Czy to ostatni moment na grzybobranie?

Pomimo medialnych zapowiedzi dotyczących wysypu grzybów, lasy w mojej okolicy opustoszały. Nie spotykam już prawie grzybów, ani też wysypu… grzybiarzy. Ilość grzybów w lesie łatwo określić po ilości zaparkowanych, zwykle niezbyt zgodnie z prawem, samochodów i napotykanych grzybiarzy. Bo jak jest sporo grzybów, to w lesie głośno, tłoczno i kolorowo od plastikowych wiader i marketowych „reklamówek”, w które ludzie z uporem pakują grzyby, zamiast korzystać z wiklinowych koszy.
13.10.2012

Pomimo medialnych zapowiedzi dotyczących wysypu grzybów, lasy w mojej okolicy opustoszały. Nie spotykam już prawie grzybów, ani też wysypu… grzybiarzy. Ilość grzybów w lesie łatwo określić po ilości zaparkowanych, zwykle niezbyt zgodnie z prawem, samochodów i napotykanych grzybiarzy. Bo jak jest sporo grzybów, to w lesie głośno, tłoczno i kolorowo od plastikowych wiader i marketowych „reklamówek”, w które ludzie z uporem pakują grzyby, zamiast korzystać z wiklinowych koszy.

A okolice Pszczewa wikliną słyną, bo jest tu nawet "Wiklinowa Kraina" państwa Majchrzaków, gdzie wszelkich koszyków i nie tylko  w bród:

5779.jpg

 Czasami pojawi się jeszcze pomiędzy liśćmi jakaś młoda kania:

5777.jpg

Bywa, że trafi się pojedynczy rydz lub borowik, żółty siniak lub maślaki:

5775.jpg

Podgrzybki są już szare i nadpleśniałe, zniknęły kurki, a te, które czasem spotykam są już takie „mikre”, że nie warto ich wydłubywać ze ściółki. Zwykle pojawienie się opieniek miodowych i zielonek jest hasłem, że grzyby kończą się. Opieniek jakoś dotąd nie spotykałem a zielonki są, choć też nie w nadmiarze, ale niestety, bardzo robaczywe. Według prognoz mojego imiennika Krecika najbliższe 14 dni będą dość pogodne i z dodatnimi temperaturami, czyli nadal jest teoretycznie szansa na polską złotą jesień, oby z grzybami.

Grzyby dla wielu ludzi na wsi to solidny zastrzyk „kasy” do domowego budżetu. Czekają na obfity wysyp jak na zbawienie, bo to czasem jedyna okazja aby zarobić na opał, ciuchy na zimę i wiele innych potrzebnych rzeczy. Ludziom żyje się niezbyt bogato, szczególnie na wsiach. Smutne to, ale prawdziwe i wysyp grzybów ma dla nich inny wymiar. W tym roku pomimo pozornie sprzyjających warunków „szału  grzybnego” nie było, o czym informował mnie wczoraj pan Leszek, który prowadzi skup grzybów. Dziś na skupie nikt się nie pojawił, choć ceny na grzyby utrzymują się dość atrakcyjne: kurka -15 zł, podgrzybek-8 zł, a borowik- od 24 do nawet 30 złotych za kilogram. Ale cóż, trudno ludziom „szarpać grosza”, jak w lesie tylko mnóstwo kolorowych liści:

5776.jpg

 Może ludziom jeszcze dopisze szczęście, uda się zebrać nieco grzybów i dorobić sobie, a przynajmniej nazbierać tyle, żeby pachniało lasem w zimowej kuchni. Dla tych, którym się uda się jeszcze napełnić koszyczek, polecam przepisy znajomego leśnika z kulinarną pasją Wojciecha Mysiaka

5778.jpg

 Przepis na smażone grzyby :

  • 1 kg świeżych grzybów
  • 1 łyżka masła
  • 2-3 cebule
  • Sól i pieprz

Grzyby myjemy i kroimy. Na patelni rozpuszczamy masło, wrzucamy grzyby na 20-30 min.  Połowę cebuli dodajemy od razu, czekamy aż rozgotuje się. Resztę dodajemy jak grzyby się „zeszklą”. Koniecznie trzeba potrawę leciutko przypalić. Można dodać według uznania śmietanę lub jajka.

Według mnie młode borowiki i kurki najlepiej smakują bez dodatków, ale to jak zwykle rzecz gustu.

Przepis z cyklu „Wojtek proponuje” na grzyby zaprawiane w zalewie octowej :

  • Zaprawa octowa w proporcji: 1 część octu do 3 – 4 części wody
  • Cebula
  • Pieprz czarny, ziele angielskie, listek laurowy, gorczyca
  • Sól, cukier

Przygotowanie zalewy to połączenie wody, octu i przypraw. Na słoik marynowanych grzybów trzeba min. 1 łyżeczkę cukru i szczyptę grubej soli. Grzyby myjemy, gotujemy 10-15 min, potem odcedzamy. Gorące łączymy z wcześniej przygotowaną zalewą, zagotowujemy i rozlewamy w słoiki. Następnie zakręcamy pokrywki i odwracamy do góry dnem na kilka godzin. Aby wydobyć głęboki, ciekawszy smak z zaprawianych grzybów, warto grzyby połączone z zalewą octową odstawić na dobę w chłodne miejsce. Wtedy potrawa dokładnie zmaceruje się, a grzyby nabiorą niepowtarzalnego smaku. Umiejętne łączenie smaków kwaśnego, słodkiego i słonego  w zaprawianych grzybach daje niesamowite efekty kulinarne.

Moja żona od lat zaprawia grzyby na zimę pasteryzowane w słoikach, zalane słona wodą. Otwarte w środku zimy smakują jakby były prosto z lasu. To bardzo prosty przepis:

Oczyszczone i grubo pokrojone grzyby po opłukaniu gotuje się w słonej wodzie. Włożone do słoików zalewa się także słoną wodą ( na litr wody czubata łyżka soli) i pasteryzuje się 15-20 minut. Można je zimą używać tak jak świeże, jesienne grzyby jako dodatek do mięs lub podawać jako samodzielną potrawę z ziemniakami i ciemnym sosem. Super jest także zupa z takich grzybów zrobiona na bazie bulionu z drobiu. Może uda się jeszcze skorzystać z darów jesiennego lasu, aby zimą rozkoszować się smakiem własnoręcznie zbieranych leśnych grzybów, a nie „zdobyczą” z marketu. Powodzenia!

 

Leśniczy Jarek- lesniczy@erys.pl