Czy to już wiosna?

Dziś niedzielny poranek za moim oknem i w okolicach pszczewskiej leśniczówki obiecuje wiosnę. Wszystko wskazuje na to, że zima już była. Jeśli chodzi o moje skromne zdanie, to nie mam absolutnie nic przeciwko. Nie jestem wielkim fanem zimy. Były już przecież kilkunastostopniowe mrozy, było biało, nawet był czas i warunki na rodzinne spacery po „białej stopie” i wożenie naszego Juliana na sankach
07.02.2016

Dziś niedzielny poranek za moim oknem i w okolicach pszczewskiej leśniczówki obiecuje wiosnę. Wszystko wskazuje na to, że zima już była. Jeśli chodzi o moje skromne zdanie, to nie mam absolutnie nic przeciwko. Nie jestem wielkim fanem zimy. Były już przecież kilkunastostopniowe mrozy, było biało, nawet był czas i warunki na rodzinne spacery po „białej stopie” i wożenie naszego Juliana na sankach

12302.jpg

 

Krótka, ale mroźna i  śnieżna  zima jest korzystna dla przyrody, leśnej zwierzyny i leśników. Zadań mamy mnóstwo, a przecież lasu i leśnych dróg nikt nie odśnieża. Dlatego zawsze z ulgą witam pierwsze objawy wiosny. Sikory dzwonią dziś za oknem zupełnie wiosennie, świeci pięknie słońce, a za domami słychać przelatujące dzikie gęsi i nawołujące się żurawie. Zresztą żurawie widywałem i słyszałem także w listopadzie i w grudniu. Jednak od 1 lutego obserwuję już pary szarych, majestatycznych ptaków w miejscach, gdzie co roku odbywają lęgi.

Dzisiejszy piękny dzień wiele osób wykorzystało na spacer

12303.jpg

 

Bo świat momentalnie nabrał kolorów i wszędzie widać oznaki ożywienia w przyrodzie. Wystarczy tylko wychylić nos z domu. Naturalnie barwnych kwiatów i świeżo zielonych liści może jeszcze nie zobaczymy, chociaż…

12304.jpg

 

Leszczyny już kwitną w najlepsze. Wystarczy też spojrzeć na ścianę drzew i krzewów, gdzie widać zmianę barw

12305.jpg

 

Na wierzbach widać już bledziutką zieleń, nabrzmiewają pączki brzóz. Wyróżniają się olchy pokryte fioletowymi „gąsienicami”. To kotki, kwiatostany męskie olchy, które są także doskonałym wskaźnikiem przedwiośnia.

12306.jpg

 

 Kwiatostany żeńskie powstają z krótkich kotków, które po przekwitnięciu drewnieją i przypominają mała szyszkę. Zauważyłem, że niektóre z fioletowych kotków powiększają się, stają się już zielonkawe, prześwitujące, a to oznaka, że wysypuje się z nich pyłek.

12307.jpg

 

 Pylenie z tych kotków to kłopotliwy czas dla alergików uczulonych na pyłek leszczyny i olchy. Ale są też dobre strony tych wczesnojesiennych „kwiatków”. To świetny surowiec zielarski, od lat stosowany w medycynie ludowej. Warto właśnie teraz nazbierać kwiatów leszczyny i kwiatów męskich olchy, a potem sporządzić z nich syrop. Trochę miodu lub cukru, wina lub innego alkoholu, który utrwali syrop i można go z powodzeniem stosować w kaszlu, przeziębieniu i chrypce. Są też tacy, którzy stosują leszczynę i olchę przy problemach z trądzikiem. Sprawdzają się też te kotki w leczeniu kamicy moczowej, problemach z przerostem gruczołu krokowego i zwalczaniem objawów przekwitania. Warto zawsze poczytać i posłuchać co mówią ci, co się znają profesjonalnie na rzeczy. Dr Henryk Różański radzi na swoim znanym blogu tak:

Napar z kwiatów leszczyny i kwiatów męskich olchy: 1-2 łyżki kwiatów zalać 1 szklanką wrzącego mleka lub wody, odstawić na 20 minut pod przykryciem, przecedzić, osłodzić miodem. Pić przy przeziębieniu, bezsenności, depresji, osłabieniu i chorobach skórnych na tle zaburzeń hormonalnych i przemiany materii, 2-4 szklanki naparu dziennie.

