez problemów przecisnął się pod starą siatką ogrodzeniową i już był na podwórku...

Rozgościł się na dobre. Następnego dnia widziałem go znów na łące pod lasem. Poszedłem na łąkę i zrobiłem kolejną serię zdjęć. Dzień później przyszedł też i spokojnie buchtował na łące niemalże obok pasących się koni – które nie były z tego całkiem zadowolone. Zacząłem podejrzewać, że zwierzę jest chore – na zdjęciach widać, że jest trochę wyliniały, a z zachowania wynikało, że nie boi się ludzi. Jednak okazało się przy kolejnej sesji fotograficznej, że dzik jest po prostu bardzo głodnym dzikiem – rączo zmyka przed człowiekiem kiedy uzna że jego dystans bezpieczeństwa został przekroczony. Ucieka również przed psem, ale wyżeł jest wyjątkowo ostrożny i jedyne co robi widząc dzika, to zawzięcie szczeka. W każdym razie nie ma chęci ruszać na dzika – co w sumie jest odruchem właściwym.

Dzik jest nieduży, na oko waży około 30 kilo, a więc ma nie więcej niż rok. Wyjątkowo głodny, bo w okolicy śnieg zniknął właściwie dopiero tydzień temu (leży jeszcze gdzieś w zakamarkach) a na łąkach niewiele jeszcze można znaleźć. Wyliniały jest jak wszystkie zwierzęta w lesie – i tak samo jak moje konie i kozy. Wszystkie zmieniają właśnie futro, co pochłania dużo energii. W trakcie spacerów można bez problemu w biały dzień spotkać dzika, łanię czy sarnę – zwierzaki uciekają dopiero w ostateczności, bo unikają zbędnego marnowania energii.

Ciekawe czy nasz dzik zjadł już wszystko co było do zjedzenia w okolicy i sobie poszedł czy też pojawi się znowu. Łatwo go poznać, jest łaciaty – a na zbliżeniach zdjęć widać nawet układ lat na gwiździe (ryju).