Czytając las zimą

Zima trzyma. Całe szczęście, bo przecież mamy połowę stycznia i nie powinny kwitnąć stokrotki, a niebo nie może przypominać burego łacha pobrudzonego wycieraniem lepkiej mgły i błota. Dziś było śnieżnie, lekko "mroziście", a w południe z kolei słonecznie. Leśniczówka otoczona oszronionymi drzewami i krzewami ozdobionymi śnieżnymi czapami uśmiechała się w południe oczami okien:
17.01.2013

Zima trzyma. Całe szczęście, bo przecież mamy połowę stycznia i nie powinny kwitnąć stokrotki, a niebo nie może przypominać burego łacha pobrudzonego wycieraniem lepkiej mgły i błota. Dziś było śnieżnie, lekko "mroziście", a w południe z kolei słonecznie. Leśniczówka otoczona oszronionymi drzewami i krzewami ozdobionymi śnieżnymi czapami uśmiechała się w południe oczami okien:

6114.jpg

Jezioro znowu zamarzło ku szczeremu zdziwieniu mew, które przyglądają się z niedowierzaniem w cienkim lodzie:

6115.jpg

Cały dzień spędziłem w lesie, bo wciąż jadą z mojego leśnictwa wozy z drewnem:

6116.jpg

Podleśniczowie padli ofiarą grypy, ale ja trzymam się zdrowo i nie zamierzam chorować. Mam mnóstwo pracy biurowej przy szacunkach brakarskich, ale tak piękny, zimowy dzień nie mogę przecież przesiedzieć w kancelarii, wertując księgę operatu… Mój ulubiony i bardzo solidny przewoźnik pan Leszek codziennie wywozi dwa wozy papierówki, choć na leśnych drogach nie jest teraz łatwo:

6118.jpg

Gdy spadnie więcej śniegu łatwo można stracić orientację, bo krajobraz bardzo się zmienia, a drogowskazów w lesie zwykle nie ma! Pomagam tak przewoźnikom, żeby nie zmylili drogi, wracając  załadowanym samochodem:

6119.jpg

Wczoraj jechałem na umówione z przewoźnikiem spotkanie w oddziale 41 i spoglądałem po drodze na pozostałe stosy papierówki, licząc w pamięci, czy wystarczy na załadowanie kolejnego samochodu. Na moment odwróciłem uwagę od drogi, którą wyślizgały solidnie koła ciężarówki pana Leszka. Zarzuciło potężnie moim Rokusiem i impet wrzucił przód samochodu na skarpę. Bokiem wjeżdżałem na coraz bardziej stromą skarpę, uzyskując „coraz większe skrzywienie horyzontu”, a w dodatku bardzo szybko grubiała w moich oczach zbliżająca się do maski auta wielka sosna. W ostatniej chwili udało się jednak skontrować kierownicą, bo złapałem przyczepność i spadłem ze skarpy na cztery koła kilka metrów przed grubą sosną. Chyba jednak trzeba czujnie obserwować drogę i wolniej  jechać…

W zimowym lesie jest co obserwować, ale najlepiej poruszając się pieszo. Dziki ryją leśne dogi, szczególnie tam, gdzie są dęby:

6120.jpg

Mają świetny „radar”, bo zobaczcie co tam było jesienią:

6121.jpg

Dziki pamiętają, że w tym roku był urodzaj żołędzi i szukają ich chętnie w lesie. Nie wkraczają wtedy do ogródków, ani do miast i nie ma potrzeby ich sztucznie dokarmiać. Dlatego leśnicy pozostawiają wzdłuż dróg i brzegów upraw pojedyncze dęby, gdy projektują zręby, aby urodzaj żołędzi był spiżarnią także dla dzików, choć korzysta z nich wiele innych zwierząt i ptaków. Dziki radzą sobie także tam, gdzie żołędzi było mniej. Można to wyczytać na śniegu. Trop dzika jest bardzo charakterystyczny:

 6122.jpg

Zaciekawiły mnie ślady piasku przy odciskach dziczych rapci. Poszedłem po wstecznym tropie, aby sprawdzić skąd dzik nabrał na swoje biegi (nogi) i suknię (sierść) ten piasek. Okazało się, że z braku żołędzi, pod młodymi dąbkami w pozostawionej po zrębie biogrupie wyrył sobie solidną jamę i dokopał się do smakowitych korzonków. Widać, że zabawił tam dość długo:

6123.jpg

 Niedaleko zobaczyłem tropy danieli:

6125.jpg

Były bardzo świeże, to postanowiłem zrobić łuk i zajść im drogę. Podejrzewałem gdzie się kierują. Nie myliłem się i zobaczyłem młodego byczka i trzy łanie z dwoma cielakami ale szybko zwiały. Kawałek dalej, gdy wychyliłem się zza pagórka zobaczyłem dwa daniele- byki z niezłymi już łopatami. Niestety, nie chciały pozować:

Uciekły, a ja zrobiłem kolejny łuk, bo wiedziałem gdzie mierzą, a w pobliżu była i tak powierzchnia do trzebieży na 2014 rok, którą chciałem obejrzeć. Marszobiegiem przeleciałem z 1,5 km ale daniele były szybsze i schroniły się już w sosnowych młodnikach. No cóż, biegałem kiedyś na długich dystansach „w przełajach”, ale to było dawno. Obejrzałem ich żerowiska w drzewostanie dębowym. Śnieg było solidnie przewrócony i na pozór wygląda to tak, jakby buchtowały tam dziki. Na wzgórzach widać wykopane w śniegu i wytopione ciałami danieli legowiska, gdzie odpoczywają po trudach zimowego żerowania:

6126.jpg

Leżą w pobliżu żerowiska, a ze wzgórza dobrze widzą okolicę i szybko wypatrzą, wywęszą i usłyszą niebezpieczeństwo. Dalej, w sosnowym, starym borze oglądałem tropy saren. Ta widać przechadzała się spokojnie, ciągnąc wolno cewki (nogi) po śniegu i pozostawiając rysy pomiędzy odciskami zgrabnych raciczek:

6130.jpg

Odkopane ze śniegi jagodniki świadczą o tym, że stołują się tu sarny i jelenie, bo było też sporo ich tropów. Obok młodnika przekicał sobie zajączek:

6128.jpg

Przednie łapki stawia bardzo blisko siebie, a potem przerzuca tylnie skoki, tak, że laik zwykle nie rozpozna w którą stronę szedł. Potem wyraźnie przyspieszył i dawał spore susy. Nic dziwnego, obok jego tropów przesznurował lis:

6129.jpg

Ale spokojnie drogi zajączku, taki równy sznureczek i ślady lisiej kity na śniegu świadczą  o tym, że rudy mykita sznurował sobie spokojnie na odpoczynek do nory, a nie rzucił się w pogoń, bo wtedy trop wyglądałby inaczej.

W lesie jest teraz cicho, pięknie i bajkowo. Ptaki myślą już o wiośnie, bo dzięcioł rozpoczął budowę nowego lokalu, choć nie wiadomo, kto się tam wiosną wprowadzi:

6131.jpg

 Zwierzęta piszą na świeżym śniegu swoje historie.  No a ja pokazałem Wam, ile można wyczytać z zapisów zimowego lasu, a to przecież tylko kilka stron…

 

Leśniczy Jarek- lesniczy@erys.pl