Napar z kwiatów leszczyny można podawać niemowlętom przy kaszlu i zapaleniu gardła oraz oskrzeli (osłodzić sokiem owocowym) w ilości 1-2 łyżeczek 3-4 razy dziennie.

Czytałem też, że można podczas takiego wczesnowiosennego spaceru podjadać sobie na surowo fioletowe kotki olchy. To podobno najpierwsze nowalijki, które są bogatym źródłem minerałów i witamin, ale też wspierają organizm w walce z pasożytami. Nie zauważyłem u siebie takich objawów toteż nie skusiłem się na taką przekąskę, ale warto o tym wiedzieć!

W czasie niedzielnego spaceru przyglądałem się uważnie roślinom, ale jak zawsze bardziej interesowały mnie ptaki. Ciągnął nade mną klucz gęsi, a na krzewie na miedzy obserwatorium urządziła sobie dzierzba- srokosz

12308.jpg

 

 Nieopodal spacerowały po łące sroki, pojawiła się też grupka szpaków i sierpówek. W krzewach baraszkowało spore stadko wróbli, które zupełnie nie bały się, choć przechodziliśmy z żoną blisko nich:

12309.jpg

 

Przeważały w stadzie mazurki z charakterystyczna plamką na policzku choć było też kilka wróbli domowych, które są coraz rzadsze. Na jednej z jabłoni w sadzie przysiadł sobie trznadel

12310.jpg

 

Ale co to? Nad lasem pojawiły się sylwetki trzech sporych ptaków drapieżnych. To para myszołowów przeganiała bielika, który pojawił się od strony jeziora Chłop

12311.jpg

 

To czas godów bielików, które wracają do swoich gniazd i rewirów lub poszukują nowych stanowisk. Dzięki wieloletnim staraniom leśników, którzy chronili bieliki w czasach, gdy ekolog, Natura 2000, strefa ochronna to były puste, obco brzmiące słowa, ich liczebność nieustannie rośnie. Spotykam je praktycznie codziennie w pobliżu dużych jezior, ale zawsze z radością obserwuję ciężki lot naszego herbowego „orła”, bo tak się potocznie mówi. Zatem warto wciąż powtarzać, że bielik należy do orłanów, a nie do orłów. Według systematyki ptaków orłami są tylko jastrzębiowate z podrodziny Aquila (łac. orzeł), a bielik należy do podrodziny Haliaeetus (po polsku orłan).

Bielik to wspaniały ptak, a jego herbowe pochodzenie jest wielkim atutem w jego ochronie.  Legenda mówi o naszym praojcu Lechu, który w okolicach Poznania ujrzał na tle zachodzącego słońca białego orła z młodymi, co go zainspirowało do założenia grodu Gniezno i wyboru orła na symbol wszystkich Polaków. Wszystko wskazuje na to, że to był bielik, choć mógł być to np. jasno ubarwiony rybołów. To przecież nieistotne dla nas, bo naszym herbem jest orzeł biały i już…

Rybołowy są obecnie skrajnie nieliczne, a zatem może dobrze mówić, że to i one mogły być wzorem dla naszego herbu? Pisałem wcześniej o 2 sztucznych platformach dla rybołowa, które zbudowaliśmy wspólnie z ornitologami na terenie mojego leśnictwa. Może wiosną pojawi się tam para rybołowów? Obserwuję platformy z uwagą.

Bielik samotnie przemknął szybko nad lasem i nie miał ochoty na loty tokowe. Jednak bezspornym objawem wiosny jest marcowanie, którego objawy już słychać, widać i czuć, ku utrapieniu mojej Reginki. Marcowanie kotów domowych zaczęło się już w pierwszych dniach lutego. Do naszej kotki Blondynki przychodzi kilku okolicznych kocich amantów. Gdy wracaliśmy ze spaceru jeden z nich sprytnie schowany wyglądał  za Blondynką.

12312.jpg

 

 Pomimo spryskiwania schodów przed domem gotowymi preparatami i stosowania różnych domowych sposobów (np. cytrusów) wokół unosi się „aura” kocich godów. Czyli to już chyba wiosna?

 

Leśniczy Jarek -      lesniczy@erys.pl