Coraz więcej konnych tras

Dzisiaj z sąsiedniego nadleśnictwa przyjechał do mnie kolega – główny sprawca zamieszania, pomysłodawca wytyczania szlaku konnego przez puszczę augustowską i mazurskie lasy. Główny szlak jest już dawno wytyczony – nosi nazwę Szlaku Konnego Puszczy Augustowskiej i Mazur. Ale co roku przychodzą nam do głowy nowe pomysły i w związku z tym wytyczane są kolejne odnogi szlaku prowadzące do nowych stanic, tudzież ciekawych obiektów rozsianych po terenie ( pomników przyrody, ruin starych osad itp.). Większość tras biegnie przez tereny należące do Lasów Państwowych, więc niezbędna jest zgoda i współpraca wszystkich okolicznych nadleśnictw. Jak na razie nie ma z tym problemów, bo wszędzie można znaleźć leśników będących fanami rajdów konnych którzy angażują się w projektowanie, wytyczanie i znakowanie kolejnych odnóg szlaku.
10.10.2008

Dzisiaj z sąsiedniego nadleśnictwa przyjechał do mnie kolega – główny sprawca zamieszania, pomysłodawca wytyczania szlaku konnego przez puszczę augustowską i mazurskie lasy. Główny szlak jest już dawno wytyczony – nosi nazwę Szlaku Konnego Puszczy Augustowskiej i Mazur. Ale co roku przychodzą nam do głowy nowe pomysły i w związku z tym wytyczane są kolejne odnogi szlaku prowadzące do nowych stanic, tudzież ciekawych obiektów rozsianych po terenie ( pomników przyrody, ruin starych osad itp.). Większość tras biegnie przez tereny należące do Lasów Państwowych, więc niezbędna jest zgoda i współpraca wszystkich okolicznych nadleśnictw. Jak na razie nie ma z tym problemów, bo wszędzie można znaleźć leśników będących fanami rajdów konnych którzy angażują się w projektowanie, wytyczanie i znakowanie kolejnych odnóg szlaku.

Mierzyliśmy dokładnie długości odcinków biegnących pomiędzy leśniczówką Dąbrowskie a moją leśniczówką oraz gospodarstwem agroturystycznym BB – wszystkie te obiekty leżą na szlaku i stanowią bazę dla rajdowców. Odległości okazały się idealne, w granicach trzydziestu kilometrów od punktu do punktu, co sprawia że jest to optymalne zarówno dla jeźdźców jak i dla koni. Zastanawialiśmy się też gdzie najlepiej zorganizować popasy – miejsca gdzie będzie można rozkulbaczyć konie i dać im odpocząć w bezpiecznych warunkach, a ułańskim siedzeniom również zapewnić trochę wytchnienia. (Nie zawsze taki popas będzie konieczny, wszystko zależy od sprawności jeźdźców. Niemniej trzeba brać pod uwagę, że nawet jeżeli ktoś jeździ dwa-trzy razy w tygodniu w jakimś ośrodku jeździeckim, jest to zupełnie inna jazda niż wycieczka w „prawdziwy” teren w kilkudziesięciokilometrową trasę. Koń pracuje i zachowuje się zupełnie inaczej, co sprawia że można sobie poważnie poobijać cztery litery ... Najważniejsze to jednak nie poobijać konia. Znajomy spotkał na takim popasie grupkę znanych „ludzi mediów” ze stolicy, którzy zgodnie stwierdzili, że wracają do domu bo już się dość poobijali – a w wywiadach jakie można z nimi przeczytać zawsze są doskonałymi jeźdźcami ...).

W każdym razie dzień nam minął pracowicie, bo nie tylko mierzyliśmy trasę ale i ją znakowaliśmy. Właściwie głównie znakowaliśmy, czyli za pomocą szablonu z wzorem ustalonym przez kapitułę szlaku malowaliśmy farbą znaki we wszystkich miejscach które zapewniają dobrą orientację w terenie.