Czarne duchy pośród pól

Sprawdzałem dziś wykonanie zabiegów pielęgnacyjnych, które zgodnie z wystawionym na początku miesiąca zleceniem wykonywali pracownicy zakładu usług leśnych. Trzeba im na bieżąco tłumaczyć co należy wykonać na określonej powierzchni, bo każda jest inna, pokazać granice wydzielenia, ale po zakończeniu prac warto jeszcze na spokojnie obejrzeć całość. Dlatego od rana przeglądałem dziś pielęgnacje upraw, gdzie wycina się chwasty i zbędne naloty przeszkadzające najmłodszym sadzonkom.
21.09.2012

Sprawdzałem dziś wykonanie zabiegów pielęgnacyjnych, które zgodnie z wystawionym na początku miesiąca zleceniem wykonywali pracownicy zakładu usług leśnych. Trzeba im na bieżąco tłumaczyć co należy wykonać na określonej powierzchni, bo każda jest inna, pokazać granice wydzielenia, ale po zakończeniu prac warto jeszcze na spokojnie obejrzeć całość. Dlatego od rana przeglądałem dziś pielęgnacje upraw, gdzie wycina się chwasty i zbędne naloty przeszkadzające najmłodszym sadzonkom.

Czasami na tej samej uprawie trzeba go wykonywać 2-3 razy w sezonie. To już był ostatni taki zabieg przed zimą i należy wykonać go dokładnie oraz starannie, bo potem zimą śnieg przydusi chwasty, a te sadzonki, które mogą się zaparzyć. Sprawdzałem także zakończone czyszczenia wczesne w starszych uprawach, podczas których usuwa się niechciane osobniki osiki lub brzozy, usuwa drzewka chore i osłabione oraz przerzedza kępy odrośli z naturalnego odnowienia. Tutaj dobrze uformowano naturalne odnowienie klonów i odsłonięto dęby:

5706.jpg

W czyszczeniach wczesnych zmniejsza się także ilość sadzonek posadzonych na hektar lub pochodzących z siewu. To tak jak w ogródku, gdzie przerywa się posianą wcześniej marchewkę lub buraczki, bo gdy jest za gęsto na grządce, rośliny rosną słabe i wiotkie. Potem wybrałem się w odległy kraniec leśnictwa, gdzie wykonywano czyszczenia późne. To podobny zabieg jak czyszczenie wczesne, tylko wykonywany wtedy, gdy drzewostan jest już w fazie młodnika. Uprawa wyrasta i osiąga zwarcie w rzędach i między rzędami tak, że drzewka dotykają do siebie. To właśnie jest faza młodnika. Tutaj także przerzedzono sosnę i prawidłowo usunięto brzozy przeszkadzające dębom w rozwoju:

5707.jpg

Między jedną, a drugą kontrolowaną powierzchną przystanąłem pośród pól i obserwowałem jak rosną młodniki na prywatnym gruncie, zalesionym około 10 lat temu. Fotografowałem pyszniące się czerwienią krzewy trzmieliny i szukałem śladów bytowania jeleni, które w zeszłym roku miały tutaj rykowisko, uciekając z lasu przed grzybiarzami. Nagle za plecami usłyszałem szmer i na środku rozległego ścierniska zobaczyłem taki widok:

5702.jpg

Pojawiły się jak czarne duchy! Skąd się wzięły znienacka zaledwie 20 metrów ode mnie? Spora, pewnie ponad 70 kg locha patrzyła na mnie podejrzliwie i po chwili obróciła się bokiem:

5703.jpg

Nie ruszałem się zbytnio, tylko wolno podniosłem aparat. Jak dobrze, że miałem go ze sobą! Locha najeżyła chyb i chwilę wyglądała tak, jakby chciała mnie przegonić. Trwało to moment. Ruszyła dalej „świńskim galopem”, ocząc (spoglądając) w moim kierunku, mocno utykając na prawy przedni bieg ( tak się mówi na nogę dzika). Wygląda na to, że była wcześniej zraniona, bo był on słabszy i podkurczony. Towarzyszyły jej dwa przelatki, czyli roczne dziki. Było około godziny 10, słońce pięknie ogrzewało pola po chłodnym poranku. Ale widok… Pewnie jakiś grzybiarz ruszył dziki z barłogu i zmusił do ucieczki przez pole. Rozglądałem się po okolicy co chwilę i nie mam pojęcia jak ich nie zauważyłem wcześniej… No tak, ale one także nie „przyuważyły”  mnie, skoro podbiegły tak blisko. Może wzbudziłem ich zaufanie? Albo zobaczyły logo LP i napis „leśniczy” za szybą mojego Rokusia? Trójka „czarnych duchów ominęła mnie niewielkim łukiem, przebiegła przez drogę, którą przyjechałem i pewnie z ulgą zanurzyła się w kompleksie gęstych młodników:

5704.jpg

 Ale fajne spotkanie w świetle dnia! Na drodze zostały tylko tropy odciśniętych dziczych rapci:

5705.jpg

 Trop dzika składa się  z odcisku racic i raciczek, zwanych szpilami. Ma kształt litery V. Szpile zawsze zostawiają odcisk szerzej niż racice, są półksiężycowate, ostro zakończone w przeciwieństwie do tropów jelenia, gdzie okrągłe szpile są odbite równo za racicami. Zbliżone są wielkością. Tropy małych dzików są mniej wyraźne, bo szpile mają jeszcze słabo wykształcone. Po tropach nie można odróżnić płci dzika, ale można ocenić jego wielkość. Jednak lepiej oglądać dziki w pełnej krasie, niż „czytać” tropy. Gdy jesteśmy w terenie często i zachowujemy się cicho oraz spokojnie, no i mamy szczęście, możemy spotkać „czarne duchy” w świetle pięknego dnia. Życzę miłych spotkań i jak widać, to bajka, że „dzik jest dziki, dzik jest zły…”

Leśniczy Jarek- lesniczy@erys.pl